Wpis z mikrobloga

Powoli łapie mnie zwątpienie. Prawie dwa lata na siłowni i efekty (chociaż i tak marne) są jedynie jak poświęcam się w 99% siłowni: liczenie żarcia co do grama, spanie 6-7h + 2-3h w ciągu dnia, regularny trening, cardio, zero alko. No i niestety nie jestem w stanie tak na dłuższą metę żeby łączyć życie zawodowe, rodzinne, towarzyskie z siłownią. Zaraz zalewa mnie tłuszcz, wyniki spadają, mięśnie robią się płaskie. To na co pracuje kilka tygodni zaprzepaszczam weekendowym wyjazdem z dziewczyną w góry.

No i tak się złożyło, że ostatnio spotkałem kumpla, który zaczął chodzić na siłownie kilka miesięcy temu. Po pijaku wygadał mi się, że po kilku tygodniach wszedł na cykl bo go kolega namówił. Po tym czasie wygląda pięć razy lepiej ode mnie, a twierdzi, że siłownia 2-3 razy w tygodniu, pilnuje tylko białka, śpi w kratkę i zajeżdża się w pracy.
Fajnie też otworzył mi oczy mówiąc kto z naszej siłowni kłuje dupe - praktycznie każdy kto lepiej wygląda. I to w sumie prawda, bo kojarzę kilku gości którzy zaczynali przed lub ze mną i też wyglądają jak gówno. A #!$%@? co przychodzą na siłownie i więcej gadają niż robią wyglądają od nich 100 razy lepiej, Z tą różnicą że się wspomagają.

I tak się zastanawiam - po co się frustrować, zamęczać i gówno z tego mieć, skoro można walić towar i mieć efekty jak na cheatach. Przecież tu i tak chodzi tylko samozachwyt i robienie wrażenia na dupach.
Zaraz ktoś powie - co ci po takiej formie, skoro odstawisz towar i zaraz będziesz wyglądał jakbyś nigdy nie ćwiczył. No to mam dokładnie to samo mając tę mistyczną naturalną formę.

Więc pytanie - na ile można zminimalizować skutki uboczne wchodząc na cykl pod okiem eksperta, robiąc regularnie badania itp.

#mikrokoksy
  • 22
@WezniePrzestrzeleCiKolano: Pomijając to, że twierdzisz, że po dwóch latach masz "mityczną naturalną formę", której z pewnością po takim czasie nie masz, to chętnie posłucham bardziej doświadczonych jak minimalizować ryzyko efektów ubocznych przy wejściu na bombę :)
@programista15cm: Regularnie się badam, wszystkie wyniki tip-top. Kiedyś miałem mocno rozwaloną kostkę, nie dostałem żadnych leków przeciwzakrzepowych co po kilku miesiącach doprowadziło do zakrzepicy w nodze. Wyleczyłem ją jednak w 100%, żadnych dolegliwości, uszkodzenia żył itp. Hematokryt ostatnio: 46 (norma 41-55). Jeden lekarz powiedział, że było to ewidentnie po urazie + odwodnienie (lato, bieganie) i nie ma się czym przejmować. Drugi stwierdził, że mam predyspozycje do powracania i muszę do końca
Pomijając to, że twierdzisz, że po dwóch latach masz "mityczną naturalną formę"


@pp93: Jaja sobie robię przecież z tego twierdzenia, że ćwicząc naturalnie forma ma wymiar mistyczny i zostanie z nami na zawsze, a na bombie to zwykłe mięcho, które spadnie w dwa dni po zejściu z bomby.
@Kasahara: Tak czy siak, jakbym się miał kiedyś decydować, to z pewnością będę uderzał do kogoś ogarniętego, a nie robił to na wariata jak niektórzy. Zwłaszcza, że dla mnie zdrowie jest zdecydowanie ważniejsze niż kilkadziesiąt kilo na sztandze czy kilka kilo na wadze.
"liczenie żarcia co do grama..." i później "Zaraz zalewa mnie tłuszcz" i najlepsze "To na co pracuje kilka tygodni zaprzepaszczam weekendowym wyjazdem z dziewczyną w góry.". Coś tutaj się nie dodaje.

Może zacznij ćwiczyć - ciężko #!$%@?! ćwiczyć, wtedy jesz 0,5l lodów i nie liczysz żarcia co do grama lol. To takie trudne przerzucić chociaż marne 5 ton na sesje? Tutaj większość chodzi 5 razy w tygodniu na siłkę i wygląda jak
@cr6d: Genetyka, predyspozycje.

A hematokryt i hemoglobinę podbija każdy steryd, jednej mniej drugi bardziej, najbardziej bold. U mnie antek zrobił z krwi kisiel, zszedłem z niego i jak rekom odjoł - tętno spoczynkowe spadło z 90 na 45.