Wpis z mikrobloga

@sierpien22: To nie takie proste, to element polityki. Gdyby Misio odebrał resztę swoich rupieci, wtedy nie miałby pretekstu do potencjalnego nawiedzenia obrzydliwej postaci ks.(?) Szymczaka na W9. Aczkolwiek(!), x-dyr. wysłał mu ostatnio smsa, że mandżur jest do odebrania w jakimś zewnętrznym magazynie - nie na W9 - i chciał ustalić termin. Niestety Misio ma tak napiety grafik, że nih-uja nie da rady podać daty, kiedy będzie mógł podskoczyć. Słowem, pat w
@sypiam_w_zsypie: To nie tak. O tym była już mowa na wizycie miśka w gabinecie komornika jeszcze przed ustaleniem terminu eksmisji. Jest po prostu jakiś taki przepis, że eksmitujący musi dać czas na odebranie rzeczy. Bo przepis jest ogólny i nie musi dotyczyć kogoś, kto i tak codziennie przyłazi do swojej celi. Są wredni właściciele/odnajmujący, którzy (bezprawnie owszem) uniemożliwiają dostęp do pomieszczenia - ale rzeczy muszą potem zabezpieczyć i wydać.

No i
@sierpien22: No tak, tylko to nie stoi w sprzeczności z tym co powyżej. Komornik mógł lub nie, zająć ruchomości. Ew. był zobowiązany dopilnować zabezpieczenia w/w. I to zrobił. A Szymczak zgodnie z prawem trzyma te rupiecie, w dodatku zapewne szczególnie ich pilując. I (to już moja teoria) chociaż mógłby się ich pozbyć po określonym w przepisach czasie, to zakładam, że tego nie zrobi. One pewnie gdzieś tam zajmują miejsce, ale on
@sypiam_w_zsypie: No dlatego zacząłem od: " Poprawcie mnie" :)

Już chyba parę razy pytałem na tagu, jakie koszty zasądzono - bo samemu mi się nie chce szukać.
A skoro logiczymy... Gdyby misiek miał cokolwiek, co w spisie inwentarza by nie było opatrzone wyceną "brak wartości handlowej" (he he, gdzieś mam taki papier jeszcze, sprawa spadkowa z długami w masie) - to albo by to komornik zabrał do siebie; albo misiek gdzieś