Ja się zastanawiam czy ktoś tam wała nie kręci. Kiedyś to był ośrodek rekolekcyjny i alberge (hostel) dla pielgrzymów. To jest całkiem spory teren. Byłem tam kiedyś, kotleta jadłem i wino piłem. A teras? Jest opisane jako Polska szkoła w Galicji? To jakaś wersja erasmusa, czy aż tyle Polaków tam jest? #hiszpania #camino #caminoweopowiesci #kosciol. Z google maps mi wykasowało że tam byłem?
h.....u - Ja się zastanawiam czy ktoś tam wała nie kręci. Kiedyś to był ośrodek rekol...

źródło: comment_1609370338qqk3G4rKFZVzylNpzGrxAI.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#caminoweopowiesci

Hej,
minęło prawie równe półtora roku od zaczęcia , to absurdalnie za dużo żeby zrobić podsumowanie mojej wędrówki do grobu świętego Jakuba. Mówi się jednak, że koleje losu są niezbadane i pasuje to absolutnie do mojej pocaminowej rzeczywistości. Z różnymi problemami musiałem się zmierzyć w moim nowym świecie, który zastałem po powrocie do domu, przez co nie miałem najzwyklejszej ochoty by zrobić jakieś sensowne résumé drogi. Głupie napisanie kilku zdań o podróży mnie przerastało. Wynikało to pewnie z mojej wewnętrznej krytyki camino jako projektu, która nasilała się we mnie wraz z upływem czasu od powrotu do Krakowa. Zadawałem sobie raz po raz pytanie czy w zasadzie Camino coś mi dało. Czy w jakiś sposób mnie wzbogaciło wewnętrznie, a przecież o to cały czas chodziło. Taka była myśl przewodnia gdy zbierałem fundusze na wyprawę, kompletowałem ekwipunek , czy w końcu gdy żegnałem się z rodziną, przyjaciółmi i ruszałem przed siebie mając na plecach trochę za ciężki plecak i trochę za ciężką głowę od wątpliwości czy na pewno się uda.

Wydaję mi się, że na pytanie o to, czy niemal czteromiesięczna wędrówka miała i ma znaczenie, znalazłem odpowiedź i jest ona jak najbardziej pozytywna. Pewnie część z Was się zastanawia, jak można w ogóle mieć takie wątpliwości, które pewnie są płonne i do niczego nie prowadzą. Na to mądrej odpowiedzi nie mam, no ale widocznie można. Tyle słowem, trochę chaotycznego, wstępu. Przejdźmy do konkretów choć nie opiszę tu poszczególnych dni wędrówki szczegółowo. Wpierw postanowiłem nie prowadzić pamiętnika, później jakoś byłem na to zbyt leniwy. Z perspekywy czasu trochę żałuję. Dużo przez rzeczy, wydarzeń, a co najważniejsze osób wypadło mi z głowy. Ludzi, którzy zasługują na pamięć, a którzy, wbrew mojej woli, jakoś przepadli w odmętach mojego umysłu. Teraz myśląc o Camino częściej zalewa mnie fala różnych uczuć niż jakieś konkretne wspomnienia. Te konkretne na szczęście czasem wyłapuję. Śmieszne, jak przez rok można zapomnieć o wielu rzeczach.
niezmarnujtlenu - #caminoweopowiesci 

Hej,
minęło prawie równe półtora roku od za...

źródło: comment_1607474641p1nzNKotHtEsBew9p5g6jQ.jpg

Pobierz
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

No i dotarłem wczoraj w nocy do Santiago po prawie 120 dniach marszu, w których zrobiłem około 3500km. Zdjęcia spod katedry nie byłem w stanie cyknąć. Gdy stanąłem pod kościołem byłem okropnie zdezorientowany - jakby ktoś rąbnął mnie łopatą w głowę. Jedyne co mogłem zrobić, to stamtąd uciec. Dzięki wszystkim za wsparcie. Jestem właśnie na lotnisku w Porto, jutro rano będę w Polsce. Przyjdzie czas na obszerne podsumowanie, teraz muszę to wszystko
niezmarnujtlenu - No i dotarłem wczoraj w nocy do Santiago po prawie 120 dniach marsz...

