Wpis z mikrobloga

Ks. prof. Michał Heller w mojej ukochanej książce “Jak być uczonym” pisał:

“Częścią strategii systematyczności jest wytrwałe trzymanie się raz obranego tematu pracy. Temat winien być wybrany ‘z namysłem’, nie pochopnie, ale gdy raz się go wybierze, należy się go trzymać aż do ukończenia pracy lub do wykazania, że problemu nie da się rozwiązać albo że przewyższa on moje (obecne) możliwości […]. Są ludzie o niespokojnej ciekawości, których każda nowa książka, przeczytany artykuł lub wysłuchany odczyt wabią nowymi tematami, a tematy te nieodparcie wydają się o niebo ciekawsze i ważniejsze od przedmiotu aktualnej pracy. To jest bardzo niebezpieczna pokusa. Kto jej ulegnie więcej, niż raz, jest skończony jako wartościowy pracownik nauki”


Chociaż sama zatrzymałam póki co swoją karierę akademicką na studiach inżynierskich i do doktoratu mi daleko, to ten akapit bardzo mocno zapadł mi w pamięć, bo poczułam, że doskonale znam uczucie fascynacji milionem tematów.

Odkąd pamiętam, zajmowałam się wieloma różnymi rzeczami – w swoim życiu zdążyłam zaliczyć takie hobby jak gra na pianinie, gra na saksofonie, sztuka cyrkowa, języki obce, przerabianie ubrań, programowanie, wolontariat, joga i zapewne sporo innych tematów, których już nawet nie pamiętam, ponieważ w żadnym z nich nie osiągnęłam niczego spektakularnego. Im więcej ciekawych osób pochłoniętych jakimś hobby poznaję, tym częściej decyduję się rozpocząć naukę czegoś nowego, przez co konsekwentnie sabotuję sukces w tych obszarach, w których rozwinięcie włożyłam już jakiś wysiłek. Z jakiegoś powodu “rozpoczynanie” jest dużo ciekawsze, niż “kontynuacja” – ma w sobie ten element ekscytacji, fascynacji danym tematem, który daje więcej prostej radości, niż spędzenie kolejnej godziny na szlifowaniu już raz wybranej umiejętności. Snucie planów, kompletowanie niezbędnych do zajęcia się danym hobby przedmiotów, czytanie o danym temacie, opracowywanie strategii – niestety, w wielu przypadkach na tym kończy się zaangażowanie w napoczęte hobby, a przyjemniej jest zainteresować się czymś innym i rozpocząć ten proces od nowa, niż podjąć nudny wysiłek zaangażowania się w temat.

Zmęczona ciągłym przeskakiwaniem pomiędzy tematami, trafiłam z polecenia na “Esencjalistę”, który zajmuje się właśnie tematem “rozmienienia na drobne” i gorąco polecam przeczytać tę książkę każdemu, kto zmaga się z podobnymi problemami. Greg McKeown, sam mierzący się z tematem przeznaczania zbyt dużej ilości czasu na nieznaczące rzeczy, zwraca tam uwagę m.in. na następujące aspekty:

1. Jeżeli my sami świadomie nie wybierzemy, na jakich (nielicznych) rzeczach skupiać swoją uwagę i czas, inni – nasi szefowie, znajomi, rodzina – wybiorą za nas. Tutaj – już od siebie – zaryzykuję stwierdzenie, że “wybrać za nas” mogą również na przykład media społecznościowe, dostarczające nam coraz to nowych pomysłów i bodźców do rozpoczęcia nowych rzeczy.
2. Prawie wszystko, co do nas dociera, jest “szumem” – i jedynie niewiele rzeczy jest wartych naszej uwagi i naszego zaangażowania. I chociaż powinniśmy przeznaczyć czas na eksplorację “szumu” i wypróbowanie różnych rzeczy, to w pewnym momencie musimy podjąć wysiłek ucięcia tych rzeczy, które do niczego nas nie doprowadzą (lub w których – to już wniosek płynący z książki Hellera – realistycznie nie mamy szansy zajścia daleko). Możemy robić prawie wszystko, ale nie jednocześnie i nie z konieczności, a ze świadomego wyboru.
3. Zajmowanie się zbyt wieloma rzeczami może – paradoksalnie – pochodzić z niskiej samooceny. Ponieważ nie sądzimy, że jesteśmy w stanie świadomie pokierować swoim życiem (co często wiąże się z koniecznością odmowy wielu osobom) jak również poprzez swój wysiłek stworzyć coś, co ma wartość, popadamy w pułapkę robienia wszystkiego na raz.
4. Nie wszystkie wysiłki prowadzą do wyników o takiej samej istotności. Tu z kolei przypomina mi się lekcja z “Atomowych nawyków”, w których autor wskazuje, że warto wybrać sobie cele zgodne z naszymi naturalnymi talentami, a wtedy praca i rezultaty przyjdą szybciej, niż gdybyśmy pracowali nad czymś, do czego zupełnie nie jesteśmy dopasowani. Najlepsi w danej działce tworzą prace nie “dwa razy” ale o “wiele” razy lepsze niż średniacy, stąd warto uświadomić sobie, na czym rzeczywiście warto skupić swój czas, aby stać się w danej działce wybitnym.

Tak jak w przypadku wielu książek tego typu - trudność nie polega na jej przeczytaniu, a na wcieleniu lekcji w życie. Umiejętność rezygnacji z aktywności, które dają nam - mimo wszystko - przyjemność czy nauka odmowy osobom, które lubimy nie przychodzi łatwo, ale jest tego warta. O tym, co sama pod wpływem "Esencjalisty" zmieniłam w swoim życiu, piszę więcej na swoim blogu w pierwszym z serii postów "o przeszkodach w nauce" - "Więcej" nie znaczy "lepiej" - traktat o zbyt wielu zainteresowaniach.

Ponieważ stuknęło mi tu wczoraj 500 obserwujących (a sam tag #nonfiction obserwuje teraz osób 499 ( ͡° ͜ʖ ͡°) ) to poniedziałkowe #rozdajo - "Esencjalista" po polsku w formie e-booka lub książkowej idzie do rozlosowania wśród plusujących ten wpis do jutra (3.11), 09:00. Dzięki za dotychczasowy feedback i jeżeli lubicie czytać o książkach i o lekcjach z nich wyciągniętych, będę ogromnie wdzięczna za polubienie mojego fanpage i regularnego czytania mojego bloga.

----------------------------------

---> Piszę o książkach, z których się uczę pod tagiem #nonfiction - zapraszam do obserwowania!

#rozwojosobisty #uczsiezwykopem #gruparatowaniapoziomu #zainteresowania #poczatkujaca #ksiazki #ksiazka #czytajzwykopem #zainteresowania #hobby i trochę #filozofia
S.....n - Ks. prof. Michał Heller w mojej ukochanej książce “Jak być uczonym” pisał: ...

źródło: comment_1604307813D98SOPaAHLzuzN6aHWGU8E.jpg

Pobierz
  • 16
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Snuffkin: brzmi ciekawie.

Czy styl autora jest zbliżony bardziej do Cala Newporta, czy raczej coś mniej sensacyjno-kołczingowego? Bo szczerze mówiąc, "Praca głęboka" mnie zainteresowała, ale absolutnie zniechęca mnie styl autora, i mimo że przeczytałam, i z sensem to wszystko, ale myślę, że bez większych strat dałabym radę to streścić na góra kilku stronach po wycięciu bezsensownej gadaniny, zachwytów nad sobą i powtórzeń.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@Turysta_Onanista:

@Snuffkin: Ach, sukces, rozwój, specjalizacja, proletaryzacja. Burżuazyjne uśmiercanie pięknej wszechstronności.


Ciekawe pole do dyskusji. Z jednej strony mamy multum materiałów które wręcz gloryfikują eleminację "szumów" z życia i zajęcie się jednym konkretnym celem, z drugiej strony mamy przykłady ludzi sukcesu jak Elon Musk który stworzył platformę do płatności w internecie, elektryczny samochód, lata w kosmos, nagrywa płyty muzyczne i jest jedną ze współczesnych ikon popkultury. Ja sam cierpię przez