Wpis z mikrobloga

“Toksyczni rodzice” autorstwa Susan Forward i Craiga Bucka

Nie potrafię pisać recenzji, bo nigdy też tego nie robiłam, więc mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali ;) Czuję, że koniecznie muszę zacząć swoje “poważne mikroblogowanie” właśnie od tej pozycji, bo ta książka namieszała trochę w moim życiu i rozpoczęła moją drogę ku ozdrowieniu. Zapraszam!

Rodziców się nie wybiera - to powiedzenie pewnie jest stare jak świat i jest przy tym bardzo prawdziwe. Jedni trafiają do doskonałych rodzin, pełnych ciepła, miłości i zrozumienia. Inni natomiast wzrastają w ciągłym bólu, jak roślina rosnąca wśród cierni. Jasne, wiem, co myślisz - nie ma rodziców idealnych i prędzej czy później każdy popełni jakiś trudny do wybaczenia błąd. Błądzić jest rzeczą ludzką! Ważna jest natomiast proporcja pomiędzy czasem miłości i zrozumienia a czasem utraty kontroli, złości, agresji. Jeśli więcej jest tych negatywnych momentów, wówczas mówimy o relacji toksycznej.

Czyż jest lepsze słowo niż toksyczni, którym można by się posłużyć do opisu rodziców, którzy zaszczepiają dziecku wieczną traumę, poczucie znieważenia, poniżenia i nie przestają tego robić, kiedy dzieci są już dorosłe?

- pytają autorzy. Trudno się nie zgodzić.

Jakie są skutki wzrastania w nieodpowiednich warunkach? To wchodzenie w destrukcyjne związki, niskie poczucie własnej wartości, poczucie bycia niekochanym, niewystarczającym, to potrzeba stałego udowadniania swojej wartości, to życie z poczuciem winy albo wręcz przeciwnie - wyjątkowo buntownicze nastawienie i obrona swojej autonomii.

W pierwszym rozdziale autorzy rozprawiają się z mitem rodzica doskonałego. Wyjaśnia, w jaki sposób toksyczny rodzic łamie autonomiczne dążenia dziecka tak, aby przejęło odpowiedzialność za kłótnie, niepowodzenia i niedoskonałość całej rodziny. Wykorzystują przy tym ewolucyjny mechanizm, przez który dziecko musi wierzyć w dobro swojego rodzica, bo tylko dzięki temu jest w stanie przeżyć. Oczywiście, ono nie zdaje sobie z tego sprawy nawet później, w wieku dorastania czy często już jako dorosły - a to wszystko dzięki magii wyparcia, które Susan Forward i Craig Buck również szeroko omawiają. Nie brzmi optymistycznie? To co powiecie na to: bardzo często jest tak, śmierć rodzica nie kończy spirali przemocy - jego obraz stale pracuje w dziecku, podobnie jak głos, który wciąż grzmi.

Autorzy poruszają temat z wielu stron - posługując się licznymi przykładami swoich pacjentów, przedstawiają problem przemocy psychicznej, fizycznej, ekonomicznej czy też seksualnej. Poświęcają duży rozdział na problemy alkoholowe w rodzinie. Pokazują wiele różnych typów toksycznego rodzica - rodzic-kontroler, rodzic-opiekun, rodzic-manipulant, rodzic-bezradny lub też… brak rodzica.

Książka jest podzielona więc na dwie części - teoretyczną, w której czytelnik poznaje rodzaje przemocy, uczucia, jakie ona wyzwala, oraz praktyczną, z ćwiczeniami. Dzięki nim można poznać siebie - najpierw przepracujesz swoje przekonania, emocje i zachowania dotyczące relacji z rodzicami, by następnie poznać różne strategie radzenia sobie ze złością, żalem po utraconym dzieciństwie i nie tylko.

