Wpis z mikrobloga

@Tryt_on:

Wybacz, ale nie rozumiem. Chodzisz z synem do podstawówki?

chyba o to chodzi.

ojciec też w podstawówce, jeżeli chodzi o kontakty i relacje międzyludzkie głębsze niż small talk i praca


co można rozumieć jako:
ojciec (OP) w kwestii kontaktów i bliższych relacji międzyludzkich jest na poziomie podstawówki.
w sensie, uważa, że ma braki na tej płaszczyźnie bardzo duże
@prendergast:
A to ciekawa zbieżność z tym wiekiem, nawet nasz podobny (ja 24 lata temu podstawówka), ale to chyba już się gdzieś przewinęło. W każdym razie podobnie, czuję się bardziej przejęty od niego, ale już dzisiejszy dzień i reakcja syna pozwoliły mi się bardziej oswoić.
@Lecerdian, @10129: no tak zrozumiałem na początku, tylko naszły mnie wątpliwości skoro op ma syna i nie znalazł go w kapuście, to te głębsze kontakty międzyludzkie chyba są napisane na wyrost, bo jakieś bliskie jednak posiadał lub posiada.
@Tryt_on
Ech, w skrócie to można ująć tak: chłop ma w miarę wyjściowy wygląd, sympatyczna aparycję i dość grzeczne, spokojne zachowanie. Zawsze ludzie jakoś sami przychodzili do chłopa, aż po prostu wszyscy się ześlizgnęli i okazało się, że tak naprawdę chłop nigdy nie wszedł w głęboką (w sensie psychologicznym) relacje z drugim człowiekiem, nigdy się nie odsłonił tak całkiem.

A syn wziął się ze związku, który owszem, można by zaliczyć do głębszego
@Lecerdian: Mam nadzieję, że twój kontakt z synem jest wystarczająco głęboki i syn nie ześlizgnął ci się:/
Serio jako rodzic to ty dajesz przykład i chcąc/niechcąc tym przykładem się stajesz. Dzieci uczą się zasad współżycia społecznego w pierwszej kolejności od rodziców.
Także ucz się pilnie. Powodzenia:)
@Lecerdian: @Tryt_on: jak będziesz dzieciaka traktował jak swojego dorosłego rodzica to na całe życie sprezentujesz mu zaburzenie DDD i toksyczne poczucie winy, że nie ma się czego nauczyć od ojca i stres i presję, że to on ma być dla ojca przykładem dlatego niedojrzali ludzie nie powinni mieć dzieci
@Opportunist: Słoneczko, to była przenośnia.
W kontakcie z własnym dzieckiem wyłażą na wierzch deficyty, zranienia i traumy jakich doświadczyli rodzice w ich własnym dzieciństwie. Dlatego to dzieci są "nauczycielami" i pokazują gdzie boli i co jest do nadrobienia (po stronie rodzica).
Przy wystarczającym poziomie świadomości i pracy własnej rodzic może "wygrać" super relację z własna pociechą, jak i poukładać sobie co nieco w głowie.
Taki był sens powiedzonka mojej terapeutki.