Wpis z mikrobloga

@Eszkaheheszka: dobrze pokazane. Ceny paliw wysokie, ludzie narzekają, ale z drugiej strony każdy dalej tankuje i jeździ. Te klasyczne już zdanie ekspertów, że: "coraz więcej ludzi wybiera rower lub transport publiczny zamiast samochodu" jakoś nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości. Nie wiem, jaka cena paliwa, przy obecnych zarobkach Polaków, zmusiłaby ich do rezygnacji z samochodu.
@matiimakaka:

Nie wiem, jaka cena paliwa, przy obecnych zarobkach Polaków, zmusiłaby ich do rezygnacji z samochodu.

Znacznej większości nic nie zmusi do rezygnacji z samochodu, bo nie mają żadnej alternatywy. Ludzie z podmiejskich miejscowości przeważnie nie mają żadnej alternatywy, sporo dużych miast ma żałosną komunikację miejską która nie obejmuje nowych dzielnic, albo jeździ tak okrężną drogą, że nikt nie chce tracić na dojazd 3x więcej czasu, a rower ma sens tylko
@Zgrywajac_twardziela: 20-30 lat temu drogi były puste czyli ludzie jakoś dojeżdżali komunikacją miejską z tych swoich przedmieść czy małych miast na uczelnię czy do pracy w centrum. To jest mit, że jak ktoś mieszka na zadupiu to zbiokom czy innym rowerem nie dostanie się do miasta. Wystarczy zapytać waszych rodziców/dziadków czym jeździli. Polska to nie USA, tu motoryzacja zakwitła na dobre dopiero lata po PRL i ludzie sobie wcześniej jakoś radzili.
@matiimakaka:

20-30 lat temu drogi były puste czyli ludzie jakoś dojeżdżali komunikacją miejską z tych swoich przedmieść czy małych miast na uczelnię czy do pracy w centrum. To jest mit, że jak ktoś mieszka na zadupiu to zbiokom czy innym rowerem nie dostanie się do miasta. Wystarczy zapytać waszych rodziców/dziadków czym jeździli. Polska to nie USA, tu motoryzacja zakwitła na dobre dopiero lata po PRL i ludzie sobie wcześniej jakoś radzili.
@matiimakaka: Polaka nie da się zmusić do rezygnacji z auta. Dla Polaka auto to przedłużenie człowieczeństwa, być albo nie być. I to nie fakt posiadania go, ale poruszania się nim w absolutnie każdym scenariuszu, nawet gdy nie ma to uzasadnienia praktycznego i ekonomicznego. Zarówno na prowincji (gdzie o alternatywę w większości przypadków ciężko) jak i w miastach, gdzie alternatyw jest cała masa. I tak mnie najbardziej bawi na wsi, że ludzie
@Zgrywajac_twardziela: Może w PRL tak, ale w latach 90. nie było już dużo molochów, a pełno małych przedsiębiorstw, a Polacy dalej byli w dużej części bez auta.
Sam sprawdzałem ile minut zajęłaby mi podróż zbiorkom do pracy 16km (na podstawie google Maps) i wyszło najszybciej 57 minut (autobus + pociąg + drugi pociąg + 15 min. spacer) nie wliczając czasu na czekanie na dworcu na pociąg. Autem dojeżdżam w 15 minut.
@matiimakaka:

Może w PRL tak, ale w latach 90. nie było już dużo molochów, a pełno małych przedsiębiorstw, a Polacy dalej byli w dużej części bez auta.

I często nie pracowali w ogóle, albo 90% dnia spędzali na pracy i dojeździe, co robiło z nich alkoholików, czy ludźmi z depresją, bo co innego można zrobić przez te pół godziny wolnego czasu jak nie zachlać pałę ze smutku, że się na nic