Ta książka nie należy do tych przyjemnych. Jest ciekawa, to prawda, ale dzięki niej można pozbyć się złudzeń, a to bywa naprawdę bolesne. Co istotne, autorzy nie zostawiają tych dorosłych dzieci z poczuciem ogromnej krzywdy, a dzieli się także technikami, które pozwolą zmniejszyć siłę oddziaływania traum na dorosłe życie. Podaje również strategie, dzięki którym można pozostać w relacji z rodzicami. Bo jak rozmawiać z nimi, kiedy człowiek uświadomi sobie, ile było zła w ich życiu rodzinnym? Jak rozmawiać z rodzicem, który wciąż obraża swoje dorosłe dziecko?

Susan Forward, bo w zasadzie omawiani są jej pacjenci i doświadczenia, ostatecznie zachęca do konfrontacji z rodzicami. Mam co do tego mieszane uczucia. Zważ na to, że to TY bierzesz udział w procesie terapii (lub autoterapii), a nie Twoi rodzice. Ty łamiesz swoje bariery wyparcia i zaczynasz dostrzegać, jak wiele nie grało w Twoim domu rodzinnym, a nie Twoi rodzice - oni są ciągle w tym samym miejscu i nie ma innej siły, by to się zmieniło, niż ich wewnętrzna. Na pewno wszystko jest kwestią indywidualną, może warto skonfrontować się tylko z jednym z rodziców? Na pewno jest to ciekawy rozdział i nie warto go pomijać, nawet gdy sytuacja z rodzicami jest tak beznadziejna, że żadna konfrontacja nie wchodzi w grę. Autorka rozważa nie tylko różne scenariusze konfrontacji i reakcji rodziców, ale i pozostalych członków rodziny - bliższej i dalszej. Przedstawia również trzy warianty dalszej relacji z rodzicami, w zależności od ich nastawienia wobec nowego porządku. Dlaczego nowego porządku? Odkąd czytelnik uświadamia sobie, że był ofiarą patologicznego traktowania, powinien zacząć stawiać własne granice i stanowić o tym, jak ma być traktowany. Są rodzice, którzy zaakceptują ten stan rzeczy i dostosują się, a są tacy, którym będzie trudno.

Ostatnie rozdziały stanowią różne techniki terapeutyczne, dzięki którym czytelnikowi łatwiej jest znaleźć i zrozumieć swoje emocje. Co prawda rozdział dotyczy ofiar kazirodztwa, ale sama znalazłam w nim wiele dobrych wskazówek, mimo że takiej przemocy nie doświadczyłam nigdy. Terapeutka zwraca też uwagę na to, jak ważne jest przerwanie kręgu przemocy - jakakolwiek by ona nie była - oraz wzięcie życia we własne ręce.

Moje wrażenia: to była dla mnie ważna książka, pokazała mi, czym jest tak naprawdę przemoc, a swoje beznadziejne wówczas położenie zrozumiałam dzięki licznym przykładom. Myślę, że to właśnie one stanowią o sile tej pozycji: przywołały one również głęboko zakopane uczucia, jakie towarzyszyły mi w dzieciństwie, otworzyły mi wrota do przepracowania tego problemu. Ostatecznie to właśnie dzięki tej książce poszłam na terapię. Przeczytałam ją już po tym, jak moja rodzina się rozpadła, ale dzięki niej mogłam zacząć przeżywać żałobę po rodzinie bez samobiczowania się, że to moja wina. Z perspektywy czasu brakuje mi w niej odpowiedzi na pytanie, dlaczego ktoś krzywdzi swoje dziecko, ale wtedy, gdy sobie uświadomiłam problem, wcale mi nie zależało na odpowiedzi, bardziej oczekiwałam porady, jak mam teraz zacząć żyć jako dorosła osoba. Ta książka jest trudna, wyzwala sporo emocji, warto ją czytać partiami, aby mogła pracować w głowie. Polecam ją nie tylko dlatego, że warto rozprawić się ze swoimi własnymi demonami i zacząć oddychać pełną piersią, ale również po to, by nie powielać swoich schematów rodzinnych w relacjach zarówno z partnerem, jak i z dziećmi.

---------------------------------------------------------------------------------------
Nie jestem ani lekarzem, ani terapeutą. Informacje zawarte w poście są oparte na moich doświadczeniach.

