Wpis z mikrobloga

@piernikwkropki Wartość majątku też może być mityczna, choćby wycena akcji to czasem jakaś abstrakcja. Już lepiej przeliczać dochód na liczbę możliwych do kupienia bochenków chleba... tylko pytanie jakiego chleba ( )
@Kempes: nie jest taka sama, bo po pierwsze zależy od arbitralnej oceny banku dotyczącej twojego poziomu życia. W jednym dostaniesz np. 1 mln, bo bank założy że wyżywisz się tynkiem ze ścian, a w drugim dostaniesz 500 tys, bo bank uzna, że sam tynk to za mało i musi ci jeszcze starczyć na parówki.

Po drugie np. możesz mieć firmę i zarabiać tylko z dywidendy, albo nawet nic nie zarabiać, co
@piernikwkropki: Banki mają rozbieżności, ale nie rzędu 2x. Dają własną wagę do zmiennych i nic w tym dziwnego skoro mamy wolny rynek i brak większych regulacji w tym zakresie. Bankowi przede wszystkim zależy aby zarabiać i nie splajtować.
Bank tez nie pełni roli doradcy inwestycyjnego wiec to na kredytobiorcy przede wszystkim spoczywa planowanie własnego budżetu i jeśli coś pójdzie nie tak to bank sobie odbierze należność.

Co do działaności to wiadome
@Kempes: Dużym problemem obecnej sytuacji jest to, że powyższy tekst odczytujemy tak jakby zarabiającemu 10 tys ktoś ostatnio "zabrał" (wręcz ukradł) 1.5 mln.

Zarabiający 10 tys, ma 10 tys i tak należy myśleć.

To szaleństwo dodruku pieniędzy (pod postacią bardzo niskich stóp procentowych) doprowadziło m.in. do szaleństwa cenowego nieruchomości.

Jeśli faktycznie ktoś o dochodzie 10 tys miał 2 mln zdolności kredytowej to jest to chore - to jest prawie 17 letni
@Kempes: Antypisowski populizm zaczyna przypominać wykop obwiniający PO o powodzie i pożogę w 2014 roku, zawsze źle xD Eldorado z prawie zerowymi stopami i nagrzewaniem rynku zbyt tanim kredytem miało trwać wiecznie? Przecież ryk jest teraz, żeby stopy były wieksze od inflacji, czyli minumum 20%, co okroiloby ze zdolności kredytowej 3x więcej ludzi niż teraz i zarabiającym 10k zostałyby kawalerki w Chojnicach, coś ten libkowy przekaz się nie klei, to jak