Wpis z mikrobloga

T8P - 1981 #gothicfabularnie

* * * * *

KARTA POSTACI

* * * * *

Po Kolonii Karnej przetaczał się zew kapitalizmu. Każdy zajmujący się czymkolwiek dochodowym stara się obmyślić skuteczną reklamę swoich usług. Niektórzy rzemieślnicy zaczęli nawet wynajmować nowoprzybyłych by robili za gońców reklamowych dla nich.
Pomimo tych starań nic nie było przeciwstawić się machinie reklamowej Memento Moria.


* * * * *

Borys Korona zmęczony całym dniem młócenia ziela wracał do swojej chaty którą dzielił z Rudaerą. Gdy otworzył drzwi nie zobaczył tego przyjemnego widoku którego się spodziewał. Zamiast tego zobaczył swoją towarzyszkę leżącą na ziemi bez ruchu. W mgnieniu oka doskoczył do niej starając się odnaleźć jakąkolwiek oznakę życia. Jedyną rzeczą jaką znalazł była niewielka karteczka wetknięta w jej dekolt. Rozedrganym dłońmi otworzył wiadomość



* * * * *

Dzik zbliżał się najostrożniej jak potrafił do ruin starego klasztoru. Badając teren odkrył ślady cieniostwora, i to dużego. Ale wiedząc gdzie może się go spodziewać umożliwiło mu bezpieczne przejście dalej. Wewnątrz przekopywał się przez sterty zwojów zgodni z otrzymanymi poleceniami. Zmroził go jednak dreszcz gdy usłyszał za sobą złowrogie klekotanie. Obudzony jakąś pradawną siłą szkielet ruszył do ataku.
Ostatecznie Dzik wyszedł z niej zwycięsko, choć otrzymawszy spore obrażenia. Po upewnieniu się że jest już bezpieczny powrócił to poszukiwań.


* * * * *

Malrik i Url schodzili coraz niżej w krypty które mieli przeszukać. Doszli w końcu do starych drzwi.

- Idź pierwszy. - rzekł mag

- A niby dlaczego?

- Nie chcę sobie świeżutkiej zbrojki pobrudzić

Url niechętnie się zgodził, powoli otworzył drzwi i wszedł do wnętrza. Wewnątrz powitała go kamienna pięść golema. Jedynie wprawnie rzucona przez Malrika Bariera ochroniła go przed uderzeniem w kolumnę po tym jak siła uderzenia odrzuciła go w tył. Po tym niepowodzeniu trzymał się już na baczności podczas walki. Gdy walka dobiegła końca oboje opadli ciężko na ziemię z wycieńczenia. Myśleli że to już koniec przeszkód i odnalezienie tomu to już formalność.

Gdy przeszli przez drzwi w przeciwległej znaleźli się w długim holu którego ściany upstrzone były setkami otworów. Zdali sobie sprawę że to pułapka, lecz nie mogli zawrócić gdy byli już tak daleko. Z jakiegoś powodu uznali że najlepszym sposobem na ominięcie przeszkody będzie sprint na drugą stronę. Obu jednak brakowało gracji i szybko pokój wypełnił się latającymi we wszystkich kierunkach strzałami z których wiele w nich trafiało. W opłakanym stanie dotarli do końca. Malrik spojrzał na kompana i ze smutkiem rzekł:

- Przepraszam, ale nie zginę tutaj. - następnie wyciągnął jedną z run i dodał. - Dwa razy leczenie na siebie. - po czym ruszył dalej zostawiając Urla na śmierć.


* * * * *

Niemy obserwował teren świątyni przez dwie godziny nim zdecydował się wejść na jej teren. Kroczył od jednej osłony do drugiej, bezpiecznie zachodząc kolejne grasujące tu i ówdzie bestie i likwidując je z odległości. Wnętrze było jednak niewiadomą dla niego gdyż nie zauważył podczas obserwacji ani jednego potwora wchodzącego do niej lub wychodzącego. Wewnątrz zastał orka odprawiającego jakiś przedziwny rytuał. Nie czekając aż gnida zauważy jego obecność wystrzelił pierwszy bełt. W odróżnieniu od gadzin na zewnątrz, szaman nie legł od pojedynczego strzału. Nim udało się wypuścić kolejny strzał Niemy zdążył oberwać kilka razy. Po wszystkim podszedł sprawdzić miejsce w którym odprawiał modły zielonoskóry. Odetchną z ulgą gdy znalazł dokładnie to po co tutaj przybył a dodatkowo kilka mniejszych fantów.


* * * * *

- Po raz kolejny, zebraliśmy się tu by podjąć próbę wejrzenia w głąb by usłyszeć nauki Śniącego - rzekł do zebranych Y’berion - Rozpalcie ogniska, uwolnijcie swe dusze by odkryć prawdę.

Na ten sygnał pilnujący kadzielnic bracia rozpalili je. Ziółko nim rozpalił swoją dolał do wnętrza posiadany eliksir, mając nadzieję że wspomoże on modły.

W mniej niż pięć minut cały plac świątynny wypełniony był gęstym dymem. Powoli kolejni uczniowie popadali we wspólny trans. Jako ostatni na nogach trzymał się Tenga. Najwidoczniej alkohol osłabia działanie ziela stwierdził. Wtedy poczuł w ustach metaliczny posmak. Zakasłał obryzgując leżącą przed nim Zadrę krwią a następnie opadł z osłabienia i oparów ziela.

Nikt nie wie na pewno ile trwał trans, lecz pierwsi z niego zaczęli wychodzić guru.

- Co ujrzałeś Y’berionie? - zapytał Ker’edar.

- Bestie! Plugawią pradawne świątynie, musimy się ich pozbyć.

- Jaki bestie? I ile?

- Orkowie. Panoszą się jakby te tereny należały do nich. A ujrzałem ich wiele. Dziesiątki tysięcy …

Tymczasem poniżej młodsi członkowie bractwa zaczęli się wybudzać. Jednak nie wszyscy. Pilnujący porządku Dreszcz podszedł do grupki która właśnie zaczęła się formować. Wewnątrz kręgu leżał Piesław nie dający znaku życia.


* * * * *

- Typie mówię ci przecież, one się składają jak niemowlęta po pierwszym ciosie. - zapewniał kompana Hosea.

- Skąd wiesz ile uderzeń wytrzymuje dziecko? - spytał Moritz zwiększając nieco dystans od rozmówcy.

- Oj to tylko tak przenośnia. Szykuj łuk, zbliżamy się.

Wspólnymi siłami myśliwi wytropili całkiem spore stado zębaczy. Hosea bez zbędnego wstępu rozpoczął eksterminację. Moritz bez problemu eliminował kolejne potwory, gdyż większość skupiła swoją uwagę na starym łowczym.

- Matthews? Nie jest ich za dużo przypadkiem? Może to dobry moment żeby wrócić.

- A co ty gadasz? Tymi rencyma więcej ich położyłem.

W momencie w którym Hosea gestykulował kolejny zębacz zaskoczył go podkradając się zza głazu. Potężne szczęki zacisnęły się na szyi żywej legendy Kolonii. Teraz już tylko legendy.


* * * * *

- Generale Lee, jakiś gość chce z wami gadać. - zawiadomił strażnik.

- Wpuścić go.

Zgodnie z rozkazem do środka wrzucono poobijanego i zakrwawionego kopacza. Lee spojrzał na strażnika pytająco.

- My już go tak znaleźliśmy jak przyczołgał się do bramy.

- Kim jesteś? I czego tu szukasz?

- Jestem Remox, najlepszy kopacz w całej Kolonii. A przynajmniej byłem, dopóki nie zwiałem z Wielkiej Kopalnii. Mam dla was propozycję …


* * * * *

Nav’Ahn patrolował uważnie teren obozu. Chcąc przekonać resztę że nie jest typowym orkiem i że można mu zaufać zgłosił się na ochotnika do pełnienia patrolu. Teraz dodatkowo po doniesieniach Remoxa wiedział że należy się spodziewać szpiegów.