źródło: comment_eIoVRYMcHlxmnfr34ObDn1wlAPXoCPqY.jpg

Pobierz
  • 35
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Nitro_Express: nie mam pojęcia. Próbuję dalej, to zrozumieć, ale chyba główna przyczyną było to, że sobie zdałem sprawę, że to już koniec.

Wiesz, zabrzmi to pewnie głupio, ale jak stanąłem przed katedra, to jedyne co mi przyszło do głowy to coś w stylu "Jestem, no ale co z tego". Dziwnie po prostu osiągnąć cel, w który wkładasz tyle wysiłku, który się wydaje przez większość drogi abstrakcyjny, a koniec końców, gdy
  • Odpowiedz
20km do Leon, czyli miasta, w którym zaczynałem 6 lat temu z mamą. To już tam narodził się w mojej głowie, szczeniacki wtedy pomysł, żeby przejść kiedyś drogę z domu. Fajnie tak sobie pomyśleć, że można realizować swoje marzenia. Trzymajcie się Mirki.
#caminoweopowiesci #traktorboners
niezmarnujtlenu - 20km do Leon, czyli miasta, w którym zaczynałem 6 lat temu z mamą. ...

źródło: comment_MtfIWILMCiAoJIuGVRT4EqDgjTVQeAFM.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Jak wrażenia po wejściu do Hiszpanii na szlak właściwy? Na pewno jest dość tłoczno. Z początku mnie to frustrowalo, w końcu niemalże całą wcześniejszą drogę miałem dla siebie. Jednak nie ma co narzekać i trzeba to przyjąć jako część camino. Ma to swoje zalety - mogę spotkać niesamowitych, pozytywnych ludzi. Niektórzy z nich idą, zmagając się z życiowym problemami.

Po 14 wiekszosc schodzi do schronisk, mam wtedy szlak dla siebie i jest
niezmarnujtlenu - Jak wrażenia po wejściu do Hiszpanii na szlak właściwy? Na pewno je...

źródło: comment_PH90DH9NwhtuFMb9vZk2ijI4ZtBH6Qf2.jpg

Pobierz
  • 11
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@niezmarnujtlenu: poczekaj, aż dojdziesz do "właściwszego" Camino (okolice 100 km prze Santiago).
Wtedy zobaczysz co to znaczy tłoczno ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Idziesz z namiotem, że chodzisz po 1400?
Mi raz się zdarzyło, że o 1200 już nie było miejsc w albergach.
  • Odpowiedz
Bylem dzisiaj wakacyjnie w Bordeaux we #francja i natknalem sie na takie oto znaczki. Oczywiscie od razu pomyslalem o @niezmarnujtlenu

Jak tam mireczku, idziesz? Noga podaje? Nie zniechecaj sie aby, to piekne co robisz.

Natchnales mnie, nie powiem i chetnie bym zrobil to co Ty, ale niestety to plan na dalsza przyszlosc. Mimo wszystko, zabieram rodzine i zmieniam nieco wakacyjna marszrute zeby zahaczyc o jakubowy grob. Choc - niestety - na sterydach, bo samochodem. Ale obiecalem sobie, ze przejde kiedys calosc jak Bog przykazal, z plecakiem na garbie.
Podepne sie pod tag, mam nadzieje ze sie nie obrazisz. Wszystkiego
reventon - Bylem dzisiaj wakacyjnie w Bordeaux we #francja i natknalem sie na takie o...

