Wpis z mikrobloga

18+

Ludki moje, muszę zawieźć moją pieskę do uśpienia. 11 lat, agresywny nowotwór z przerzutami, ścięło ją z łapek w kilka dni. Nie je, przestała pić. Ja chleję i płaczę, w robocie kołuję się bez celu jak gówno w przeręblu. Kto był w takiej sytacji i jak sobie radziliście ze stratą? Nie wiem, czy chcemy kolejnego psa. Jeszcze dwa koty mamy, też już starawe. Bez komentarzy typu "to tylko pies" proszę.
#pies #zwierzaczki
  • 30
@LostInMyDreams: Kilka lat temu uśpiliśmy naszego 18 letniego kundelka. Na początku nie dochodziło do mnie że już nie ma go z nami, dopiero po kilku godzinach się rozbeczałam. Ale zrobiłam, w sumie wszyscy zrobiliśmy błąd, że w momencie usypiania psa wyszliśmy z gabinetu weterynarza i się nie pożegnaliśmy i nie pogłaskaliśmy go ostatni raz, nie zrób tego błędu bo będziesz potem żałował ( ͡° ʖ̯ ͡°)
My
@LostInMyDreams: po uśpieniu psa mojego brata sama nie mogłam się pozbierać, a co dopiero oni. Był takim fajnym, małym promyczkiem radości dla wszystkich (cała rodzina psiolubna z podejściem, że pies to członek rodziny)... Byli przy nim do końca. Od tego czasu nie mieli psa, wszystkie znajome psy ich uwielbiają, ale nie zdecydowali się. Nie ma rad, musisz to po prostu odchorować. A przy zwierzaku bądź, pomimo że będzie bolało - będzie
@LostInMyDreams: Zajrzyj na FB/insta Weterynarz tez człowiek - wyjaśnia kwestie eutanazji, dodatkowo książka „Kiedy odchodzi przyjaciel”. Pomaga oswoić się z tematem, kwestia radzenia ze strata to już osoba zajmująca się psychologia musiałaby się wypowiedzieć.

Podlinkowuje cały cykl o pożegnaniu https://www.instagram.com/weterynarz.tez.czlowiek/guide/pozegnanie/18023865298294936/?igshid=YmMyMTA2M2Y=
@LostInMyDreams Miałem dwa psy. Jeden zdechł mi na rękach, drugiego trzeba było uśpić. Koniec końców doszedłem do wniosku, że podejście "to tylko pies" jest najlepsze dla zdrowia psychicznego. W sensie na każdego przyjdzie pora, wszystko co żyje to umrze i pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że moje psy miały dobre życie, a ja zrobiłem wszystko by były szczęśliwymi psiakami. Trzeba to po prostu zaakceptować i żyć dalej. Takie życie panie i go
@LostInMyDreams: Tydzień temu usypiałem mojego ponad 16 letniego prawie blabladora, więc wiem co przeżywasz. Usypialiśmy go na moim rękach,ale mam świadomość że to dobra decyzja, przynajmniej dla niego. Nerki siadły, mocznica postępowała - nie jadł i nie pił. Musiałem tego samego dnia pochować posłania, wydać żarcie, pozbyć się leków - dosłownie wszystkiego, bo nie byłem w stanie pracować (pracuję z domu). Na pewno weźmiemy kolejnego kundla, kwestia jak szybko.
@LostInMyDreams: trzeba sobie radzic tak samo, jak ze strata kazdego innego bliskiego. pies to taka sama osoba jak czlowiek. zostan z nim do konca, a przynajmniej dopoki nie zasnie po pierwszym zastrzyku. idz do porzadnej kliniki, gdzie wykonaja to jak nalezy - podadza znieczulenie, a dopiero potem jak zasnie, trucizne dozylnie. bywaja jeszcze niestety lesne dziady, ktore chca zaoszczedzic 5zl i wala na zywca trucizne od razu albo podaja dosercowo. to