Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@Noniusz: chodzi o to, że PiS jest przeciw i dzięki temu lewica tworzy wroga dla swoich wyborców.
Nikogo normalnego to nie interesuje bo to marginalny problem i do ogarnięcia bez dopłat.
  • Odpowiedz
@10minuteman: no jednak invitro też często nie wychodzi za pierwszym razem, nie wiem jaki jest koszt, ale nawet dla średnieo sytuowanej rodziny wyciągnięcie z kieszeni 20k jest sporym obciążeniem, zwłaszcza że niewiele później trzeba mieć kolejne hajsu na wszystkie pierdoły dla dziecka. Później te koszty są rozłożone w czasie i aż tak nie doskwierają.
  • Odpowiedz
@10minuteman: Widzisz bo nie myślisz taktycznie
To ile się wpakuje w pomoc rodzinie w poczęciu dziecka
To nic w porównaniu z tym ile potem na to dziecko rodzice wklepią w podatkach do skarbówki
A co dopiero ile to dziecko potem będzie klepać jako pracująca osoba na państwo

Więc morał powinien być taki że inwestujesz teraz a potem zyskujesz ale jak ktoś ma problemy katolicko-debilickie i nie myśli o tym że to koniec końców wychodzi na zysk to ZUS'y się obsrywają na miękko bo nie ma kto zapierdzielać na
  • Odpowiedz
nie wiem jaki jest koszt


@Faynem: in vitro to tez nie tylko zabieg, to leki, to badania, lekarze itd. Czytałem ostatnio, że pierwszy raz to koszt jakieś 16-18k, ale jedynie 40% zabiegów wychodzi za pierwszym razem. Później są dodatkowe badania i powtórka z tego wyżej, więc robi nam się dwukrotność tej kwoty.

W kraju gdzie 44% ludzi nie ma żadnych oszczędności gdy ktoś ma jednorazowo wyciągnąć 20-40k bo jest bezpłodny,
  • Odpowiedz
@Noniusz: @10minuteman: In vitro to jest wydatek nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych w krótkim czasie. Przy dziecku te wydatki są mocno rozłożone w czasie, a do tego początkowe są zwykle niezbyt duże (rzędu kilku tysięcy rocznie), o ile dziecko jest zdrowe. Rozumiecie różnicę?
  • Odpowiedz
  • 0
@przeciwko78: Jak kogos nie stac na to to tym bardziej nie powinien miec dzieci bo na nie tez go stac nie bedzie.


To trochę jak z kredytem hipotecznym. Nie stać Cię na raz zapłacić całej sumy za mieszkanie ale już w rozłożeniu na raty jest łatwiej. Oczywiście pomijam obecną sytuację stóp procentowych, chociaż też można by tu jakaś analogię znaleźć.
  • Odpowiedz
In vitro to jest wydatek nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych w krótkim czasie.


@Andreth: raczej kilku-kilkunastu. Co z tego, ze w krótkim czasie? Taki problem sobie odłożyć trochę pieniędzy? I nie mówimy tu o ludziach, którzy żyją od 10. do 10., bo ich na dziecko i tak nie stać.
  • Odpowiedz
raczej kilku-kilkunastu.


@Noniusz: Nie. Kilkanaście to pierwszy zabieg plus badania, a zwykle się na pierwszym nie kończy.

Taki problem sobie odłożyć trochę pieniędzy?


@Noniusz: Nie odłożyć, tylko wyłożyć. Nie możesz sobie pozwolić na zwłokę nawet roku czy dwóch, aby zaoszczędzić, bo zegar biologiczny tyka i każdy rok oznacza znaczne zmniejszenie szans na dziecko. In vitro nie robią dwudziestolatki.
  • Odpowiedz
Nie. Kilkanaście to pierwszy zabieg plus badania


Gdzie? Invicta ma podstawowy pakiet in vitro za 7500 zł:

Program in vitro zawierający podstawowe i niezbędne procedury i wizyty: stymulacja z badaniami hormonalnymi, pobranie komórek, zapłodnienie i hodowla zarodków, transfer zarodków oraz porady psychologa

In vitro nie robią dwudziestolatki.
  • Odpowiedz
@Noniusz: Jasne. Po co w ogóle publiczna ochrona zdrowia, w końcu jak "jak w wieku 35+ ktoś nie ma odłożonych chociaż kilkunastu kPLN na koncie" a zachoruje, to powinien od razu poczołgać się w stronę cmentarza.

Wyrzucajmy miliardy na rzeczy społecznie kompletnie nieprzydatne albo wręcz szkodliwe (np. na stadiony dla popisów garstki błaznów), ale drobny ułamek tych wydatków, aby ułatwić ludziom rodzicielstwo - nu nu nu, nie można.
  • Odpowiedz
@Noniusz: Jasne. Po co w ogóle publiczna ochrona zdrowia, w końcu jak "jak w wieku 35+ ktoś nie ma odłożonych chociaż kilkunastu kPLN na koncie" a zachoruje, to powinien od razu poczołgać się w stronę cmentarza.


@Andreth: jakoś moje leki na które w 2 lata wydaję równowartość zabiegu in vitro też nie są refundowane
  • Odpowiedz
jakoś moje leki na które w 2 lata wydaję równowartość zabiegu in vitro też nie są refundowane


@Noniusz: Moje zabiegi i związane z nimi badania, dzięki którym nie straciłam jeszcze całkowicie wzroku w lewym oku, a które od kilkunastu lat kosztują mnie średnio równowartość zabiegu in vitro rocznie też nie są refundowane (nie jestem wystarczająco stara, by NFZ sfinansował mi zastrzyki anty-VEGF). Nie jest to jednak powód, dla którego bym
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Andreth: więc sama widzisz, że są ważniejsze rzeczy do refundowania, niż on vitro. Szczególnie, że państwo ma na pierwszym miejscu zapewniać darmową ochronę zdrowia, a nie darmowe robienie sobie dzieci.
  • Odpowiedz