Wpis z mikrobloga

@przegrany_przegryw: Mi nie robi różnicy ile kto zarabia. Ale że statystycznie to mężczyźni więcej zarabiają, męskie zawody są lepiej opłacane, w dodatku mężczyzna w związku zwykle jest starszy (a przez to ma większe doświadczenie w pracy), to wiadomo, że większość par będzie miała rozbieżność na niekorzyść kobiety. Jeśli dla kogoś to tak bardzo ważne, to niech znajdzie sobie partnerkę z tym samym poziomem zarobków, przecież nikt nie broni.

Btw, znam
  • Odpowiedz
@przegrany_przegryw: Zarabiam teraz 2,5x więcej niż mój chłop. Nie, nie zmieniam go, bo ma nam się razem żyć dobrze. Nie mam problemu, żeby zapłacić za nasze wyjazdy w całości, czy zrobić remont mieszkania z moich oszczędności.
Co innego jak ma zachcianki, wtedy musi finansować je ze swoich.
  • Odpowiedz
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@swiety_spokoj: cieszę się że mam normalna różowa, mamy ustalone że każde z nas 50% swojej wypłaty przelewa na domowe konto z którego opłacamy jedzenie, przedszkole ciuchy itd. a reszta jest dla każdego z nas na #!$%@? na głupoty.
  • Odpowiedz
@swiety_spokoj: Mam protip. Mąż niech płaci za potrzeby, a żona za zachcianki. Czyli rachunki, samochód i żywność - mąż, a alkohol, słodycze i różne "ładne" rzeczy - żona. Kryterium jest proste: potrzebujemy tego/nie potrzebujemy tego do przeżycia i funkcjonowania.

Można się nieźle zaskoczyć, ile kosztują zachcianki.
  • Odpowiedz
@Elektronik_Mocy: To, że ktoś przekazuje kobiecie pieniądze, aby nimi zarządzała nie oznacza jeszcze, że jest beciakiem czy debilem. Dana kobieta może po prostu lepiej gospodarować finansami i dany partner, pełen zaufania wobec niej bądź sam niechętny do zajmowania się pieniędzmi, przekazuje jej tę rolę. Dawanie kobiecie pieniędzy, by robiła z nimi co chce, jest oczywiście strasznie głupie, ale co jest złego w przekazaniu jej obowiązku zarządzania wydatkami, jeśli ma do
  • Odpowiedz
@swiety_spokoj: Związek chłopak/dziewczyna to inna kwestia, ale nietraktowanie pieniędzy w małżeństwie jako wspólnych wydaje mi się conajmniej dziwne. Sytuacja gdy mój mąż nie mógłby sobie kupić jakiegoś sprzętu (mimo, że spoklojnie nas na niego stać) bo pieniądze, które by na niego poszły są moje, a nie nasze, wydaje mi się wręcz absurdalna. Gdy nie ma wystarczająco dużo pieniędzy aby zaspokoić zachcianki obydwu stron, to przecież można się jakoś dogadać.
  • Odpowiedz