Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#przegryw #rodzina #glupota #przegrywpo30tce #nienawiscdosamegosiebie

Przegrałem swoje życie. Wybaczcie, że trochę ponarzekam. Wiem, że samemu powinien zajać się sobą, a nie pisać, zę rodzina zrujnowała mi życie, ale musze to z siebie wyrzucić.

Po prierwsze nienawidzę swojej zmarłej matki. Tej świetej, wesołej kobiety. Która zawsze powtarzała, że każda prawda jest lepsza od kłamstwa, ale sama tego nie stosowała w życiu. Ktra zawsze swoje opinie przedstawiała w następujący

sposób "prawdę ludzie mówią, że chcesz służyć to wykształć dzieci" - zapytałem ją jacy ludzie - "ja tak mówię". "komuna była lepsza bo ludzie mieli prace i pieniądze" a dlaczego upadła "Bo Wałęsa obiecał 100 milionów".
A czemu Tyle z rodziny pojechało do USA zarabiać "jej było dobrze".

Pamiętam jak byłem na pierwszym semestrze to miałem poprawkę na sesji. Czekam sobie na wyniki, to mój brat powiedział "On myślał, ze ja będę się uczył". i zaczęły się krzyki "Ona płącić nie będzie z a porawki, ludzkie dzieci

blebbleble". Zaliczyłem więc "sprawy nie było" żadnego przepraszam.

Jej metody wychowawcze to krzyknąć "ludzkie dzieci" i już wszystko powinienem wiedzieć. Albo Zacząć krzyczeć na mnie wtrzeciej osobie tak jakby mnie wogle nie było "ten mlon", "ten baran". Co jest mi naprawde wstyd, to to, zę do 15, 16

roku życia czyściła mnie po kąpieli. Takim jestem niedojdą.

Zawsze porównywała tak, że ja byłem najgorszy - byłem na 1 roku informatyki, brat akurat był bezrobotny po budownictwie, ktoś znajomy dostał prace jako nauczyciel to powiedzia"Ludzie mają pracę po pedagogice, a nie te budownictwo, te

informatyki".

Także zawsze Ona była niewinna - jeżeli nie można było wskazać winnego to los był winny. Jak krzyk nie pomógł to ryczy.

Ojciec - zasadniczo jest spoko, ale czasami lubi sobie wypić (zwłaszcza jak bracia go namówią) i wtedy staje sie gadatliwy. Tyle razy się nasłuchałem w dzieciństwie, że postanowiłem nigdy w życiu nie tknąć alkoholu. Może jestem tak

skrzywiony, bo nie było go w pierwszych latach mojego życia. Mój starszy o kilka lat brat jest znacznie bardziej otwarty na świat. Jest przekonany o swojej nieomylności - mam inne zdanie to 3 razy nie wiem i już ma on racje.
Ojciec co jakiś czas próbuje nakłonić mnie do małżeństwa. Częściowo to jest z troski, zę zostanę sam, ale także martwi się kto nim się zaopiekuje.
Niedawno zaskoczył mnie, bo mój brat powiedział, ze Ojciec powiedział, zę się nie ożeniłem, bo jestem pedofilem. Gejem też byłoby błędnie, ale to bym zrozumiał. Zapytałęm go czy tak uważa - odppowiedział że lepiej byłoby abym się

ożenił. Nie zaprzeczył.

To także wielki Pan, który nie chce brać ode mnie pieniędzy, choć emerytura nie starcza. Jak matka żyła to chociaż brała co miesiąc pieniądze na dom.
Cały czas uprawiia ogródek, bo co ludzie powiedzą. PRóbuje także szantażować mnie emocjonalnie, czy ja chce to
wszystko zniszczyć i jak ja samemu sobie wżyćiu poradzę.

Brat - wahadło od świetego człowieka do złośliwej świni. To ciekawe czy ktoś miał taką sytuacje, że bezrobotny brat prawie uniemożliwił zaliczenie semestru, bo musiał pograć w herosy. Bo przecież uczelnia udostępni wszystko co potrzebne

i ja tylko gram na komputerze. Przyłapał mnie na graniu w wakacje oraz po sesji w lutym "widzę że ciężko pracujesz". Co najlepsze Matka z nim rozmawiała - Powiedział jej, że "walczy sam z sobą" aby mi udostępnić komputer. A w dniach

kiedy mnie nie było to mu się grać nie chiało tylko siedział na telewizorze. Łaskawie wydzielał mi czas na komputerze.

Jak się pewnie już domyślyliście, jestem kompletnym przegrywem 40 lat na karku. Przyjaciół także nie mam (może kilku kolegów z pracy). I tosię nie zmieni przejąłem po kochanej Mamusi nerowość. Łatwo się denerwuje i potrafię sam siebie

delikatnie krzywdzić (walić pieśćią w stół, klaskać, zgrzytać zębami mieć bezsensowne ataki złości) na szcześćie nigdy nawet nie pomyśłałem aby kogoś innego uderzyć.

Te nerwy mam chyba od wczesnego dzieciństwa i jestem urodzoną ofiarą. Wyrzucili mnie z przedszkola (pamiętam tylko, zę mnie zamknęli za drzwiami)
Jak miałem kilka lat to kuzyn o pół roku młodszy mnie ganiał. W szkole podstawowej w jednej klasie prześladowali mnie na WF z drugiej klasy. Porady kolegów i przyjaciół "odejdź po cichu" nie diałały gdy otoczyło mnie dziesięć chłopaków.

Gdy jeden dotknął ręką moją dupę przez spodnie poszedłem do wychowawcy. Odczepili się i pożartowali: "byłem ich workiem treningowym do odreagowania problemów" "byłem innej wiary to ok" - nie wiem skąd to wzieli i próbowali mnie

zastraszyć, że poza szkołą nie bee bezpieczny. Z kolej w mojej klasie stosowli ciosy w brzuch, albo temblakiem w bark.

Nie wiem też czemu uznawali mnie za kujona, kiedy dobry byłem tylko z ścisłych przedmiotów i nie byłem prymusem. Z polskiego ledwo 3. Dawanie odpisywać prac domowych bynajmniej nie daje nic w zamian.

Podsumuwując żyje sobie z starym ojcem i jestem częscowo samodzielny. Jak matka zachorowała to się poduczyłem w pracach domowych. Ale dalej nie pozwala mi dotkjnąć pieca. Najwyżej gdy przyjdzie czas to się zaczadze lub spale dom.
Kiepsko dbam o samochód itd.

Może jakoś to będzie, a jak mam zginać marnie to zginę. Na razie mam plan dotrwać do śmierci Ojca i jeżeli dalej nie wyjdzie to skróce swoje cierpienias
Rodzinne rozwiązania:
- Matka: może problem jest, zę wogle nie pijesz?
- Ojciec: weź tabletki na uspokojenie, zgub nerwy i bądź szczęśliwy
- brat:Ludzie mają gorzej. Raz posłał mnie do psychologa. Psycholog wziął 100 złotych, posłuchał w godzinę, spytał się czy mam problem z pensją (akurat z pracą jeszcze było w porządku - ale od go czasu ludzie wydają mi się coraz bardziej głupsi i leniwi) i zaproponował, że z Ojcem pojedna mnie Brat. Bo nie wspomniałem nic o moim Bracie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6209785b61c69abf31aac709
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Wesprzyj projekt