Wpis z mikrobloga

@miku555: Powiedziałbym, że masz rację gdybym sam nie trafił na egzaminatora-#!$%@?. Typ przeciągnął mnie po najgorszych miejscach w mieście(powycierane linie, koleiny jak jasna cholera, znaków #!$%@? jak grzybów itd.), przeciągnął egzamin do maksymalnej długości i w końcu ustrzelił mnie jak ze zmęczenia i stresu w końcu się jebnąłem(na szczęście na pustym rondzie, więc nawet nie stworzyłem żadnego zagrożenia na drodze). A na sam koniec, oczywiście poza zasięgiem kamer powiedział, że
  • Odpowiedz
@miku555: Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to bezsensowne wymaganie przejazdu łuku "na raz".
W prawdziwym życiu jednak wolałbym, żeby ktoś się zatrzymał, zrobił korektę niż na przypał jechał i mi auto uszkodził xD

Tak to polecam mniej więcej mówić co się będzie robić - po pierwsze będzie to na nagraniu, po drugie egzaminator też powinien być spokojniejszy wiedząc, że masz jakiś plan.

U mnie np. był korek jak wyjeżdżałem
  • Odpowiedz
@miku555: Raz uwaliłem z mojej winy mogę wziąć to na klatę. Raz natomiast chłop mi kazał zaparkować w miejscu w którym samochód się po prostu nie mieścił. Uwalił mnie, kazałem ja mu zaparkować tam, to też nie dał rady, no ale mówi że już po ptokach xD
  • Odpowiedz
@miku555: No to niech sprawdzają czy ktoś umie jeździć. Jak dostajesz rozj*bane auto to wg standardów WORD gorszą zbrodnią jest jak zgaśnie na skrzyżowaniu niż jeżdżenie po krawężnikach. I wcale standardem nie są trasy, cp gdzieś za drzewem stoi wyblakły znak STOP
  • Odpowiedz
@miku555: WORD się na mnie nie uwziął, po prostu za bardzo starałem się zdać, a gdy zdałem to już jeżdżę bardzo dobrze i zwracam uwagę na wszystko co się dzieje na drodze, to powinno być sprawdzane a nie błędy, które każdy ma prawo popełniać, oczywiście nie błędy, które zagrażają czyjemuś życiu

najechanie na stop, nie zatrzymanie się na stopie to nie są błędy zagrażające życiu

Tak samo jak ci zgaśnie
  • Odpowiedz
@miku555: Czyli chcesz mi powiedzieć, że Ja, który zdał za 5 razem i zrobił w 6 lat 90k km bez kolizji, czy najmniejszej obcierki nie powinien znaleźć się nigdy za kółkiem, ale mój kumpel który zdał za pierwszym i zdążył wydachować jedno auto, rozbić drugie, wielokrotnie jeździć po piwie i stracić 2 razy stracić uprawnienia za jazdę 112 i 102 w mieście już za tym kółkiem siedzieć powinien?
  • Odpowiedz
nierel. Trafiłem na egzaminatora, przed którym ostrzegali mnie wszyscy inni. Gdy wyczytał moje nazwisko, to sie zesrałem pod siebie, ale pogadaliśmy sobie i łatwo za pierwszym weszło ()
  • Odpowiedz
@miku555: Zdawałem 5 razy, za czterema faktycznie to były moje błędy, do których normalnie się przyznaję, ale w przypadku jednego razu to akurat nie mam wątpliwości, że mnie udupili xd Cofałem na łuku samochód i po prostu bardzo powoli cofałem, już miałem parkować gdy nagle typ się #!$%@? do samochodu, bo stwierdził, że się zatrzymałem i oblałem xd A z ręką na sercu mogę przyznać, że cały czas pojazd się
  • Odpowiedz
@miku555: #!$%@? jak potłuczony. Ja też nie zdałem za pierwszym razem (ani za drugim...) ale jak egzaminator chce sie #!$%@?ć, to czuć. Wybiera manewry do wykonania w takich miejscach, żeby ich wykonanie było jak najtrudniejsze i gdzie o błąd bardzo łatwo. I okej, zrobiłem błąd (w końcu #!$%@?łem) ale to dało się zrobić lepiej. Albo robienie jednego manewru tak długo, aż popełnisz błąd.
Ciekawostka, że zdałem z egzaminatorem (byłym policjantem
  • Odpowiedz
@miku555: to proste - im więcej razy zdajesz, tym więcej na tobie zarabiają. Więc normą jest zdawanie po 3 razy przez osoby, które jeżdżą dobrze z powodu minimalnych błędów, za które w normalnym życiu nikt by się nie czepiał.
  • Odpowiedz