Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Historia jak zmarnowałem młodość (cały czas mam to z tyłu głowy, nigdy tego nikomu nie powiedziałem, nawet koledze czy mamie):
- szkoła podstawowa wszystko ok
- gimnazjum - wszyscy mi dokuczali, depresja, brak akceptacji samego siebie, wyśmiewany przez dziewczyny, słaby wygląd, traktowany jak śmieć, częsty płacz, zamknięcie się w sobie..., nadopiekuńcza mama (bardziej to, że nie mogłem próbować nowych rzeczy, na przykład chodzić na zajęcia sportowe itd, wychodzić gdzieś wieczorem z kimś...), tata przez swoje zachowanie obniżał mi pewność siebie i to bardzo, myśli samobójcze, brak kontaktów z dziewczynami
- liceum - postanowiłem się w końcu jakoś ogarnąć, było już mniej wyśmiewania, ale nadal było, tak na prawdę w ostatniej klasie nabyłem odrobinę pewności siebie, ale nadal nie nawidziłem siebie, swojego wyglądu... myśli samobójcze, pod koniec szkoły próby randkowania, kontaktów z dziewczynami, zostałem niemiło odrzucony i to mocno
- praca po szkole, trafiłem do januszexu gdzie wiadomo jak mnie traktowali starzy pracownicy... jak śmiecia. Wtedy już miałem większą pewność siebie i się nie dawałem, normalnie się kłóciłem z januszami..., brak kontaktów z dziewczynami, znienawidziłem dziewczyny przez to co było w liceum
- studia - na początku było super, super ludzie, odżyłem, pewność siebie skoczyła, miałem lepszy wygląd (dużo sportu, dieta itd).
W połowie studiów znowu mega kryzys, depresja, poczucie tego, że popełniłem zły wybór, chciałem rezygnować ze studiów, to był okres w którym z tymi problemami uciekłem w sport i pracę, trenowałem codziennie tylko żeby zapomnieć o problemach, chciałem nie mieć wolnego czasu..., myśli samobójcze, ale już mniej niż kiedyś, wegetacja...
- miesiąc przed końcem studiów - chyba najwięcej sukcesów w życiu: nowa praca w zawodzie, bardzo dobra sylwetka, i wyleczona cera, kilka randek badoo i tinder z których nic nie wyszło po prawie 6 letniej przerwie od spotykania się z dziewczynami. Zmieniłem nastawienie, nie boję się powiedzieć swojego zdania, ani swoich poglądów. Od pół roku chyba ani jednej myśli samobójczej, depresja może jakiś jeden 2 dniowy moment.

Wydaje mi się, że chyba wyszedłem sam z tych problemów, ale męczy mnie to że straciłem młodość, nie chodzi głównie o to, że nie miałem nigdy dziewczyny i nie ruchałem, tylko ogólnie zmarnowałem swój potencjał... Czas w którym człowiek zdobywa doświadczenie życiowe, związkowe; podsumowując zmarnowałem z 8lat życia....

Zastanawiałem się dużo razy czy nie iść do psychologa tak po prostu mu to opowiedzieć, ale w sumie nie wiem po co, rodzicom tego nie powiem, oni myślą, że mają idealnego syna, który nie miał nigdy problemów i że dobrze mnie wychowali (wolę żeby tak zostało, że to niby prawda).
#depresja
#zycie
#zwiazki
#tinder
#badoo
#studia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61f1b8ecb392b1000a24c96a
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Wesprzyj projekt
  • 2
@AnonimoweMirkoWyznania: możesz iść do psychologa i zobaczyć jak Ci z tym jest.

Co do stracenia lat. Życie różne karty rozdaje. Nie straciłeś tych lat, tylko poświęciłeś je, żeby wygrzebać się z tej niskiej samooceny. Kosztowało Cie to dużo pracy, wysiłku i walczenia o siebie.

Nie nazwałbym tego straconym czasem. Myślę, że po prostu wiesz już jaki masz potencjał i życzyłbyś sobie żebyś mógł już wtedy na początku wykorzystać go optymalnie a
@Official: Świetna argumentacja, totalnie do mnie trafiła. Właśnie takie trzeba mieć podejście, patrzeć na punkt w którym obecnie jestem i spojrzeć w tył, żeby zobaczyć z czego startowałem.