Wpis z mikrobloga

Wiecie, jestem spadkowiczem jak @pastibox czy @mickpl, ale staram się patrzeć na rynek bardziej... realnie? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Przede wszystkim, to nadal fundamentalnie nie zgadzam się z pojęciem "bańki". Bańka była raz - w 2006-2007.

Zaczniemy niestandardowo - od złota.

https://i.imgur.com/kFGP2uA.png

Więc gdzie jest ta bańka? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ktoś, kto miał 2 kg złota mógł kupić za nie takie samo mieszkanie w 2012.. i w 2022. Widać za to bdb, gdzie była bańka. Bo była.

Dalej, ceny w USD i EUR.

https://i.imgur.com/7YdEIGC.jpg

Zauważcie, że cena w dolarach mieszkania między 2014 a 2022 różni się o 20%. Więc tak, ceny wzrosły. Ale czy wzrost o 20% przez 6 lat to jakaś niewyobrażalna B A Ń K A ? A może warto to zestawić z naszymi wzrostami zarobków po prostu?

https://i.imgur.com/vpj4Jfy.png

I zagadka wyjaśniona. Nasze zarobki w PLN wzrosły, w EUR mniej, a w dolarze... no cóż, różnie bywa.

Tytułem podsumowania:

Nie uważam, że "betonowe złoto" odkleiło się od swoich fundamentów. W relacji do dolara czy euro wzrosło mniej więcej o tyle, ile wzrosły nasze wynagrodzenia w USD czy EUR. W stosunku do złota... wcale nie wzrosło. Nic a nic.

Czy w związku z tym należy oczekiwać spadków?

Oczywiście!

Bo deweloper nadal ma ok. 20-30% marży i może z niej zejść z uwagi na brak popytu.

Zejście dewelopera z obecnej marży 30% do w zasadzie takiej "minimalnej" 10% jednak zredukuje cenę "aż" o 15.4%. Moje prognozowane 10-20% spadku w tym cyklu nie jest wcale wyjęte z dupy.

Aby można było liczyć na większe spadki, musiałyby zaistnieć inne czynniki, takie jak spadek cen materiałów oraz robocizny.

Na spadki materiałów liczę, ale cudów nie ma. Cena energii czy benzyny musiałaby wrócić do tej z 2019. Mamy jakiś zakres ruchu w dół, ale mały.
Z robocizną jest nawet gorzej, bo za ryj trzyma rosnąca minimalna. Obawiam się, że pracownika łatwiej wywalić, niż obniżyć mu wynagrodzenie. Stąd też prędzej bym widział redukcję etatów (a zatem redukcję podaży), niż redukcję kosztów pracy.

TL;DR - Spadki : tak, i to spore (do 20% nominalnie IMO). Absurdalne spadki - NIE. Po prostu nie ma do nich podstaw. Jedyna szansa na >20% spadku to IMO okazje wyłapywane w drodze licytacji komorniczych. Deweloper, który nie zbankrutuje i zachowa płynność finansową nie będzie chętny do sprzedaży ze stratą.

#nieruchomosci
  • 33
Z robocizną jest nawet gorzej, bo za ryj trzyma rosnąca minimalna. Obawiam się, że pracownika łatwiej wywalić, niż obniżyć mu wynagrodzenie. Stąd też prędzej bym widział redukcję etatów (a zatem redukcję podaży), niż redukcję kosztów pracy.


@TypowyZakolak: a szara strefa, która do niedawna stanowiła podstawę budowlanki?
@TypowyZakolak:

Aby można było liczyć na większe spadki, musiałyby zaistnieć inne czynniki, takie jak spadek cen materiałów oraz robocizny.


Ale to nie działa na inwestycje już wybudowane / budowane bo znacząca większość lub całość już jest na budowie op łacona po cenie starej

Generalnie mieszkania rosnąć już nie bedą i bedzie lekka korekta w dół lub bedą czekać na nowego właściciela długo, wróci zakup gotowych mieszkań a nie dziury w ziemi
Bo deweloper nadal ma ok. 20-30% marży i może z niej zejść z uwagi na brak popytu.


@TypowyZakolak: Jak się kończą kwartały to ci z giełdy raportują swoje marże i one są dużo wyższe. Lokum ma blisko 40% XD

Ale księgowa marża dewelopera to nie wszystko. Marżę mają również bezzębni andrzeje, którzy murują za stawkę neurochirurga czy składy budowlane co na hosannie narzucają ile się da.