I zgodnie z oczekiwaniami i doniesieniami Przyłapał dwóch członków Starego Obozu gdy wdrapywali się po tamie próbując ominąć bramę. Ork nie mając możliwości zaatakowania szpiegów zrobił kolejną rzecz jaka mu wpadła do głowy. Rozpalił wszystkie pochodnie rozstawione po polach aby przepłoszyć włamujących się do Obozu. Plan zadziała zaskakująco dobrze, i pomimo że nie udało mu się żadnego z nich dogonić to przynajmniej ujrzał ich twarze. Następnym razem będzie wiedział kogo uderzyć gdy tylko się zbliży do bramy.


* * * * *

- Ale spokojnie tutaj. Nie wiem czemu tak ludzie narzekają na warty przy kopalni. - rozmarzył się Ciena spoglądając w niebo.

- Anu, można se piszczaki poglądąć jak dziobio, albo popatrzeć na tych tchurzuff z nowego. Jak tamci, w krzokach.

Ciena obrócił się w stronę którą wskazał Zorg. Ze skalnej skarpy tuż nad wejściem do Kopalni zaczęli zjeżdżać po linach szkodnicy z Nowego Obozu. Strażnik zaczął biec jak najszybciej tylko mógł by wszcząć alarm i ostrzec kopaczy prowadzących wydobycie. Zorg w końcu załapał że to sytuacja jest poważna. Dobył broni i ruszył do ataku. Bez większych problemów pokonał chuderlawego kreta, o głowę niższego od siebie.

- He he he, nowy obóz ma małe człowieczki. Nie to co Zorg. Zorg duży bo jadł całe mięsko i nie zostawiał ziemniaczki, nawet jak mamke prawiła.

- O żesz ty. Masz coś do krasnoludów? Już ja ci pokażę. - krzyknął biegnący ściężką poniżej palisady Narsi Slantobrodu, syn Legzdiego. - Aren bierz tego byczka, mnie woła kopalnia - uniósł miecz nad głowę i pobiegł w kierunku wejścia krzycząc - ZA MORIĘ!

W tym samym czasie na Zorga zaczął spadać grad bełtów. Aren dzięki dobrej pozycji wystrzelił kilka razy nim strażnik się do niego zbliżył. Zorg starał się odpierać ataki jak mógł, lecz machanie dłonią tak dobrze na te małe latające i kłujące obiekty. Gdy w końcu dotarł do swojego oponenta udało mu się wykonać jedynie kilka niezbyt mocnych ciosów ze względu na poniesione rany. Chwilę później padł, a Aren pobiegł dalej wspierać swych kompanów wewnątrz Kopalni.

Mamhita po wszczęciu alarmu dobył miecza i ruszył do obrony. Jego pierwszym oponentem był Legolas. Widząc iż przeciwnik jest uzbrojony w kuszę Ciena postanowił jak najszybciej skrócić dystans aby uniemożliwić mu skuteczne atakowanie. Bełt Legolasa był jednak szybszy i celniejszy. Już pierwszy strzał przebił łydkę strażnik i znacząco ograniczył jego mobilność. Adrenalina jednak pozwoliła mu na dalszą walkę. Mordercze ciosy mieczem dwuręcznym szybko tworzyły kolejne rany na ciele Legolasa. Z pomocą przybył mu jednak Mściwór, który wprawnym kopnięciem ogłuszył i wykluczył z dalszej walki Cienę.

Wewnątrz kopalni zwarta grupa napastników sprawnie rozprawiała się z kolejnymi strażnikami oraz dziesiątkowała celnymi strzałami kopaczy którzy nie chcieli współpracować.

- Sprawdzę tamtą kanciapę, żeby mieć pewność że nikt nam na plecy nie wskoczy. - rzucił do kompanów Laszlo.

