Aktywne Wpisy
takiMirek29 +6
Warto #!$%@?ć za kasą kosztem braku czasu wolnego? Ile można tak wytrzymać? Ktoś zjechał psychicznie po dłuższym czasie intensywnej pracy i teraz żałuje? Albo ktoś robil OE i nie siadły mu godziny pracy i z czasem się wypalił?
Skąd się bierze taka chęć do szybkiego dorobienia się po trupach?
30lvl here
#programista15k #pracait #pracbaza
Skąd się bierze taka chęć do szybkiego dorobienia się po trupach?
30lvl here
#programista15k #pracait #pracbaza
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Taka mnie naszła rozkmina. Obecnie w temacie (nie)skończoności wszechświata najbardziej prawdopodobne są dwie wersje:
1. Wszechświat jest nieskończony.
2. Wszechświat jest skończony ale nie ma krawędzi - zapewne ma kształt hiperkuli (czyli lecąc przed siebie odpowiednio długo, dolecisz do punktu startu).
No i teraz eksperyment myślowy zakładający że mamy technologię i możliwość podróżowania tak długo, szybko i daleko jak chcemy + pomijamy upływ czasu (nie jest tu ważny) oraz rozszerzanie się wszechświata które tutaj mocno by nas ograniczało:
Lecimy sobie przed siebie i lecimy, setki biliardów lat świetlnych i jeszcze dalej dolatujemy w końcu do układu słonecznego, na ziemię, lądujemy i teraz.... Nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy wszechświat jest skończony i wróciliśmy na planetę z której startowaliśmy, czy jednak lecieliśmy tak długo przez nieskończony wszechświat, że dolecieliśmy do układu słonecznego który wygląda tak samo, jest zbudowany tak samo, zachowuje się tak samo i ewoluował w taki sam sposób jak ten z którego ruszyliśmy ale może różnić się np. jedną malutką, niezauważalną rzeczą, nawet tak małą jak to że na jednym drzewie w obrębie całej planety brakuje jedego liścia.
Oczywiście nie jesteś w stanie tego zweryfikować, czyli najprawdopodobniej nigdy na 100% nie potwierdzimy (nie)skończoności wszechświata.
Oczywiście istnieje opcja że wszechświat jest skończony i ma 'granice' (pewnie spada się za dysk i widzi 4 słonie stojące na grzbiecie gigantycznego żółwia), pomijając fakt że tempo ekspansji wszechświata jest tak duże, że raczej nigdy nie będzie dane nam (w sensie ludziom) się tego dowiedzieć.
Pytanie - coś pominąłem, gdzieś nie mam racji, da się to jakoś obejść/stwierdzić/zweryfikować? Jak myślicie?
Po drugie, w przypadku odległości które mimo wszystko mają znaczenie dla ludzi, to czy przeleciales niemożliwa odległość i trafiłeś tam do tego samego miejsca, albo innego ale wyglądają ego identycznie, właściwie jest bez znaczenia. Orzynsj6mniej
@kubako: Właśnie prawdopodobieństwo tutaj to gwarantuje. Lecąc WYSTARCZAJĄCO długo/daleko w końcu byś trafił na identyczną. A wtedy nie masz pewności czy wróciłeś, czy jednak jesteś gdzie indziej. Oczywiście po drodze mijałbyś nieskończenie wiele podobnych ale jednak innych jak i również totalnie odmiennych układów, ale jeśli wszechświat jest nieskończony, to lecąc wystarczająco długo w linii prostej trafisz po prostu NA WSZYSTKO. Nieskończoność ma to do siebie że niezaleznie
Zatem pytanie które stawiasz, nie będzie już wówczas specjalną zagadką.
Co innego, gdyby lecieć i jedyna planeta na którą trafisz to idealny klon ziemii. Ale tutaj prawdopodobieństwo jest nieubłaganie niskie.
Bo oczywiście macie częściowo rację - w przypadku faktycznie nieskończenie wielkiego kosmosu, szansa na powtórzenie się dowolnej konfiguracji zbliża się do 1. Jednak szansa
Odróżnisz klon bo nieboskłonie. Spojrzysz na gwiazdy wokół. Widzimy gwiazdy odległe o nawet 9 mln ly, a galaktyki nawet 30 miliardów lat świetlnych od nas.
Więc nie tylko Ziemia musiałaby się zgadzać, ale i otoczenie w obrębie 30 mld ly.
Dalej teoretycznie możliwe, jeśli podróżujesz nieskończoną ilość czasu. Problem w tym że jakiekolwiek się zabezpieczysz to prawdopodobieństwo spotkania meteorytów czy wrogich cywilizacji o wiele potężniejszych i na wyższym poziomie wynosi