Wpis z mikrobloga

Jeśli pragnę nowego samochodu, nowego komputera czy stereo to jest to tylko pragnienie.

Lepiej być cierpliwym i obserwować jak nasze pragnienie zanika niż ciągle karmić żądze stymulowane przez nasze konsumpcyjnie nastawione społeczeństwo.

Co reklamy telewizyjne wmawiają ludziom przez cały dzień? – „Jeśli to zdobędziesz, będziesz naprawdę szczęśliwy, naprawdę zaspokojony!”. Zdobywasz więc i zdobywasz, i nigdy nie spojrzysz nawet na samo zdobywanie.
W ten sposób nigdy nie dojdzie do ustania pragnienia. 

Nie chodzi tu bynajmniej o potępianie pragnienia posiadania rzeczy, ale jeśli mamy osiągnąć spokój musimy działać w tej chwili, musimy to porzucić. Jak to zrobić? 
Jeśli potrafisz powiedzieć: „Ja tego nie potrzebuję, obejdę się bez tego”, to następuje przemiana serca i umysłu. Nie jest to wypieranie, ale dążenie do spokoju umysłu.

Cokolwiek by to było: chciwość, gniew na ludzi, lęki i zmartwienia jakie nam towarzyszą – bycie tego świadomym, przekształcenie i uwolnienie tych rzeczy jest żmudną praktyką.

Nie jest to asceza polegająca na torturowaniu samego siebie, ale przemiana, co oznacza, że trzeba będzie wiele porzucić. Idea jakoby można było być wolnym i spokojnym, postępując jednocześnie według starych nawyków, w praktyce się niestety nie sprawdza.

Viradhammo Bhikkhu
http://sasana.wikidot.com/dhamma-i-zycie-rodzinne

#medytacja #buddyzm #psychologia #buddyzmnadzis
  • 15
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@KrolWlosowzNosa: widzę po moich rodzicach że wpadają w taki bezsensowny konsumpcjonizm. Co chwila kupują coś nowego, użyją raz, albo nawet tego nie otworzą i idzie w kąt. Mają już niezły składzik. I wcale nie widzę, żeby byli szczęśliwi ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@KrolWlosowzNosa: Wszystko zależy czy są to rzeczy które w jakiś sposób zwiększą nasz komfort życia, czy bezsensowne gadżety. Jak ktoś potrzebuje nowego auta bo stare dużo pali, jest awaryjne i generuje duże koszty utrzymania, to jest to sensowna potrzeba, a nie bezsensowny konsumpcjonizm ¯\_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz
@nieaktywny_88: ale o jakie szczęście chodzi? Spokój, to najwyższe szczęscie. Cała ludzka aktywność sprowadza się do tego aby na chwilę poczuć spokój, spełnienie, poczucie sensu. Cały kołowrót naszej egzystencji ma dać nam tylko tyle. Niestety większość nigdy tego nie zasmakuje..
  • Odpowiedz
@nieaktywny_88: z całą pewnością jest indywidulane; Buddyzm uczy jednak stałych prawd, o istnieniu cieprienia, jego przyczynie, możliwości ustania i drogi do jego ustania.
Jak przyczynę podaje pożądanie jako źródło wszelkiej udręki. W największym uproszczeniu, oczekiwanie żeby było inaczej niż w obecnej chwili jest (jakby kiedykolwiek było to możliwe).
Ostatnia z prawd będąca ośmioraką ścieżką, daje wskazówki jak funkcjonować na drodze do ustania cierpienia. Znowu w największym skrócie, chodzi o to
  • Odpowiedz
jeżeli odpuszczę wystarczająco dużo (co już ma miejsce...) to radość/szczęście pojawia się samoistnie ?


@nieaktywny_88: imho to odpuszczanie nie tyle jest celem, co środkiem, narzędziem. Jeśli odpuścisz nawet wszystko w 100% nie zrobisz się od tego automatycznie szczęśliwy. Natomiast celem jest uzmysłowienie sobie swojej pozycji w świecie i życiu, zaburzonej przez postrzeganie rzeczywistości przez pryzmat własnego ja, zwanego ego.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@KrolWlosowzNosa: Dla upasaki to będzie moralne prowadzenie się i unikanie konsumpcji, a dla bhikkhu we wczesnym buddyzmie ustanie pragnienia to była rezygnacja z pragnień zmysłowych i praktyka jhan które dogłębnie czyszczą z pragnień. We współczesnej theravadzie jest trochę inaczej bo jhany są passe a prym wiedzie vipassana.

@nieaktywny_88 Praktykowanie wskazań nie ma dać absolutnego szczęścia a więcej radości, więcej szczęścia i więcej spokoju a więc pewien stan oczyszczony, który
  • Odpowiedz