Wpis z mikrobloga

@cieply_chlodniarz: kiedyś byłem w okolicy miejscowości do której pojechało moje byłe auto, pamiętałem adres bo był dość specyficzny, podjeżdżam do gościa na podwórko, ten akurat był na zewnątrz, to pytam jak autko: "panie, to był taki złom, najpierw jebło turbo, potem pękł pasek rozrządu, w dobrym momencie go sprzedaliście, już jest pewnie pocięte na żyletki bo poszedł na złom"
XD
@cieply_chlodniarz: Ja przez 3 lata regularnie rozmawiałem z właścicielem mojej Hondy Accord - on o tym jak się sprawuje, ja nieraz podpytywałem co zakładał do niej, żeby na to samo wymienić itd. Chłop miał auto przez bodajże 9 lat i wkładał w nią całe serce. Mam go nawet w znajomych na facebooku i przy sprzedaży auta nawet dałem za zgodą obu stron kontakt do nowego właściciela :D A trza powiedzieć, że
@cieply_chlodniarz
@fakjubicz86 Moim pierwszym samochodem była Toyota Carina, lat 15 ( w rodzinie od nowości) woziła gruz, rzeczy na budowę, Tata używał go jako auta firmowego. Ogólnie jak go sprzedawałem pare lat temu to aż mi było żal. Jedyne co w nim padło po 18 latach to klimatyzacja i poduszek już było brak bo jakiś gość przywalił na parkingu mocno. Ten samochód był po prostu niezniszczalny. Płynął po drodze niczym krążownik szos.
Ja kiedyś sprzedałem auto to typ do mnie przez dwa lata pisał i wydzwaniał co jakiś czas pytając czy wymieniałem jakaś cześć, kiedy był serwis tego i tego. Jak mu coś się zepsuło (pierdoła) to dzwonił ze zataiłem to przed nim xD

W końcu mu odpisałem ze nie jestem biurem obsługi i ma przestać do mnie wydzwaniać i pisać.

Auto w chwili sprzedaży było po pełnym serwisie, pewne a sama fura była