Wpis z mikrobloga

No i dotarłem wczoraj w nocy do Santiago po prawie 120 dniach marszu, w których zrobiłem około 3500km. Zdjęcia spod katedry nie byłem w stanie cyknąć. Gdy stanąłem pod kościołem byłem okropnie zdezorientowany - jakby ktoś rąbnął mnie łopatą w głowę. Jedyne co mogłem zrobić, to stamtąd uciec. Dzięki wszystkim za wsparcie. Jestem właśnie na lotnisku w Porto, jutro rano będę w Polsce. Przyjdzie czas na obszerne podsumowanie, teraz muszę to wszystko przetrawic. Buen Camino Mirki, to była dobra droga. #camino #caminoweopowiesci #podrozujzwykopem
Pobierz niezmarnujtlenu - No i dotarłem wczoraj w nocy do Santiago po prawie 120 dniach marsz...
źródło: comment_eIoVRYMcHlxmnfr34ObDn1wlAPXoCPqY.jpg
  • 35
Gratulacje! Spotkałeś może Basię i Klaudię? Dziewczyny opisywały swoją drogę na fb i też teraz dotarły. Ilość kilometrów podobna. Ja planuję taki "spacer" po studiach. Byłam już z Saint Pied de Port i wtedy o tym pomyślałam. Dojście do Santiago faktycznie jest dziwne :D Wpada się rozpędzonym na plac i wielkie zdziwienie, że to już. Czekam na relacje z wędrówki :)
@Penektomia: Na Frances na pewno, ale kto by chciał iść na Frances z tymi wszystkimi tłumami ludzi? ;) Szczególnie "w sezonie". Jak idziesz Kwiecień-Maj albo Wrzesień-Październik to jest lepiej.

Jednocześnie są trasy dużo mniej uczęszczane, gdzie takich problemów nie ma. Ba, wręcz przeciwnie, np. w tym roku maszerowałem sobie Camino del Sureste (Alicante-Albacete-Toledo-Avila-Ourense-Santiago) i tam zalecenia były takie, żeby dzwonić wcześniej dać znać, że się przyjdzie, bo klucze od schroniska np.
Skąd taki pomysł? Droga bardzo daleka. Idący ze Świnoujścia do Częstochowy dla mnie są hardcorami ale Ty zrobiłeś coś znacznie trudniejszego.