Wpis z mikrobloga

#anime #animedyskusja

https://myanimelist.net/anime/39569/Sora_no_Aosa_wo_Shiru_Hito_yo

Her Blue Sky

To co mogło być całkiem fajnym muzycznym anime, okazało się być zdeformowanym potworkiem, tak bezpłciowym, że w połowie zapomina czym sam jest. Motyw młodej basistki chcącej zwinąć się z chaty i wyjechać do miasta, w ogóle całe umieszczenie akcji w świecie muzyki, jest bez większego znaczenia. To równie dobrze mogła być historia z fabryki cegieł albo miejskiego zoo. Po prostu trzeba było gdzieś to osadzić i losowo padło na muzykę. Czuje się okrutnie zbaitowany.

Oczywiście winnego już mam i zamierzam go wskazać palcem. Ten film to wytwór Zakładu Recyklingu Starych Odpadów Animowanych im. Marii Okady w Tokio. Od emisji AnoHany minęło już prawie 10 lat, więc większość już zapomniała o co tam chodziło, można odgrzać kotleta i zaserwować jeszcze raz. Oczywiście trzeba go delikatnie przypudrować, zamienić parę rzeczy miejscami, itp. Przecież i tak nikt się nie połapie. Anime po całkiem obiecującym starcie przechodzi metamorfozę w zlepek w ogóle nie chcących się kleić skrawków. Nie jest to ani opowieść o utraconym czasie, ani o niespełnionych marzeniach, ani nawet o duchach. Jest to parę luźnych pomysłów, na które napluto, ściśnięto w kulkę, zareklamowano jakimiś górnolotnymi hasłami w trailerze i ogłoszono fajrant. Absolutnie żaden wątek nie ma sensownego rozwiązania, a na koniec dosłownie dostajemy slajd z napisem "a teraz happy end". Ten film osiąga szczyt gdzieś około 7-8 minuty, gdzie serwują nam planszę tytułową. Potem powolny zjazd w dół, a gdzieś w połowie urwisko.

Tutaj najciekawsza scena z filmu, zanim totalnie się stoczył. Można obejrzeć (wysłuchać) i zapomnieć o jego istnieniu.
  • 1
@kinasato: Ehh chciałem to nawet obczaić, ale właśnie fakt, że to spin off AnoHany i jeszcze Okada odpowiada za scenariusz skutecznie mnie zniechęcił i może to i lepiej xD Chociaż ta scena faktycznie spoko. Zastanawia mnie czy to rotoskopia bo aż zbyt naturalny ten ruch postaci się wydaje. Chyba, że jakimś cudem jeszcze się uchowały jakieś naturalistyczne świry pokroju Hiroyukiego Okiury