Wpis z mikrobloga

Szedłem sobie koło Orlenu, tutaj po stronie stacji i przechodzę przez wjazd i widzę, że jakiś peugeot zbliża się powoli do wyjazdu, ale miałem jeszcze dużo czasu, więc idę. Przede mną też ktoś szedł, więc luz. Nagle jak ten miętowy peugeot sedan mnie nie zauważy i mi po stopie nie przejedzie to aż się wkurzyłem. Podchodzę do okna i do typa: co ty mnie kur.. nie widzisz? A typ że no nie xD to wkurzyłem się i przez okno wyrwałem mu portfel i klucze, odbiegłem na 15 metrów i rzuciłem mu to na ziemie. I z portfela jakiś dziwny zabytkowy pieniążek wypadł. Takimi wkurzeni, pojechali jakby w stronę odnogi, a ja w stronę ronda. Ale kątem oka widzę źe w odnodze są koguty policyjne i te psiutki z policją gadają. To ja udaje, że nic nie wiem i idę dalej. Policjant z pałką wolnym krokiem idzie za mną, ale ja miałem to w tyłku. Typ mi po stopie przejechał to niech teraz szuka pieniążka. I nagle biegnie jego pies i tego pieniążka próbuje wyniuchać to pokazałem pieskowi gdzie ten pieniążek leży. No ale już kij, jestem na rondzie i skręcam w stronę domu, a tu mnie coś co łydkach łaskocze. Patrzę a to taki malutki słodki piesek