Wpis z mikrobloga

#logikarozowychpaskow #dowcip #heheszki

Chłopak do dziewczyny:
- Co robisz wieczorem?
- Karmnik.
- Jaki karmnik?
- Jak to jaki? Normalny, drewniany dla ptaków.
- Szkoda... Bo chciałem Cię zaprosić do kina...
- No to zaproś, na co czekasz?
- Poszłabyś ze mną do kina?
- Dziś nie mogę.
- Czemu?
- Bo muszę zrobić karmnik
  • 18
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@4833478: Proszszsz

ZPT już nie ma. W planie lekcji zostały zastąpione przez technikę. Nie ma już majsterkowania i gotowania, są za to wycinanki i rysunki techniczne. Przedmiot stracił walor ćwiczeń z podstaw zaradności życiowej. Słusznie? Kto teraz uczy młodych ludzi praktycznych umiejętności?
  • Odpowiedz
@Creative3000: No napisałem przecież, że u mnie (też lata '90) była to technika ale moi rodzice z przyzwyczajenia mówili ZPT jak miałem coś przygotować albo lekcje odrobić. U mnie było jakieś tam gotowanie zapiekanek, karmnik też chyba był, było sklejanie modeli itp. A potem w liceum gość od PO był dość ogarnięty i jakieś "projekty DIY" roblilśmy czasami na PO.
  • Odpowiedz
@4833478: U mnie to samo się robiło na technice. Takie robótki ręczne hehe( ͡° ͜ʖ ͡°) i różnego typu rzeczy manualne Takie nawet fajne wprowadzanie młodego człowieka w życie to było. Dziś już chyba takich przedsięwzięć w podstawówce nie ma.
  • Odpowiedz
@Creative3000: Ja w podstawówce, na technice, robiłem lampkę. Normalnie oprawka, 220 V (wówczas jeszcze 220), włącznik na kablu... Dobrze, że byłem na początku dziennika, bo łachudra po mnie nie ogarnęła dwóch przewodów i było spięcie ;) Do końca lekcji babka do konserwatora latała chyba z pięć razy. Sama nie miała pojęcia jak to działa, genialny pomysł żeby 12 latki bawiły się prądem ;) PS. Wszyscy przeżyliśmy.
  • Odpowiedz
@QI-IQ: O właśnie jeszcze robiło się takie rzeczy na desce. Żarówka, kabelki, bateria. To chyba obwód zamknięty i otwarty. Hehe to niezła przygoda. BHP pełną gębą ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
  • 1
@4833478 u mnie było PT - praca technika. Jak miałem taką przyjemność, że w połowie lat 80' rodzice dostali kontrakt na Węgrzech, więc wylądowałem z siostrą w międzynarodowej szkole prowadzonej przez ambasadę ZSRR. Tam była pełna profeska. Nie pamiętam już jak ten przedmiot się nazywał, ale osobno był dla chłopaków, i osobno dla dziewczyn. Ja uczyłem się obsługi tokarki, frezarki, większości narzędzi, a dziewczyny pisania na maszynie, szycia, gotowania itp. To
  • Odpowiedz