#psychologia #depresja #terapia #psychoterapia #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki

Mój tag: #zdrowyduch (no wiem, cringe whui ale miałam totalnie zero pomysłów na tę nazwę, a wołanie Was wszystkich dwa razy w tygodniu do każdego wpisu stanie się męczące zarówno dla mnie jak i dla Was ;) )
Pobierz
źródło: comment_1595930937CxMBgjmFyQeW096Se9IQSo.jpg
  • 88
@nicari: Potwierdzam, bardzo dobra, bardzo trudna książka. Pozwala zrozumieć mechanizm wyparcia który każdy wie, że gdzieś tam istnieje ale nie spodziewa się że ten problem może doczytać nas samych. Pozwala przerwać spiralę toskycznego wychowanie własnych dzieci powielaną przez kolejne pokolenia. Generalnie obowiązka lektura dla każdego Polaka niestety. Jako społeczeństwo jesteśmy bardzo zaniedbani od tej strony.
Tak czytam Twoje posty i się zastanawiam. Czy terapia pomogła Ci głównie przez uświadomienie sobie czegoś czy przez to że nauczyła Cię jak sobie radzić w różnych sytuacjach? Jeśli obie te rzeczy były istotne to w jakiej tak mniej więcej proporcji wg Ciebie to występowało?
@nicari: ta książka jest genialna (albo była biorąc pod uwagę jaki nowatorski to był wtedy koncept jak powstała) bo rozprawia się z najwazniejszym mitem: potrzebą przebaczenia. Uważa się wciąż powszechnie, że dopóki nie wybaczy się rodzicom to dalej nosi się ten żal w sobie i nie da się od tego uwolnić. A Susan Forward jako jedna z pierwszych powiedziała, że to nie jest konieczne, a w wielu przypadkach wręcz szkodzi, bo
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@JimNH777: o tak, wiedziałam że zapomniałam o czymś wspomnieć!

Niestety, mnie na terapii przekonywano, że jeśli nie wybaczę, to ta trauma będzie zawsze ze mną, że tak jest lżej na duszy itd. Ale ja kompletnie nie czuję tej idei przebaczania za wszelką cenę. Szanuję za to, że autorzy nie nakłaniają, by to zrobić. Piszą, że można. Ale że można też nie przebaczać i tez jest ok.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Kitku_Karola: hm, hard to say. Mam wrażenie że najwięcej uswiadomiły mi książki, podcasty, dały mi wiedzę. Terapia natomiast pozwala mi uwierzyć że będzie lepiej. Czasem też mi coś uświadamia, ale zazwyczaj przychodzę już przygotowana w temat.

Bardzo dużo pracuję sama nad sobą, jesli odlryję coś, to wolę, żeby terapeutka pomogła mi wypracować strategie radzenia sobie z tym. Nie umiem podać Ci proporcji, bo to się zmieniało w czasie. Na początku było
Piszą, że można. Ale że można też nie przebaczać i tez jest ok.


@nicari: dokładniej chodzi o to, że jak ktoś zrobił coś złego, zrozumiał swój błąd i przeprasza/prosi o przebaczenie i jeszcze chce zadośćuczynić to wtedy wybaczenie takiej osobie i pojednanie potrafi być jednym z najsłodszych momentów w życiu.

Ale w wiekszości przypadków to ma być zapomnienie o tym co zrobiła druga osoba i nie mówienie o tym więcej kiedy
@nicari książka nada się dla rodziców? Nie chcę spieprzyć życia córce, chociaż doskonale i przejrzyście (od niedawna) zaczęłam zauważać jak wiele nie gra w mojej rodzinie i nie chcę z całych sił popełnić tych błędów.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@nama: hm, na pewno zauważysz dzięki niej nieprawidłowości, jakie w ogole istnieją. Dla rodziców bardziej bym jednak polecala książki typu Jak rozmawiać z małym dzieckiem wyd. Media Rodzina, Porozumienie Bez Przemocy Rosenberga albo Pozytywna Dyscyplina Nielsena

Wydawnictwo Natuli ma sporo ciekawych tytułów dla rodziców, alw nie czytalam ich, więc nie wiem :) brzmią spoko.