Wpis z mikrobloga

TURA 5

KARTA POSTACI

Mariusz zerwał się z pryczy cały zlany zimnym potem. Jego galijski towarzysz podkocowy stęknął tylko coś i obrócił się na drugi bok mrucząc, gdy legionista pogłaskał go po głowie. Mariusz powoli zaczął się uspokajać i rozumieć, że trzymiesięczny pobyt w galijskim więzieniu to tylko przykry sen, a tak naprawdę minęły dopiero trzy dni. Biorąc jednak pod uwagę monotonię pobytu w celi i ciągłą groźbę tortur musiał sobie przyznać, że nie trudno stracić rachubę i oszaleć. Spojrzał się na leżącego w rogu Liciniusa, który bredził coś przez sen. Rzymianin martwił się o swojego kolegę, którego co prawda nikt nie odważył się tknąć, ale widać było, że jego stan psychiczny w tych śmierdzących murach pogarsza się z dnia na dzień.

Spojrzał się na wpadające przez kraty promienie księżyca i wyszeptał:
– Ile mam czekać, tępe #!$%@??

*

Mimo zbierania regularnego #!$%@? od Prefekta oddział Tottiego co chwilę wymyślał sobie nowe zabawy w obozie i ani myślał go opuszczać. Ostatnim hitem stało się stawianie pil na planie kwadratu i robienie warstw tak, aby zrobić z nich pudło. Czemu to służyło? Nikt nie wie, ale żołnierze mieli przedni ubaw.

----------
Francesco Totti +pudło z mieczy i pil

*

Oddział Maximusa mimo przetrzebienia podczas obrony fortu nie zwalniał ani na chwilę i dalej niestrudzenie robił kółka wokół fortu - nikt nie wie po co, gdyż te tereny były już dawno zbadane i każdy kamień opisany na mapach, ale nie przeszkadzało to dzielnym Rzymianom w kłusie w tę i we w tę.

----------
Maximus Mediumus Minimus Plus Minus +kamień w bucie

*

Skorpion, skorpion. Skorpion...? Skooorpion!

----------
Skorpionus +mała ilość doświadczenia (NOWY POZIOM), +2 skorpiony

*

– Oj jak boli, oj jak boli...
– Spokojnie, do bitwy się zagoi – pocieszył żołnierza medyk, siląc się na uśmiech.

Obrona fortu odcisnęła swoje piętno na prawie każdym, ale Rzymianie byli silni i nie zamierzali się poddawać. Powoli lizali rany i wracali do pełnej sprawności. Juliusz Tuliusz Sylla i Norton Antywirus grzecznie wykonywali polecenia medyków, dzięki czemu po tygodniu byli jak nowo narodzeni. Rekruci trenowali na placu pod bacznym okiem instruktorów. Życie obozowe zaczęło wracać na właściwą drogę.

----------
Juliusz Tuliusz Sylla +6 ludzi, WYLECZONY
Snowidus Awonaizdupius Keksimus Maximus Hummus Optimus +6 ludzi
Norton Antywirus +2 ludzi, WYLECZONY
Niedopchnęcja Poślad +37 ludzi
Defensus Maximus +22 ludzi

*

Niestety nie każdy miał tyle szczęścia co dwójka wyleczonych centurionów. W ranę Williamusa wdało się okropne zakażenie i po kilku dniach gorączkowania zmarł w swoim namiocie. Kilka godzin po śmierci ustawiono stos pogrzebowy i mimo lekkiej mżawki udało się go rozpalić. Prefekt wygłosił krótką przemowę o poświęceniu godnym bohatera i po chwili wszyscy się rozeszli po obozie. Zostało tylko dziewiętnastu smutnych kawalerzystów, którzy mieli teraz zostać przeniesieni do różnych jednostek. W końcu też i oni szlochając i ocierając łzy odeszli do namiotów swojej starej dekurii.

----------
Williamus Adamus -19 ludzi, ŚMIERĆ
Sussus Amogus +3 ludzi
Herous Septimus +6 ludzi
Snowidus Awonaizdupius Keksimus Maximus Hummus Optimus +5 ludzi
Maximus Mediumus Minimus Plus Minus +5 ludzi

*

Od dnia szturmu na fort większość czasu padał deszcz i nikt nie miał ochoty w taką pogodę naprawiać zniszczeń wyrządzonych przez Galów. Dowództwo zdawało sobie jednak sprawę z powagi zadania naprawy umocnień i w końcu udało im się przekonać kilku centurionów, żeby pogonili swoich podwładnych do roboty. Zasypane rowy zostały oczyszczone i pogłębione, a palisada dodatkowo wzmocniona.

----------
Anus Kajakus +mała ilość doświadczenia
Roman +mała ilość doświadczenia (NOWY POZIOM)
Kwestionariusz +mała ilość doświadczenia

*

Niesieni piekielnym #!$%@? legioniści pędzili całą masą lasami i polami w stronę wioski, w której najprawdopodobniej przetrzymywani byli ich koledzy. Dzięki unieszkodliwieniu większości konnicy wroga patrole wokół wioski były przerzedzone i szybki wypad dotarł niezauważony na przedpola osady. Przed ich oczami rozciągało się kilka łąk i pól uprawnych, a przy samym brodzie - wioska. W oddali nad linią lasu złowieszczo sterczały wieże fortu Żołędzioryksa.

Kilka chwil po wyjściu Rzymian z boru rozległy się dzwony alarmowe i na murach zaroiło się od Galów. Nim cięciwy obrońców zaśpiewały tango słychać było potężne szczęknięcia cięciw skorpionów przyniesionych i błyskawicznie rozstawionych przez żołnierzy Malusa Architectusa. Pociski przez dwa uderzenia serca leciały po płaskiej trajektorii po czym opadły na ludzi skotłowanych na palisadzie masakrując wielu z nich. Dzięki wzmożonej ostrożności obrońców kolejne salwy już nie były takie druzgocące, ale i tak co jakiś czas któryś z pocisków trafiał nieszczęsnego Gala wzbudzając falę wiwatów ze strony rzymskich inżynierów.

Dzięki nawałnicy bełtów Malusa trzon armii dotarł niemal nieniepokojony aż pod same mury. Rzymianie na szybko ustawili swoje linie i chwycili za przyniesione z fortu drabiny. Na rozkaz kilkadziesiąt mężczyzn stęknęło podnosząc je i opierając o galijską palisadę. Przed próbą wtargnięcia na mur legioniści wyrzucili swoje pila, mające jednak słabszy niż zwykle efekt dzięki broniącej Galów palisadzie. Obydwie strony zaczęły wrzeszczeć i rzucać wyzwiska w swoich językach aż w końcu pierwsze miecze się zetknęły i rozgorzała walka.

Podczas gdy większość wojowników walczyła ze sobą mieczami, włóczniami i toporami mała część obydwu stron szyła do siebie energicznie z łuków. I Galowie i Rzymianie ponosili straty, choć szala zwycięstwa w tych pojedynkach strzeleckich definitywnie przechylała się na stronę tych drugich. Działo się to głównie dzięki kilkuset funtom ścięgien, drewna i stali pod postacią potężnych skorpionów, które obrały sobie za cel galijskich strzelców.

Kawalerzyści bardzo chcieli pomóc kompanom w bitwie, ale przez brak jakiegokolwiek wyłomu w murze nie mieli po temu zbyt dużo okazji. Zmieniło się to w momencie kiedy zobaczyli dwie sylwetki przeskakujące boczną część palisady i biegnące w stronę Rzymian. Sekundę po tym jak dotknęli stopami ziemi, Galowie zaczęli się wylewać ponad palisadą i przez bramę i gonić uciekinierów.

– Chłopaki, przecież to Licinius i Mariusz! – krzyknął jeden z konnych, rozpoznając w zarośniętych mężczyznach ubranych w łachmany swoich kolegów.
– Za mnąąą! – krzyknął krótko Zwiadowca, wiedząc, że w tej sytuacji nie ma sensu mówić nic więcej. Liczył się czas, a każdy rozumiał, że życie dwóch centurionów zależy tylko i wyłącznie od nich.

Sussus Amogus i Herous Septimus widząc co się szykuje utworzyli prędko podwójną linię z konnych i dołączyli do oddziału Zwiadowcy, który już pędził w stronę Galów. Tuż przed spotkaniem obu stron Mariusz potknął się o korzeń pobliskiego drzewa i wyłożył się jak długi. Licinius nie zareagował wystarczająco szybko i poszedł w jego ślady, wywalając się o dupę i udo kolegi. Dwa uderzenia serca później Zwiadowca przeskoczył nad uciekinierami i wbił swoją lancę w pierwszego zobaczonego wroga w naprędce ustawionym przez Galów kręgu obronnym. Pech chciał, że przy rzymskiej szarży włócznia jednego z Galów wbiła się idealnie w serce rumaka Rzymianina. Koń wierzgnął i zaskrzeczał po czym wywrócił się wywalając swojego jeźdźca i miażdżąc mu żebra.

– Zwiadowco, nieee! – krzyknął rozpaczliwie zastępca jego dekurii – Zaraz, jak on się w ogóle tak naprawdę nazywał...
– Nie mamy teraz czasu na sentymenty! – ryknął przez wrzawę bitewną Herous – Naprzóóóód! – i kopnął swojego konia piętami z całych sił, aż ten parsknął z bólu i popędził przed siebie czyniąc wyrwę w linii Galów.

Centrum formacji poszło jego śladem i po chwili walka pod boczną bramą przerodziła się w pogoń za uciekającymi Galami i systematyczną masakrę.

Tymczasem na palisadzie Rzymianie powoli zdobywali przyczółki. Co prawda kilka razy zostali brutalnie zepchnięci ze zdobytych chwilę wcześniej pozycji, ale im dłużej walczyli tym więcej nabywali wprawy w zdobywaniu murów. Centrum złożone z legionistów czyniło postępy, za to włócznicy na flankach starali się tylko dziabnąć co jakiś czas nawzajem i żadna ze stron nie zdobyła ani nie straciła ani stopy ziemi. Malus, który miał świetny ubaw przy dowodzeniu artylerią stwierdził ze smutkiem, że skończyli mu się łucznicy do ostrzeliwania, więc starał się rozgrzać trochę lewą flankę i zaczął ciskać bełtami nad głowami swoich towarzyszy w tarczowników wroga. Wiklinowe i sklejkowe tarcze galijskich włóczników nie były żadnym wyzwaniem ani dla bełtów ze skorpiona, ani nawet dla strzał wypuszczanych z łuków Obibokusa i Gregustusa.

Po kilku minutach wypełnionych smrodem potu kilkuset walczących mężczyzn, kwaśnym zapachem krwi, lejącej się amforami i szczękiem broni walczących, pierwszym oddziałem, który zdobył stabilną pozycję na palisadzie ku zaskoczeniu wszystkich stał się nieliczny oddział włóczników Quintusa. Pytany później przez Prefekta o taktykę walki powiedział, że po prostu stał w miejscu i czekał aż skorpiony i łuki chłopaków za jego plecami zabiją każdego kto stał na przypisanym mu odcinku palisady. Niestety jego szczęście się tutaj skończyło, gdyż wchodząc na palisadę poślizgnął się, skręcił kostkę i strzaskał dupę przez co jego żołnierze musieli go odeskortować do medyków w obozie.

Prawa flanka Galów upadała, a włócznicy Rzymian wdzierali się do osady coraz szerszym strumieniem. Chałupy stawały w ogniu, a cywile zaczęli uciekać ku brodowi. Po kilku dalszych chwilach walk tylko kilku toporników stawiało opór, ale i oni zostali szybko zgnieceni. Resztki wojowników Żołędzioryksa uciekały w stronę bramy wychodzącej na rzekę, lecz tutaj czekała ich przykra niespodzianka. Kawalerzyści, którzy skończyli pościg za pobitymi Galami zawrócili i czekali tylko na każdego żołnierza, chcącego się schronić w twierdzy druida. Rzeka spłynęła krwią gdy rzymscy konni siekli spathami, ciskali oszczepami i nabijali na włócznie wszystkich tych, którzy wyglądali na kogoś więcej niż cywila. Cała wioska stała w ogniu i jakoś nikomu nie spieszyło się, żeby ją gasić. Zdyszani legioniści siadali na trawie i starali się złapać choć trochę oddechu nim ich centurionowie i optioni zagonią ich na miejsce zbiórki.

Nim kurz bitewny opadł do końca wszyscy centurionowie i kilku medyków zgromadziło się nad umierającym Zwiadowcą. Jego oddech był nierównomierny i czuć było, że to jego ostatnie chwile. Otworzył usta i wyglądało jakby chciał coś powiedzieć, więc wszyscy umilkli.
– Lorem ipsum – powiedział słabym głosem, pełnym jednak ulgi i spełnienia – Dolor... Sit Amet – po czym skonał.

Wszyscy zdjęli hełmy, ktoś zaczął płakać i pociągać nosem i wszyscy jak jeden mąż zaczęli żałować, że nigdy nie poznali imienia tego dzielnego męża zanim już było za późno. Po dłuższej chwili ciszy Prefekt spojrzał się na wieże fortu Żołędzioryksa po drugiej stronie rzeki.
– Czas na ostateczne porachunki – szepnął do siebie i odmaszerował w stronę wozów z rannymi.

----------
Zwiadowca ZGINĄŁ
Coitus +średnia ilość doświadczenia, -8 ludzi
Staszkoslavus +średnia ilość doświadczenia (NOWY POZIOM), -8 ludzi
Grzybus Muchomorus Sromotnikus +średnia ilość doświadczenia, -24 ludzi
Gregustus Strzalimus +średnia ilość doświadczenia (NOWY POZIOM), -16 ludzi
Obibokus Bombolus +średnia ilość doświadczenia, -12 ludzi
Malus Architectus +duża ilość doświadczenia
Quintus +duża ilość doświadczenia (NOWY POZIOM), -4 ludzi
Britneyus Spirus +średnia ilość doświadczenia, -12 ludzi
Twardydyskus +średnia ilość doświadczenia (NOWY POZIOM), -12 ludzi
Herous Septimus +średnia ilość doświadczenia (NOWY POZIOM), -6 ludzi
Sussus Amogus +duża ilość doświadczenia, -5 ludzi
Mariusz WOLNY
Licinius Licinianus Lisaros WOLNY

*

Czas na deklaracje do 01.01 23:59
#legionfabularnie
Patrykzlasu - TURA 5

KARTA POSTACI


Mariusz zerwał się z pryczy cały zlany zim...

źródło: comment_1640735747rQRrNrM8n2V3ABvpcPTSFa.jpg

Pobierz
  • 4
@Patryk_z_lasu: Francesco Totti:

E’ giovane e torna dopo due gravi infortuni. Tutti ci auguriamo che diventi un campione ma deve ancora dimostrare tutto. Per tutto quello che gli è capitato deve a maggior ragione “aiutarsi” di più, allenandosi e lavorando sodo. Crescendo si matura, lui deve farlo anche da un punto di vista caratteriale e professionale, si circondi di persone che lo aiutino. Quello che succede fuori dal campo a Roma