Oho, chyba fliperom zaczyna się palić dupa( ͡°͜ʖ͡°) Dostałem właśnie ciekawy sms, ale od początku.
Na początku stycznia szukaliśmy z różowym mieszkania, chodziło głównie o lokalizację, bo z obecnego do pracy mam koło 10 km. Oglądaliśmy łącznie kilkanaście mieszkań, i w oko wpadło nam jedno konkretne. Dość drogie, za to w bardzo dobrej lokalizacji, z parkingiem podziemnym, fajnym widokiem i całkiem spoko rozkładem, ale niestety było widać, że mieszkanie typowo pod wynajem, wszystko z mega tanich materiałów, ale chociaż świeżo po remoncie.
Miało co prawda kilka niewielkich usterek, jakieś obite rogi szafek, czy za nisko osadzone drzwi do sypialni, ale nic z czym bym sobie nie poradził, lub jakoś szczególnie by mi przeszkadzało.
Dogadaliśmy się co do warunków najmu i mieliśmy z różową jechać podpisać umowę. Dotarliśmy na miejsce, w mieszkaniu przywitał nas właściciel, pijemy kawę w międzyczasie pokazałem mu zdjęcia uszkodzeń, które zrobiłem i wydrukowałem, aby w razie wyprowadzki nie płacić za istniejące już w momencie zawarcia umowy uszkodzenia.
Mija parę minut i na miejscu melduje się żona właściciela, pani notariusz (✌゚∀゚)☞ z pytaniem czy mamy przy sobie pieniądze na kaucję i z informacją, że spisujemy umowę najmu okazjonalnego, kiedy nie było o tym żadnej mowy ani przy oglądaniu mieszkania, ani w ogłoszeniu, chociaż dodatkowo o to pytałem.
Spojrzałem na nią jak na idiotkę i zapytałem czy sobie żartuje, bo umawiałem się z pani mężem trochę inaczej, tym bardziej, że przy podpisywaniu takiej umowy ktoś musi ponieść koszty notariusza oraz musi być również obecna osoba posiadająca jakąś nieruchomość na własność, która podpisze, że w razie braku wpłat, bierze mnie pod swój dach. Jak ja mam niby teraz taką osobę zorganizować? Rozmowa była również o kaucji w wysokości miesięcznej kwoty najmu, a nie dwumiesięcznej.
Strasznie się oburzyła, bo przecież teraz takie umowy to standard i powinienem się przygotować, a skoro mam zamiar wynajmować tak duże mieszkanie, niewiele większa kaucja nie powinna być żadnym problemem (może i by nie była, ale 2k a 4k to jednak jest różnica).
Wyśmialiśmy ją z różową i po prostu wyszliśmy, rzuciła tylko, że jestem roszczeniowym gówniarzem na odchodne. Darowałem już sobie dalsze przytyki i zapomniałem o sprawie, a dzisiaj taki SMS ( ͡°͜ʖ͡°)
Muszą być w niezłej desperacji, skoro pytają ludzi, którzy oglądali mieszkanie 3 miesiące temu. Czyżby biznes się łamał?(✌゚∀゚)☞
@Kolej00rek: Odpowiem Ci tak. Mam ciocię która jest notariuszem. Mówi mi wprost - że ona sama nie może być pośrednikiem w sprawach notarialnych z moim udziałem. Niezależnie czy chodziło by o sprawy o wartości np. przekazania domu czy o tak "groszowe" (w porównaniu z pierwszymi) jak poświadczenie dokumentu. Nie może bo pokrewieństwo.
