Aktywne Wpisy
Ryneczek +559
Plusują przeciwnicy palenia. Najgorszy możliwy nałóg, ponieważ ma bezpośrednie przełożenie na zdrowie osób postronnych i angażuje je w ten cały śmierdzący proceder. Oni są gorsi od narkomanów. Gdy ćpun daje sobie w żyłę, to nie obrywam jego porcją heroiny. Gdy przechodzi obok mnie palący, to mimowolnie jestem narażony na wdychanie tej trucizny i bierne palenie (w USA ginie przez to 50k ludzi rocznie). Oczywiście palacz spyta "Hej, gdzie moja wolność". A ja
GratisLPG +101
"Kierowczynie" xd. #bekazlewactwa
Właśnie takie przemyślenia mnie naszły po rozmowie z kolegą ile taki trener online może pomóc, a na ile to jest wyrzucanie kasy w błoto o ile nie daje się z siebie co najmniej tych 90%. Kolega schudł ponad 30kg, więc był świeżo po dużej redukcji i chciał wejść na masę. No i zgłosił się do jednego ze znanych kulturystów, którzy za spore pieniądze prowadzą podopiecznych.
Uzupełnił wywiady, podpisał umowy o współpracy, poufności i pierdyliard innych papierów. Od razu powiedział, że chce zacząć na spokojnie, ma doświadczenie jedynie w redukcji, każde 100 gramów kosztowało go masę pracy i nie chce tego stracić, więc liczy na doświadczenie trenera. Ustalili, że raporcik plus zdjęcia co tydzień, więc dodatkowa stówa miesięcznie i trener będzie na bieżąco monitorował, żeby budować same mięśnie, wolno ale bez zbędnego tłuszczu.
No i po dwóch miesiącach tej usługi premium wyszło, że:
- na opracowanie pilnych raportów czekał nawet po siedem dni
- jak chciał iść z kolegami na piłkę raz w tygodniu, to trener odradzał, bo ciężko monitorować aktywność i polecał żeby kręcił na rowerku stacjonarnym
- raporty opracowywał jeden z pracowników, a trener nagrywał tylko podsumowanie video
- kumpel przytył 10kg, ale nie przejmował się bo trener chwalił go za każdy dodatkowy kilogram, przecież zdjęcia miał sprawdzać, więc naiwnie cieszył się że większość z tego to mięśnie
- jak już znowu przestała mu się dopinać koszula, to coś go tknęło i sprawdził logi na dysku i okazało się że jedyną osobą która wyświetlała album był on sam, trener otworzył zdjęcia tylko jeden raz na początku
Wkurzył się, napisał szorstką wiadomość i zakończył współpracę. Trener nawet nie odpisał. No i teraz przychodzi do mnie z pytaniem kogo mu polecam. No i tak się zastanawiam, w zasadzie po co mu trener. Na takim poziomie to ebook WK w zupełności wystarczy, do tego Greyskull od @kasahara, a reszta to w 90% i tak trzymanie michy, sumienny trening, regeneracja i sen. To nie poziom w którym uwaga trenera o atakowaniu klatki pod nieco innym kątem poprawi sylwetkę o 0,001%.
Przecież w zasadzie w jego przypadku to na początek redukcja do poziomu sprzed współpracy z pro-trenerem, czyli stopniowe obcinanie kcal, zwiększanie kroków i cardio.
Przy masie wejście na zero i potem w drugą stronę, stopniowe dokładanie kalorii i zmniejszanie aktywności, ale bez przesady. Przy diecie "jedz co chcesz, byle trzymać makro" w zasadzie liczy się umiejętność trzymania kalorii.
Cała kontrola w zasadzie sprowadza się do mierzenia obwodów brzucha, talii, bioder i ważenia:
- obwody spadają, waga spada = chudnie
- obwody rosną, waga rośnie = nabiera tłuszczu
- obwody bez zmian, waga rośnie = nabiera mięśni
Co do treningów to jest milion gotowców i metod, kwestia zmiany co miesiąc i patrzenia co działa najlepiej i dostosowania pod siebie.
Czy mam rację? Czy w zasadzie taki trener przyda się najbardziej totalnym świeżakom i osobom mocno zaawansowanym? Czy może taki trener faktycznie jest w stanie przyspieszyć rezultaty u takiej średnio doświadczonej osoby?
#mikrokoksy
@wiewior_s: Tja, niby wszystko online, a połowa ludzi na siłowni ma problem z techniką i bezsensownie przerzuca ciężary ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Z wybraniem dobrego personala, to jak wyżej, loteria. Nie wiesz na kogo trafisz, jaką ma wiedzę, ilu ludzi prowadzi i ile czasu im poświęca. To podobnie jak z lekarzami i psychoterapeutami, gdzie są konowały i julki, którym
Ogarnie sam, albo niech nie szuka celebrytów, tylko idzie do osób z polecenia - mniej znanych, bardziej skutecznych.
@WezniePrzestrzeleCiKolano: WTF? xD
Szkoda, że ludzie boją się/nie chcą (czemu się nie dziwię) iść na noże z