Przeczucie nie okłamało go. Budynek który go zaniepokoił okazał się barakiem strażników. W środku zastał dwóch cieni którzy zostali oddelegowani z obozu do pomocy. Czując możliwość wykazania się szkodnik stanął do tej nierównej walki. Ciasne pomieszczenie ni było jednak idelnym miejscem do walki dwuręczną bronią. Chcąc zdobyć jakąkolwiek przewagę Laszlo przewrócił regał, który uderzył i przywalił jednego z przeciwników. Mimo że skuteczne zagranie to okazało się bronią obosieczną i przewrócił się na jednej ze złamanych półek. Ostatnią rzeczą jaką ujrzał było opadające na niego ostrze miecza.

Akcja Nowego Obozu trwała niebywale krótko. Wielka Kopalnia była pilnowana przez zaledwie garstkę strażników którzy nie mieli szans ze zmasowanym atakiem. Po całości atakujący zebrali się na głównym placu by zaplanować ich następny ruch.


* * * * *

Rozpoczęła się otwarta wojna między Starym a Nowym Obozem. Jeśli postacie z tych obozów się przypadkiem spotkają to od razu rozpoczynają walkę.

Czas na wybranie Akcji Przygotowawczej oraz złożenie deklaracji Handlu oraz Treningu jest do soboty (4 VII) do godziny 21:00.

FORMULARZ HANDLU

FORMULARZ NAUKI
Pobierz
źródło: comment_159373222193qkBxURBDDERW33Mt67mP.jpg
  • 12
Dreszcz przełożył łuk przez plecy i przyklęknął przy martwym bagniaku. Kto mógł wiedzieć że po wyszlopaniu takich ilości ryżówki i wypaleniu Śniący jeden wie ilu skrętów, jego organizm podda się właśnie teraz podczas Bagnostocku.

- Kto był dobrym pieskiem? - Zapytał Dreszcz pochylając się nad ciałem, jednak nie odpowiedziało mu już ani jedno merdnięcie ogonem czy szczeknięcie.
- Na pewno nie ty. - Dodał smutnym głosem - Ty byłeś najlepszym...

Po chwili
Biolog podszedł do zebranych nad ciałem jedynego bagiennego psa.
- Za dużo zewu nocy, wystąpiła depresja oddechowa. - westchnął - Biedak powinien się oszczędzać. Czemu brał pełne dawki przy wzroście 0.4 w skali O/B?
Lecz nikt mu nie odpowiedział. Było już za późno na wszystkie mądrości tego świata. Piesława już z nami nie ma, będzie miał piękny pogrzeb.
Narsi Slantobrody, Syn Legzdiego

@Stah-Schek

Z krzaków dobiegał charczący odgłos. Krasnolud odłączył się od ekipy i powoli wszedł w zarośla. Leżał tam wojak Starego Obozu. Narsi wytarł miecz i końcówką ostrza ściągnął hełm pokonanego, a jego oczom ukazała się znajoma twarz niezbyt przytomnego Zorga.
- I co ja mam z Tobą zrobić…
----------------------

Zaniepokojony nieobecnością krasnoluda Aren rozpoczął poszukiwania. Będąc w pobliżu zarośli również usłyszał charakterystyczny dźwięk.
- Narsi?
- Tak, to
Reef! Do kwatery rzemieślnika wpadła Józefina z takim impetem jak gdyby chciała wyważyć drzwi. Reef te szkodniki z nowego obozu obiły kopalnie, to oznacza wojnę, musisz kuć muszę zrobić dla wszystkich pancerze jesteśmy nie uzbrojeni, trzeba działać.
Józefina pokrzykiwała gestykulując i krążąc po kwaterze, w jednym momencie zatrzymała się i wycelowała palcem wskazującym między oczy rzemieślnika.
- Gomez!
- Gomez?
- Tak, trzeba go poprosić o rudę na uzbrojenie obozu.

Ten pomysł