źródło: comment_rbBsccTdbvLJlZwlLPBqnNgQi2egGhB2.jpg

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@reventon: Hej, dzięki za pamięć. Jestem właśnie w Leinstetten, powoli wracam do starego rytmu wedrowania. Do granicy mam jakoś 4 dni, choć zobaczymy, bo przede mną najwyższe góry jakie jak dotąd mijałem - co prawda nie są jakoś specjalnie wysokie, ale swoimi przewyzszeniami potrafią dać w kość. Co do tagu, to się nie krepuj, a jak będziesz w Santiago, to koniecznie coś napisz. Chętnie poczytam o Twoich wrażeniach. Bezpiecznej drogi,
  • Odpowiedz
Dziś było dość ciepło, bo 37 stopni :) Chodzenie w takiej temperaturze do najprzyjemniejszych nie należy, ale na pocieszenie pogoda wieści, że jutro ma być lepiej. Wypiłem dziś z 7 litrow wody chyba całość już wypociłem. Śpię dziś przy kościele Großhaslach w budynku zorganizowanym dla pielgrzymów. Czas na zimny prysznic i ucieczkę do kapliczki z XV wieku, w której będę może mógł trochę pomyśleć - jest w niej 10 stopni chłodniej.
#
niezmarnujtlenu - Dziś było dość ciepło, bo 37 stopni :) Chodzenie w takiej temperatu...

źródło: comment_YoPTA2tUdLo56DmAN3iCRHuGvSrkM2Hm.jpg

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

W końcu doszedłem do Norymbergi, a co za tym idzie ponad połowa szlaku w Niemczech za mną :)

Pierwszy dzień po Dreźnie szło mi się rewelacyjnie. 11 lipca minąłem Freiberg (swoją drogą bardzo ładne miasteczko) i pełen zapału ruszyłem na Eube, przed którą to dzień później dopadł mnie pierwszy kryzys fizyczny. Od rana czulem się źle, każdy kilometr był męką. Zatrzymałem się w Eubie gdzie zostałem przyjęty przez rodzinę goszczącą pielgrzymów. Odpoczywalem tam przez następny dzień i 14 ruszyłem dalej. Za Chemnitz spotkałem starszego mężczyznę, który prowadzi albergue. Gdy usłyszał, że idę z Krakowa zaczął mi pokazywać zdjęcia ze swojego camino, które przeszedł kilkanaście lat temu z Gorlitz przez Szwajcarię. Takie spotkania dają świetnego kopa, bo zaczyna się myśleć, że jednak ktoś to robi i nie jest to coś, co by było ponad siły przeciętnego człowieka.

Od przerwy idzie mi się dobrze i raczej wyrabiam założony dystans dzienny. Saksonia i teren między Hof a Norymbergą przyrownalbym trochę do naszej jury krakowsko-częstochowskiej. Jedyne co mnie martwi, to pęcherz, który pojawił mi sie na pięcie jakoś tydzień temu. Nie jest jednak jakoś specjalnie uciążliwy - w przeciwieństwie do żelowych plastrów, które mają tendencję do odklejania się praktycznie co wieczór. Jakby ktos miał jakiś fajny patent, jak temu zaradzić, to byłbym wdzięczny za podzielenie się nim.

PS
niezmarnujtlenu - W końcu doszedłem do Norymbergi, a co za tym idzie ponad połowa szl...

źródło: comment_A1fc5HMzLrJWHG6Xut8dYXafyDqJ4SpF.jpg

Pobierz
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Cześć, to znowu ja. Przepraszam, że nic nie pisałem, ale jakoś nie miałem chęci ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Po prawie miesiącu marszu doszedłem do Drezna i po nieudanych próbach znalezienia noclegu u kogoś w ogrodzie wylądowałem w hostelu z zaporowymi, jak dla mnie, cenami. Jedyne o czym w tym momencie marzę, to żeby się stąd wydostać - duże miasta raczej nie sprzyjają przyjemnej wędrówce, choć przed Dreznem zostałem zaskoczony ogromnym lasem, który pochłanął mnie na niemal 3 godziny.

Od Gorlitz idę sam, Krzysiek wrócił do Krakowa z zamiarem ogarnięcia niezdanych egzaminów i prawdopodobnie wróci już do samej Hiszpanii/Portugalii
niezmarnujtlenu - Cześć, to znowu ja. Przepraszam, że nic nie pisałem, ale jakoś nie ...

źródło: comment_MKszBh60mhaiC29Ykb15lRMBP7swqF0E.jpg

Pobierz
  • 51
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach