Wpis z mikrobloga

@sebsossj: Ludzie wychowali się w różnych rejonach, dużo mieszka na wsiach i dla nich to jest niepojęte takie coś. Ludzie z miasta widzą sens bo więdzą że wystarczy sekunda jak dzieciak wyleci na ulice i wpadnie pod samochód. Ja byłem sam ruchliwym dzieckiem to mnie rodzice 27 lat temu też wyprowadzali w szelkach bo mieli dosyć tego że ciągle się im wyrywałem i leciałem gdzie popadnie. ( ͡° ͜ʖ
  • Odpowiedz
No jakoś kilkadziesiąt lat temu nikt nie trzymał dzieci na smyczy (no może jakieś jednostki, jak mireczek wyżej) i jakoś dzieci przeżywały. Nie żeby wynikało to z dyscypliny, z opieki rodziców...


@ostrzyjnoz: a masz statystyki z obu okresów?
  • Odpowiedz
@sebsossj: ostatnio był przypadek w jakiejś nadmorskiej miejscowości, że dziecko 2 letnie ojcu uciekło wprost pod koła cofającego suva, no cóż gdyby miało szelki to by jeszcze żyło ¯\_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 15
@sebsossj: zamiast pochwalić za zapobiegawczość i trzeźwe myślenie to się durnie doszukują jakichś elementów poniżenia dziecka. Rękę sobie daję uciąć, że w komentarzach wyciągnęli nawiązania do lgbt i marszów równości co im na koniec równania wyszło, że smycz uczy dziecko homoseksualizmu. Takie to polaczkowe myślenie.
  • Odpowiedz
@Missudi: Nie, to tylko dowód anegdotyczny.
Rozumiem, że pełno Twoich rówieśników umarło w wieku ~4 lat, bo nie było na smyczy, a teraz Twoje i dzieci Twoich koleżanek żyją, bo je wszystkie trzymacie na smyczy?
Rozumiem, że za dzieciaka co chwilę słyszałaś, że któryś z Twoich rówieśników wpadł pod samochód, bo nie był przywiązany, a teraz w każdej gazecie czytasz "szelki uchroniły dziecko przed śmiercią na ulicy"?
  • Odpowiedz
No jakoś kilkadziesiąt lat temu nikt nie trzymał dzieci na smyczy (no może jakieś jednostki, jak mireczek wyżej) i jakoś dzieci przeżywały. Nie żeby wynikało to z dyscypliny, z opieki rodziców...


@ostrzyjnoz: kilkadziesiąt lat temu grałem z kumplami w piłe na głównej ulicy mojego miasteczka, teraz nie odważyłbym się tam przejść poza przejściem dla pieszych...

Inne czasy, inne zagrożenia.
  • Odpowiedz
@galonim: Jakbym mówiła o dzieciństwie moich rodziców czy dziadków, to owszem. Ale 20 lat temu samochody były już powszechne, prawie każda rodzina miała już auto (fakt, że były to maluchy czy Uno), samochody osiągały prędkości ponad 100 km/h, przepisy drogowe się również niewiele zmieniły...
Więc polemizowałabym nad tą zmianą zagrożeń.
  • Odpowiedz
@ostrzyjnoz: a czemu od razu pełno? Nawet gdy tylko jedno, to już byłaby korzyść.
Ja raz na chwilę zaginełam, mogło się skończyć różnie. Mój brat też, na dłuższą chwilę. Oba przypadki gdy szliśmy z rodzicami za rękę.

Nie znam wystarczająco osób, by znać statystyki ale mam bzika na punkcie prawdopodobieństwa, a ono jest na korzyść szelek.
Nie muszą byc honorowane w gazetach, żeby dostrzegać ich pomoc.
  • Odpowiedz
@sebsossj: Gdybym mieszkał w centrum to bym pewnie używał. Idąc z dwu-trzylatkiem wzdłuż drogi z siatka w jednej ręce i dzieckiem trzymanym za druga, nigdy nie wiesz co mu #!$%@? i kiedy postanowi wbiec pod koła. Podobnie w miejscach zatłoczonych. Nie trzeba dużo żeby stracić z oczu. Wyglada to głupio, ale daje poprawia bezpieczeństwo i daje spokój ducha rodzicowi.
  • Odpowiedz
@plastic11: szelki chyba wygodniejsze niż to co wkleiłeś. Tutaj na jednym zdjęciu widać, że dzieciak musi trzymać rękę w górze a to ani wygodne, ani zdrowe. Ale i tak wygodniejsze niż trzymanie za rękę.

@sebsossj: No jakoś kilkadziesiąt lat temu nikt nie trzymał dzieci na smyczy (no może jakieś jednostki, jak mireczek wyżej) i jakoś dzieci przeżywały. Nie żeby wynikało to z dyscypliny, z opieki rodziców...


@ostrzyjnoz: kilkadziesiąt lat
  • Odpowiedz