Tym bardziej pośrednikiem w Twojej sytuacji nie mogła być żona właściciela (jeszcze bliższe pokrewieństwo). Wali wałem na kilometr i
@Kolej00rek: wykopki to ciekawe zwierzęta. Wściekle bronią wolnego rynku i korwina, ale jak wolny rynek ich atakuje to: komuno wróć, państwo pomusz! Tak działa wolny rynek, kogoś stać na obrót nieruchościami to strasznie boli was dupa xD
nie pójdę więcej na siłownie, dzisiaj poszłam poćwiczyć brzuch na ławce. Najpierw jakiś chłop ciągle się podejrzanie gapił, potem drugi i widziałam jak śmieje się pod nosem. Wróciłam do domu i od razu się rozbeczałam #sport #silownia
Na początku stycznia szukaliśmy z różowym mieszkania, chodziło głównie o lokalizację, bo z obecnego do pracy mam koło 10 km. Oglądaliśmy łącznie kilkanaście mieszkań, i w oko wpadło nam jedno konkretne. Dość drogie, za to w bardzo dobrej lokalizacji, z parkingiem podziemnym, fajnym widokiem i całkiem spoko rozkładem, ale niestety było widać, że mieszkanie typowo pod wynajem, wszystko z mega tanich materiałów, ale chociaż świeżo po remoncie.
Miało co prawda kilka niewielkich usterek, jakieś obite rogi szafek, czy za nisko osadzone drzwi do sypialni, ale nic z czym bym sobie nie poradził, lub jakoś szczególnie by mi przeszkadzało.
Dogadaliśmy się co do warunków najmu i mieliśmy z różową jechać podpisać umowę. Dotarliśmy na miejsce, w mieszkaniu przywitał nas właściciel, pijemy kawę w międzyczasie pokazałem mu zdjęcia uszkodzeń, które zrobiłem i wydrukowałem, aby w razie wyprowadzki nie płacić za istniejące już w momencie zawarcia umowy uszkodzenia.
Mija parę minut i na miejscu melduje się żona właściciela, pani notariusz (✌ ゚ ∀ ゚)☞ z pytaniem czy mamy przy sobie pieniądze na kaucję i z informacją, że spisujemy umowę najmu okazjonalnego, kiedy nie było o tym żadnej mowy ani przy oglądaniu mieszkania, ani w ogłoszeniu, chociaż dodatkowo o to pytałem.
Spojrzałem na nią jak na idiotkę i zapytałem czy sobie żartuje, bo umawiałem się z pani mężem trochę inaczej, tym bardziej, że przy podpisywaniu takiej umowy ktoś musi ponieść koszty notariusza oraz musi być również obecna osoba posiadająca jakąś nieruchomość na własność, która podpisze, że w razie braku wpłat, bierze mnie pod swój dach. Jak ja mam niby teraz taką osobę zorganizować? Rozmowa była również o kaucji w wysokości miesięcznej kwoty najmu, a nie dwumiesięcznej.
Strasznie się oburzyła, bo przecież teraz takie umowy to standard i powinienem się przygotować, a skoro mam zamiar wynajmować tak duże mieszkanie, niewiele większa kaucja nie powinna być żadnym problemem (może i by nie była, ale 2k a 4k to jednak jest różnica).
Wyśmialiśmy ją z różową i po prostu wyszliśmy, rzuciła tylko, że jestem roszczeniowym gówniarzem na odchodne. Darowałem już sobie dalsze przytyki i zapomniałem o sprawie, a dzisiaj taki SMS ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Muszą być w niezłej desperacji, skoro pytają ludzi, którzy oglądali mieszkanie 3 miesiące temu. Czyżby biznes się łamał?(✌ ゚ ∀ ゚)☞
#januszebiznesu #nieruchomosci #humorobrazkowy #deweloperka #oszukujo
Mam ciocię która jest notariuszem. Mówi mi wprost - że ona sama nie może być pośrednikiem w sprawach notarialnych z moim udziałem. Niezależnie czy chodziło by o sprawy o wartości np. przekazania domu czy o tak "groszowe" (w porównaniu z pierwszymi) jak poświadczenie dokumentu. Nie może bo pokrewieństwo.
Tym bardziej pośrednikiem w Twojej sytuacji nie mogła być żona właściciela (jeszcze bliższe pokrewieństwo). Wali wałem na kilometr i
Tak działa wolny rynek, kogoś stać na obrót nieruchościami to strasznie boli was dupa xD
@Kolej00rek: ja mam ponad 40km i nie zamierzam zmieniać xD