Wpis z mikrobloga

Zawsze gdy słyszę, że polskiej branży gastronomicznej tak źle i niedobrze, to mam przed oczami dwa obrazki.

1. Włochy. Pizzeria. Gospodarz wita klientów i generalnie ogarnia logistykę, dba o komfort gości. Żona przyjmuje zamówienia. Syn kręci placki. Córka przygotowuje składniki. Miło, skromnie, autentycznie.

2. Polska. Pizzeria. Właściciel siedzi gdzieś z boku przy stoliku wystrojony w ciuchy z najnowszej kolekcji. Na podjeździe najnowsze BMW w leasingu i Mercedes jego partnerki, która akurat wróciła od fryzjera. Obsługuje mnie znudzona dziewczyna która w sumie nie wiadomo czy jest bardziej wykończona, czy po prostu ma w------e.

I teraz tak. We Włoszech za margaritę miesiąc temu w znanej dobrej knajpie płaciłem - w przeliczeniu - 22 złote. W Polsce? Minimum 28 złotych za coś co nie jest drożdżówką z goudą.


Ano i chyba nie muszę mówić, gdzie smakowało lepiej. I proszę nie mówić ,,a bo Włosi mają mozarellę na miejscu a do nas trzeba sprowadzać" bo wcale nie widzę u nas jakichś lokalnych specjałów zrobionych z lokalnych ryb, oscypków czy mazurskich wędlin w cenie połowy minimalnej stawki godzinowej.

Gastronomie! Mniej aut w leasingu, więcej autentyczności!

#gospodarka #gorzkiezale #wlochy #jedzenie71
PiccoloGrande - Zawsze gdy słyszę, że polskiej branży gastronomicznej tak źle i niedo...

źródło: comment_1664917890IE16fmYmvgsREAWVeM0fki.jpg

Pobierz
  • 51
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@PiccoloGrande: poniekąd się zgadzam, ale trochę generalizujesz, w większości te pizzerki w Polsce jadą na kredycie i zamiast mercedesa w leasingu to właściciel ma fiata punto w gazie, co też przekłada się na jakość składników. We włoszech nie ma c---a, abyś dostał c-----e pomidory, a to podstawa np. dobrej pizzerki.
  • Odpowiedz
@PiccoloGrande: Winni sa ci ktorzy chodza do takich knajp, jezdza nad polackie morze i akceptuja te gowniana bylejakosc. W polsce nie ma kultury jedzenia na miescie, w polsce generalnie nie ma kultury zycia jak bialy czlowiek.
  • Odpowiedz
@PiccoloGrande: troche za malo danych, zeby generalizowac. Tak, polskie gastro czesto jest drogie. Tak, czesto ma ujowa jakosc z premedytacja. Z jakiegos jednak powodu jest uznawane za najbardzoej ryzykowna inwestycje. Nie mam pojecia jakie podatki placa wloscy restauratorzy, ile u nich kosztuja skladniki, obstawiam ze taka zona czy syn pracuja raczej nie za normalna pensje ;) latwo oskarzac, ale poki nie ma sie pelnego obrazu obu stron, to to troche
  • Odpowiedz
@justlogin: Płaczą gastronomiczni byznesmeni, że nie będą mieli za co ratki zapłacić xD. Ja mam w------e, kupuję bilet za 100 zł i za 2 godziny jem najlepszą w życiu pizzę za 5 EUR, popijając Aglianico z dobrego rocznika 2 EUR za kieliszek.
  • Odpowiedz
@PiccoloGrande: polskie restauracje to rak, ale największym rakiem w polskich restauracjach są niespotykane absurdalne ceny napojów gdzie za p--o w restauracji płacisz 13-14 zł w jakiejś spelunie najtańsze p--o może złapiesz za 9-10 zł ale to będzie speluna gdzie jedynie alko się sprzedaje. Do tego w restauracji woda za 5-6 zł prawie tyle samo co pepsi XD soki/napoje gazowane z 8-9 zł i za co to? za przelanie napoju z
  • Odpowiedz
za p--o w restauracji płacisz 13-14 zł


@Positano1: Aktualnie możesz śmiało 3-4 złote do tych cen już dodać. Dzisiaj zobaczyłem w menu 0,5l Kroplę Beskidu za 15 złotych xDDD. 600% narzutu na butelce pieprzonej kranówki.
  • Odpowiedz
@PiccoloGrande: no właśnie jestem w stanie zrozumieć wyższą cenę za jakieś danie pizze czy burgera bo to trzeba jednak się trochę napracować zrobić ciasto mięso zmielić itp itd ale taka marża na butelce wody często nawet nie przelewają do szklanek tylko mają takie małe buteleczki i ci dają to po prostu gotowe, nie czaje o co chodzi z tymi cenami p--------i za napoje XD
  • Odpowiedz
  • 6
@PiccoloGrande Ej, przyznam Ci rację na maksa z tym rodzinnym biznesem! W Polsce restauracja, to jest zawsze biznes z którego się ciagnie, a nie do którego się dokłada siebie. Na maksa. Dlatego nigdy nie jest tanio, dlatego dobrze jest tam gdzie klient dużo wymaga i tam gdzie proste rzeczy grają, to dla nas już fine dine'ing.
  • Odpowiedz
największym rakiem w polskich restauracjach są niespotykane absurdalne ceny napojów gdzie za p--o w restauracji płacisz 13-14 zł w jakiejś spelunie najtańsze p--o może złapiesz za 9-10


@Positano1: bo napoje to najtańsze rzeczy z karty i jednocześnie "bilet pobytu". Gdyby woda była w knajpach po 2-3zł to znalazłaby się spora grupka ludzi kupujących tą wodę tylko po to żeby posiedzieć w knajpie przy stoliku. A taki zajęty stolik z amatorem
  • Odpowiedz
@PiccoloGrande: pamiętam mój pierwszy wyjazd do Grecji 14 lat temu i szok jakiego doznałam. Mimo, że byłam w typowo turystycznej miejscowości to w knajpach czułam się jak gość, a nie jak chodzący portfel. W kilku tawernach do obiadu dawali za darmo dzbanek wody, w jednej dostałam jakiś likier, a w barze do piwa dali nam miseczkę orzechów.
  • Odpowiedz