Wpis z mikrobloga

  • 28
@Umeraczyk @Aresx Grzecznie się uczyłam. ( ͡º ͜ʖ͡º) A na plastyke ten babsztyl, zawsze, ale to #!$%@? zawsze wymagał, a to jakies pastele, a to brystol. Żeby to jeszcze faktycznie nauczylo czegoś, ale my to potrzebowaliśmy, by narysować słońce, które równie dobrze mogłam narysować kredką bambino... ( ͡° ʖ̯ ͡°) Nie lubilam plastyki w podstawowce, czy gimnazjum. Polubilam w liceum, gdy
  • Odpowiedz
@MementoMori49: przyroda i plastyka wyglądała u mnie pod tym względem podobnie, zawsze jakieś wycudaczone rzeczy było przynosić, efekt końcowy oczywiście-gowno z kokardą, ale problem dla rodziców stworzony.
Gdyby mi dziecko przyniosło questa, np w wyciaciu u szklarza małych lusterek pod kalejdoskop (moj przypadek), to jako rodzic rozniósłbym taką #!$%@? przy najbliższej okazji bycia w szkole
  • Odpowiedz
@MementoMori49: U mnie też tak było, korzej jak w domu kasy nie było, wiadomo 2000rok nie było tak kolorowo. Jak ja się ciesze że w UK nie mają takich wymagań, czasami dostaje informacje że młody jak ma to może przynieść, i każde dziecko coś przyniesie i korzystają z tego wszyscy.
  • Odpowiedz
@Aresx to chyba nie jest tak. Każdemu młodemu się to przytrafia, nie da się tego uniknąć. Naturalna kolej rzeczy, z którą muszą zmierzyć się rodzice ( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz