Wpis z mikrobloga

Ponad 4 lata starań, rezygnacja z pracy (praca z dziećmi tylko przypominała mi o moim pragnieniu), żeby się nie stresować i oddać ogarnianiu swojego organizmu. Godziny dziennie poświęcone latami na czytanie badań naukowych o moich i partnera problemach. Układanie diety, stylu życia, terapia. Tysiące złotych na badania, pewnie dziesiątki tysięcy na lekarzy, tony supli, leki które wpływają codziennie na moje samopoczucie. Układanie życia pod wizyty lekarskie + loty (tylko niewielką część czasu spędzam w PL). Setki testów ciążowych, nadzieje, poczucie smutku, frustracji i porażki. Fale emocji kiedy w rodzinie i wśród znajomych pojawiały się dzieci. Cierpienie, kiedy widzę jak szczęśliwy jest mój partner bawiąc się z dziećmi.
Na i są dwie kreski! Nie takie na krótko jak zazwyczaj (tuzin wczesnych poronienień). Czyli że będzie dobrze?! Może można się zacząć choć w procencie cieszyć? Leki, zastrzyki, ogarnianie wizyt, lotów. Pierwszy raz odważyłam się ściągnąć apkę do śledzenia ciąży. No bo przecież nie chcę też sobie odbierać radości z ciąży przez strach, nie? Trzeba już tej małej istocie dać trochę ciepła, nie?
No i jeb. W czwartek wieczorem diagnoza: ciąża pozamaciczna w jajniku. No k---a super bulwo. W nocy okropne skurcze, kłócie i bóle. Kierunek szpital. USG przy obecności 10 osób. Decyzja: szybki zabieg, żeby nie doszło do pęknięcia jajnika/jajowodu i wykrwawienia/sepsy. No i leżę teraz jak ten debil, bo uwierzyłam, że to może być ten moment. Krwawię zewsząd, nie mogę usiedzieć (słabnę i chce mi się rzygać), chyba będę jeszcze raz szyta, bo krwawię z pępka. Czuję się jakbym ciągle była otwarta. Chcę się napić i umyć zęby.
Ja już podziękuję. Czas przestawić wizję na przyszłość. Cieszę się, że po drodze ogarnęłam swoje i partnera zdrowie. Że mam rutynę, która cieszy. Że zbliżyliśmy się przez te kłopoty z partnerem i dojrzeliśmy. Że tematy hormonalne i zdrowotne to w sumie moje hobby teraz. Może nigdy nie odważę się już pracować z dziećmi i nie założę swojej szkoły alternatywnej, ale za to mogę wrócić do podróżowania na cały etat i cieszenia się tym co jest, a nie tym co mogłoby być.
#dzieci #ciaza #zdrowie #feels
factoryoffaith_ - Ponad 4 lata starań, rezygnacja z pracy (praca z dziećmi tylko przy...

źródło: IMG-20231215-WA0000

Pobierz
  • 243
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@factoryoffaith_: w sprawie adopcji zweryfikuj czy się coś nie zmieniło. Znajoma matki adoptowała dwójkę dzieciaków z trudnym statusem prawny, z zaburzeniami (ciężkie i trudne przypadki) a była singlem w trakcie procesu. Może pomogło, że jest pedagogiem specjalnym? Nie wiem. Generalnie może są możliwości adopcji przez osoby samotne lub osoby w nieformalnych związkach (partnerskich).
  • Odpowiedz
@factoryoffaith_ to takie niesprawiedliwe. Są kobiety? Które piją, ćpają i kto wie co tam jeszcze, rodzą dzieci bezproblemowo i wieokrotnie, a są pary, które wszystko robią jak trzeba, a nie wychodzi. To się zdarza częściej niż człowiek myśli. Odkąd w tamtym roku bliskiej znajomej dziecko zmarło bez powodu w brzuchu kilka dni przed terminowym porodem, to zdałam sobie sprawę, że to nie jest takie proste. Znam jeszcze dwie inne pary z
  • Odpowiedz
@jedmar: w trzecim roku zapisaliśmy się do kliniki w UK z nadzieją na in vitro, ale tam jest lipa, a nie leczenie. Wszystko tak się przesuwa w czasie, że ciągle nie mieliśmy pierwszej wizyty nawet. Nie wspominając o tym, że badania hormonalne robili mi o 16:30, chociaż powinno się je robić do 2-3h po wstaniu, na czczo. No ale to już nie ma znaczenia, zaczynam się wczytywać w wazektomię xd
  • Odpowiedz
@MaJeM0: o, też jestem pedagogiem specjalnym! Ale mój niebieski nie chciałby brać na siebie dzieci z problemami i szanuję jego wybór. Właśnie ten wątek pokazał mi że dużo się zmieniło od mojej wyprowadzki w prawie adopcyjnym, więc jak dojdę do siebie to będę zgłębiała temat. Dzięki!
  • Odpowiedz
@factoryoffaith_: absolutnie Cię nie namawiam na adopcje czy prowadzenie rodzinnego dla dzieci z problemami. Chodziło mi o to, że samotna kobieta mogła adoptować, możliwe że jej zawód jej w tym pomógł (dodatkowe punkty czy coś?). Generalnie musisz zgłębić aktualne przepisy. Powodzenia! Ważne żebyście robili z sercem i pewnością. (ʘʘ) W końcu bierzesz odpowiedzialność za drugie życie.
  • Odpowiedz
@japycz: nie mam takich samych szans tylko dużo, duzo mniejsze, choćby dla tego że mój organizm przygotowany był do ciąży, odpowiednio zasuplementowany w kwas foliowy etc. i dbałam o siebie pod każdym wzgledem unikając szkodliwych substancji, zwłaszcza alkoholu. Efektem jest zdrowy potomek, który doskonale się rozwija.
  • Odpowiedz