Wpis z mikrobloga

@Zielone_Jabuszko_Rosnie_Sobie: a ja większość zawodowego życia do niedawna za 3k i uważam to za godne życie, ale plusem tutaj jest własne mieszkanie, to powiedzmy parę stów miesięcznie jestem do przodu bo nie muszę wynajmować tylko płacić swój czynsz.
Ale im więcej dostawałem tym się to mniej wydawało. Teraz też mi się półka 5k wydaje niczym wyjątkowym.
@lukaszzz moi dziadkowie maja mieszkanie na ktore wzieli kredyt pracowniczy 0% (ile pozyczyli tyle oddali w ratach odciaganych od pensji), podkreslają, że splacali to z 10 lat.
Poza tym, ze teraz kredyty sa drozsze i trzeba miec wklad wlasny to nie widze specjalnie roznicy
  • 0
@Mard

Zależy o co chodzi z tą godnością. Zarabiałem 3k netto na cześć etatu i po opłaceniu mieszkania, odłożenia części na konto oszczędnościowe zostawało mi zajebiście dużo na jedzenie i moje zachcianki. Przeważnie nie wydawałem całości w miesiąc. Także zarabiałem 3k netto i nie czułem się jak biedak.


@CzasoprzestrzennyDewastator: O to chodzi, że np we Wrocławiu płacę 2500 za kawalerkę 48m2. Więc o jakim życiu za 3k mówimy. Chyba, że odziedziczyłeś
@CzasoprzestrzennyDewastator: Nie do końca. Mówimy o godnym życiu czyli w mieszkaniu bez pleśni na ścianach, bez Ukraińców za ścianą (nie każdy może sobie mieszkać z przyjaciółmi), a to w miastach jak Warszawa, Wrocław czy nawet Łódź, wymaga zapłacenia minimum 2k + rachunki. Niestety taka prawda. Sam niedawno zarabiałem jeszcze 2500-3000 złotych, więc wiem, że bez przyjaciół jak w Twoim wypadku, z godnym życiem to niewiele ma wspólnego. Raczej po prostu przeżycie.