Wpis z mikrobloga

@teoria_wielkiego_przegrywu: Przecież od wielu lat tak jest. Jakoś na początku lat 2000nych gdzie minimalna to było 800 złotych też miałeś niektóre podstawowe produkty tańsze. Chleb był tańszy, ser, mięso, kiełbasa. Natomiast elektronika to były drogie rzeczy rzędu kilku wypłat minimalnych. Kąkuter kosztował ponad 3000 złotych, i to taki z najsłabszymi parametrami. Dzisiaj możesz kupić komputer ze średnimi parametrami dużo taniej, a przecież wartość złotówki jest niższa niż 20 lat temu. To
Powiedzmy, że kupujesz 20 chlebów miesięcznie:
1 przypadek: 2000-20x2=1960zł
2 przypadek: 4000-20x5=3900zł

Oczywiście kupujesz też inne jedzenie, ale powiedzmy sobie szczerze - wzrost cen jedzenia o parę złotych nie "przebije" wzrostu płacy o 2 tysiące, nawet jeżeli wzrost cen procentowo jest wyższy niż procentowy wzrost płac. Drugi przypadek z punktu widzenia zwykłego Polaka jest dużo lepszy niż pierwszy niemal w każdym przypadku. Wyjątkiem są sytuacje gdy ktoś naprawdę bardzo dużo je i