Nie wmuszam dziecku jedzenia na siłę, ale próbuję go przekonać, aby jednak zjadł. Czasami się udaje a czasami nie.
A to szanuję, to jest normalne podejście i nie mam nic przeciwko. Ja krytykuję tylko wpychanie dziecku na siłę, niczym gęsi w takcie produkcji Foie gras czy jakąś p-----c psychiczną w stylu "dopóki nie zeżresz nie wstaniesz od stołu" itd. czy też nagminne karmienie go czymś czego nie lubi, bo starym się nie chce osobno dla dziecka
@OCIEBATON: niestety jestem ofiarą wciskania w młodych latach jedzenia. Najgorsze chyba były tony słodyczy, które jadłem w dzieciństwie u babci. Na moją niekorzyść, byłem wtedy bardzo uległy i zawsze grzecznie jadłem, bo "ktoś tam każe". Przez to dziś mam, jak to się teraz ładnie mówi "niezdrową relację z jedzeniem" xd
@motokate Można w ramach eksperymentu wymyślić kilka prostych przepisów ze zdrowych produktów - tak żeby przygotowanie nie zajmowało 10-15min i ugotować razem z nią. Jak posmakuje i będzie mało pracochłonne to moze będzie na zmianę z nalesnikami a żelki na deser :)
@Wjolka: Już jej pokazałam dużo prostych rzeczy. Sama rzadko robię coś, gdzie roboty jest więcej niż 20 minut, bo brak czasu. Jak to mówią, można przyprowadzić konia do wodopoju, ale nie można go zmusić, żeby się napił. ¯\_(ツ)_/¯
W butelce zamiast mleka odzywka białkowa koniecznie. Myślę, że powinno się też takie dziecko również wysłać na siłkę i suplementować teścia profilaktycznie w razie jakby nie chciało ćwiczyć xD
@Zgrywajac_twardziela: nieprawdopodobny z ciebie herbatnik, całości nie dałem rady przeczytać ale doceniam zaangażowanie xD pozdrawiamy z córką z nad szklanki szpinakowego koktajlu, rower nam się udał, koktajl wchodzi bez wmuszania ale pewnie i tak będziesz wiedział lepiej jak to u nas jest ( ͡°͜ʖ͡°)
@jaczyliktoo: koleś wyzwie od patologicznych i złych rodziców każdego, kto mu nie podpasuje według jego quasiteoretycznych metod. Nie ma dzieci, nie ma nawet wyszktalcenia, ale do rad jest pierwszy. Dziecko nie chce jeść, to na pewno niesmacznie gotujesz, zglodnieje to zje, wiadomka, bo on pamięta jak był mały i mama mu dawała jeść xd Młode nie toleruje kalafiora, to na pewno nie umiesz go przyrządzić jak należy, inaczej by przecież
@ciemnienie: no właśnie dlatego dalej nie polemizuje, bo to trochę jakby ktoś chciał pogadać o teorii względności a wcześniej powiedział ze nie wie ile to jest 3x7 xD
To świadczy tylko o tym, że mu Wasze obiady zwyczajnie nie smakują przeważnie, próbowaliście coś nowego robić co by młodemu mogło posmakować? Sam jako dziecko też lubiłem słodycze czy cziperki(jak chyba każde dziecko), ale jak był obiad który lubiłem to zawsze go zjadałem bez marudzenia. Z kolei jak było coś co mi nie smakowało to nic dziwnego, że nie jedząc tego byłem dalej głodny i lgnąłem do czegoś innego co by zapewniło
Nie powiedziałbym, ze nie smakują. Po prostu dzieciak od małego jest nauczony, ze fastfood to jest COŚ i się cały trzęsie na widok burgera czy frytek. Tak samo na widok słodyczy. Nawet jak dostanie jakies swoje ukochane danie, to i tak chętniej zjadłby snickersa po prostu. Bo się nauczył, ze batonik to nagroda, najwyższe dobro
No to już jest jakiś błąd wychowawczy pewnie ¯\_(ツ)_/¯
@Zgrywajac_twardziela To jednak nie jest takie proste że ktoś źle gotuje i tak dalej. Już nie wspominając że dzieci nie lubią wysublimowanych smaków. W większości nie zjedzą dobrze sporządzonych, wymyślnych i smacznych potraw tylko rządają naleśnika z cukrem w najlepszym przypadku. Jedyne co bardzo dużo dzieci rozumie jako smaczne to cukier plus sól bo zwłaszcza cukier jest silnie uzależniający. Niejadki, co zemdleją i będą miały niedowagę z niedożywienia też istnieją, i
To jednak nie jest takie proste że ktoś źle gotuje i tak dalej. Już nie wspominając że dzieci nie lubią wysublimowanych smaków. W większości nie zjedzą dobrze sporządzonych, wymyślnych i smacznych potraw tylko żądają naleśnika z cukrem w najlepszym przypadku.
No nie zgodzę się tutaj, bo nie raz byłem świadkiem że to była bujda. Na szkolnej stołówce w mojej podstawowej szkole(sam nie chodziłem na nią, ale w mojej szkole było coś takiego, że wyznaczało się z każdej klasy dzieciaków do pomocy w zbieraniu talerzy, więc byłem tam wiele razy) to było widać bardzo jak istotne jest to żeby żarcie było dobre, i zrobione pod dzieciaki. Dopóki gotowały tam stare kucharki, bardzo lubiące dzieci i znające ich preferencje to praktycznie nie było obiadu którego nie zjadało absolutnie każde dziecko(wiadomo, że bywały wyjątki, ale to były jednostkowe dzieciaki). Wystarczyło, że zmieniła się ekipa, na młodych ludzi, a żarcie było z cateringu, i pełne talerze wracały na "bar" regularnie. Dzieciom to zwyczajnie nie smakowało, mimo że nam - starszym dzieciom(dzieci z klas 4-6 "obsługiwały" te z klas 1-3) te dania pasowały jak najbardziej. Jak dla mnie główny problem z niechęcią do jedzenia dzieci bierze się stąd, że po prostu nie gotuje się dla nich, nie bierze pod uwagę ich preferencji tylko pichci to co się chce samemu zjeść, a dziecko ma żreć bo nie ma wyboru, czy mu smakuje czy nie. Oczywiście mówię tutaj o nieco starszych dzieciach takich już świadomych 3+ lat, o młodszych nie mam pojęcia większego, i się nie wypowiadam.
Jedyne co bardzo dużo dzieci rozumie jako smaczne to cukier plus sól bo zwłaszcza cukier jest
#wypiek #wykop @bakehaus wypieku mobilnego już nie ma. Miał piękny pogrzeb ( ͡°ʖ̯͡°) chłopaki piszą, że na Google play juz nie Ma. Na iOS jeszcze idzie pobrać. Ale bez odpalania filmików z yt nie da się tego używać
Siostry z córkami jedna 8 druga 5 lat
Jak patrzę jak one walczą żeby te dzieci zjadły obiad to mi się odechciewa mieć dzieci xD
Czy tylko ja miałbym w------e?
W sensie dziecko nie chce jeść to niech nie je. Ale niech zapomni o słodyczach czy lodach bo przecież nie było głodne
I sprawa załatwiona
#gownowpis #antynatalizm #dzieci
Nie znam żadnego małego dziecka, które samo z siebie chętnie próbuje nowe potrawy. Pewnie gdzieś takie są.
Nie, dziecku nie zmienił się smak. Następnego dnia zje taki sam obiad chętnie.
A to szanuję, to jest normalne podejście i nie mam nic przeciwko.
Ja krytykuję tylko wpychanie dziecku na siłę, niczym gęsi w takcie produkcji Foie gras czy jakąś p-----c psychiczną w stylu "dopóki nie zeżresz nie wstaniesz od stołu" itd. czy też nagminne karmienie go czymś czego nie lubi, bo starym się nie chce osobno dla dziecka
@Zgrywajac_twardziela: Najwidoczniej nie była ,,babą", a kobietą.
No nawet nie tyle była kobietą co jest nadal xd
W butelce zamiast mleka odzywka białkowa koniecznie. Myślę, że powinno się też takie dziecko również wysłać na siłkę i suplementować teścia profilaktycznie w razie jakby nie chciało ćwiczyć xD
¯\_(ツ)_/¯
No to już jest jakiś błąd wychowawczy pewnie ¯\_(ツ)_/¯
@ciemnienie: i chłop się bierze za porady dot. wychowania dzieci, co za zawodnik xD
To jednak nie jest takie proste że ktoś źle gotuje i tak dalej. Już nie wspominając że dzieci nie lubią wysublimowanych smaków. W większości nie zjedzą dobrze sporządzonych, wymyślnych i smacznych potraw tylko rządają naleśnika z cukrem w najlepszym przypadku. Jedyne co bardzo dużo dzieci rozumie jako smaczne to cukier plus sól bo zwłaszcza cukier jest silnie uzależniający. Niejadki, co zemdleją i będą miały niedowagę z niedożywienia też istnieją, i
No nie zgodzę się tutaj, bo nie raz byłem świadkiem że to była bujda. Na szkolnej stołówce w mojej podstawowej szkole(sam nie chodziłem na nią, ale w mojej szkole było coś takiego, że wyznaczało się z każdej klasy dzieciaków do pomocy w zbieraniu talerzy, więc byłem tam wiele razy) to było widać bardzo jak istotne jest to żeby żarcie było dobre, i zrobione pod dzieciaki. Dopóki gotowały tam stare kucharki, bardzo lubiące dzieci i znające ich preferencje to praktycznie nie było obiadu którego nie zjadało absolutnie każde dziecko(wiadomo, że bywały wyjątki, ale to były jednostkowe dzieciaki). Wystarczyło, że zmieniła się ekipa, na młodych ludzi, a żarcie było z cateringu, i pełne talerze wracały na "bar" regularnie. Dzieciom to zwyczajnie nie smakowało, mimo że nam - starszym dzieciom(dzieci z klas 4-6 "obsługiwały" te z klas 1-3) te dania pasowały jak najbardziej. Jak dla mnie główny problem z niechęcią do jedzenia dzieci bierze się stąd, że po prostu nie gotuje się dla nich, nie bierze pod uwagę ich preferencji tylko pichci to co się chce samemu zjeść, a dziecko ma żreć bo nie ma wyboru, czy mu smakuje czy nie. Oczywiście mówię tutaj o nieco starszych dzieciach takich już świadomych 3+ lat, o młodszych nie mam pojęcia większego, i się nie wypowiadam.