Marżą jest również Porshe zarządu
@TypowyZakolak dlaczego sądzicie, że ceny materiałów nie mogą spasc? Mówicie, że koszty pracy i koszty energii ale wydaje mi się, że zmniejszego popytu obniży marże firmy, aby przetrwać, energia jest droga przez chaos. Sądzę, że import węgla, kontrakty pojawia się juz od nowego roku, gaz Baltic pipe i import LNG z całego świata. Jasne, że koszty nie wrócą do 2017 ale uważam też, że nie pozostaną tak wysokie jak obecnie. Wszystko się
Więc gdzie jest ta bańka? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ktoś, kto miał 2 kg złota mógł kupić za nie takie samo mieszkanie w 2012.. i w 2022. Widać za to bdb, gdzie była bańka. Bo była.


@TypowyZakolak:
Trochę bez sensu bo cena złota w PLN zależy od kursu dolara, a akurat w tym okresie 2007-2008 dolar był rekordowo tani co było anomalią - kosztował lekko ponad 2
Z robocizną jest nawet gorzej, bo za ryj trzyma rosnąca minimalna. Obawiam się, że pracownika łatwiej wywalić, niż obniżyć mu wynagrodzenie. Stąd też prędzej bym widział redukcję etatów (a zatem redukcję podaży), niż redukcję kosztów pracy.


tez sie tu mocno nie zgodze.

I gdzie ci ludzie pojda i co beda robic? Jesli ktos robi w corowej budowlance, czyli murarz, zbrojarz, dekarz itp czyli osoby ktore niebardzo moge zmigrowac na cos innego -
Znacznie lepsze już jest porównanie średnia krajowa brutto/m2.


@LaurenceFass: Może być przecież :)

https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_1654544175gqKUkYQVCuIowvChZvaYd2.jpg

Tylko wtedy wniosek jest z grubsza taki sam...

Jesli przykladowy kafelkarz bral srednio 200zl za godzine swojej unikalnej umiejetnosci to gdzie on pojdzie? Na kuriera za 20zl/h?.... to jest dla niego alternatywa? No co on bedzie innego robil?...


@del855: Kafelkarz bez wątpienia dostanie po dupie, gdy skończy się szał na wykończenia. Ale jeśli mówimy o ekipach
to wywalą Ukraińców i może jednego obrotnego, a reszta zostanie.


a jesli oni sie zorganizuja sami, lub pod skrzydalmi innego "preznego przedsiebiorcy"?
Dlaczego mieliby rezygnowac w najlepszego na runku stosunku wlozonje pracy do wynagrodzenia? Bo ich dotychczasowy "mecensa" porzucil?.... no i jego miejsce ktos inny, kto zadowoli sie troche mniejszym hajsem, nie zacznie na nich zarabiac?

Gdyby Ciebie wykolegowali z tlustej roboty, to bys nie szukal alternatyw, tylko to rzucil i zdecydowal
Przede wszystkim, to nadal fundamentalnie nie zgadzam się z pojęciem "bańki". Bańka była raz - w 2006-2007.


@TypowyZakolak: przede wszystkim to bańkę należy rozumieć sztucznym pompowaniem a nie jego skalą. Bańka jest wtedy jeżeli ludzie kupują dany asset bo myślą, że jego wartość będzie rosnąć. I tyle. Wtedy jest bańka bo ludzie "pompują bańkę" kupując nie dlatego bo coś ma wartość tylko bo liczą na to, że za x czasu będzie
A czy napompuje się ją 10, 50 czy 200% to jest kwestia nieznacząca.


@LifeReboot: Nie wiem, czy ktokolwiek nazwałby wzrost rzędu 10% "bańką". Aby takie zjawisko zaistniało, musisz mieć oderwanie od fundamentów i spekulacyjne zakupy z nadzieją odsprzedania tzw. "greater fool". Inaczej to po prostu hossa.
@TypowyZakolak: krótko mówiąc opierasz prognozę ceny nieruchomości na fluktuacji cen w dolarach? Wnioskowanie interesujące, ale założenia całkowicie błędne, tutaj nie zarabia się w dolarach (nie liczymy oczywiście wykopowych programistów 25k).