Aktywne Wpisy
pepies +180
miodeksmrodek +90
Jakiś ziomeczek na #programowanie wrzucał łatwe XD zadanko z rekru.
Wrzucili to też na fb PBIT i jest imba xD
Admin tejże grupy dostał rządania
#programista15k #bekazpodludzi #informatyka #januszebiznesu
Wrzucili to też na fb PBIT i jest imba xD
Admin tejże grupy dostał rządania
#programista15k #bekazpodludzi #informatyka #januszebiznesu
Sądziłem, że ten wpis ukaże się szybciej, jednak przez tydzień musiałem udawać, iż lubię przebywać z innymi ludźmi, co zabierało mi strasznie dużo czasu. Teraz jednak powiadam za Abrahamem: hineini. Oto jestem.
Gwoli przypomnienia. W poprzednim wpisie przytoczyłem skróconą krytykę dwóch popularnych przekonań o metodzie naukowej. Krytyka tezy (1) zwracała uwagę na obecność licznych presupozycji i hipotez rzutujących na obserwację i eksperyment. Dodatkowo zanegowałem indukcyjny charakter sposobu formułowania hipotez naukowych . Obiekcją wobec tezy (2) był problem Duhema-Quine’a, który wskazywał na fakt, że niemożliwe jest wyizolowanie pojedynczej hipotezy w sytuacji eksperymentalnej, z czego wynika niejednoznaczność falsyfikującego rezultatu. Dzisiejszy wpis omówi tezę (3).
(3) To, co odróżnia naukę od pseudonauki, to falsyfikowalność hipotez naukowych.
Zanim przejdziemy do oceniania poprawności tego przekonania, trzeba napisać kilka słów wyjaśnienia na temat tego, co w ogóle oznacza falsyfikowalność teorii i skąd ten nacisk na nią. Popper tworząc swoją teorię nauki, zauważył, tak jak i ja w poprzednim wpisie, że hipotez wcale nie formułuje się w drodze indukcji. Samo to spostrzeżenie nie było jeszcze szczególnie odkrywcze, bowiem do podobnego wniosku doszli pozytywiści (np. metoda hipotetyczno-dedukcyjna Hempela). W pozytywistycznych kręgach jednak utrzymywano, że indukcja nadal pełni rolę metody potwierdzania hipotez (method of confirmation). Popper i ten pogląd odrzucił, m.in. przez problem indukcji. Twierdził również, że istnieje logiczna asymetria między potwierdzaniem a obalaniem hipotez naukowych. Racje za tym twierdzeniem przedstawiają się w skrócie następująco: skoro indukcja nie jest dobrym narzędziem wnioskowania, pozostaje nam dedukcja. Jednakże nie sposób dedukcyjnie uprawomocnić wniosku o poprawności teorii, biorąc za przesłanki zdania obserwacyjne. Można jednak, wychodząc od przesłanek w postaci zdań obserwacyjnych oraz samej hipotezy, dojść dedukcyjnie do wniosku o fałszywości hipotezy, czyli sfalsyfikować ją.
To nie wszystko. Aby taka sytuacja mogła zaistnieć, hipoteza musi generować predykcje, które mówią coś o świecie. Tylko takie hipotezy będą falsyfikowalne, bowiem falsyfikowalność teorii oznacza, iż istnieje choć jedno logicznie (metafizycznie?) możliwe zdanie o świecie, które będzie w sprzeczności z tą teorią. Innymi słowy, musi potencjalnie istnieć taki stan rzeczy, który byłby odmienny od tego przewidywanego przez teorię. Weźmy następujące zdania:
(a) Jutro w Krakowie będzie padał deszcz.
(b) Wszystkie kruki są czarne.
(c) Ten kamień pęknie po uderzeniu młotkiem.
Każde z tych zdań jest falsyfikowalne. Zdanie (a) będzie fałszywe, jeśli jutro w Krakowie nie spadnie deszcz; zdanie (b) zostanie sfalsyfikowane zaobserwowaniem choćby jednego nieczarnego kruka; (c) uznamy za fałszywe, jeśli kamień nie pęknie po uderzeniu. Oczywiście powyższe zdania, poza (b), są mało precyzyjne, przez co mają niski stopień falsyfikowalności, jednak go posiadają (o stopniu falsyfikowalności napiszę więcej przy tezie (4)). Te zdania natomiast falsyfikowalne nie są:
(d) Jutro być może spotkasz swoją miłość.
(e) Legia wygra mecz lub nie wygra.
(d) nie jest falsyfikowalne, bowiem jakkolwiek nie potoczą się losy wszechświata, nie będzie możliwe określenie go fałszywym. (e) natomiast jest tautologią tj. jest prawdziwe zawsze i wszędzie.
Tak zatem wygląda różnica między nauką a nie-nauką i pseudonauką. Hipotezy naukowe generują predykcje, które mówią coś ciekawego o wszechświecie, przez co mogą okazać się fałszywe. Te hipotezy, które tego warunku nie spełniają, nie są w żaden sposób użyteczne epistemicznie. Teraz warto zadać pytanie o to, czy ta granica przebiega we właściwym miejscu na mapie.
Weźmiemy pod lupę trzy hipotezy/teorie powszechnie uważane za pseudonaukowe. Będą to:
- hipoteza płaskiej Ziemi (dalej HPZ),
- kreacjonizm/inteligentny projekt (dalej K/ID),
- astrologia.
Oto już na początku można dostrzec, że w przypadku HPZ falsyfikacjonistyczne kryterium demarkacji nie spełnia swojej roli, HPZ jest bowiem falsyfikowalna. I to na wiele sposobów. Falsyfikują ją zdjęcia z kosmosu, trasy lotnicze, cień na księżycu, zanikanie statków na horyzoncie etc. Płaskoziemcy oczywiście bronią swojego poglądu, odrzucając te falsyfikatory, jednak należy zwalić to raczej na karb braku intelektualnej uczciwości, zacietrzewienia, oszołomstwa czy czego tam kto sobie życzy, a nie na niefalsyfikowalność HPZ.
Z K/ID sprawa się bardziej subtelna. Z jednej strony w bardzo ogólnym sensie są one falsyfikowalne, bowiem presuponują one istnienie stwórcy/projektanta, zaś zdanie ‘Nie istnieje stwórca wszechświata’ jest, przynajmniej na pierwszy rzut oka, logicznie możliwe. Z drugiej strony nawet jeśli taki stan rzeczy jest możliwy, nie bardzo wiadomo, jak można by stwierdzić, czy zaszedł on rzeczywiście, a poza tym wyjątkiem Kreacjonizm Starej Ziemi nie produkuje żadnych predykcji. Z ID i Kreacjonizmem Młodej Ziemi jest już łatwiej. Pierwszy falsyfikowany jest choćby przez istnienie narządów szczątkowych czy nieoptymalnej budowy anatomicznej organizmów (np. nerw krtaniowy u żyrafy), drugi zaś przez dane geologiczne, paleontologiczne etc. I tak jak w przypadku HPZ, przedstawiciele tych poglądów mogą odrzucać te dowody, lecz nie czyni to ich hipotez niefalsyfikowalnymi.
Astrologia jest określeniem dość szerokim i niektóre przewidywania głoszone przez astrologów nie są falsyfikowalne (przykład (d) powyżej). Sam Popper często przykład astrologii przywoływał. Mimo to znaleźć można też takie przewidywania, które, jak się zdaje, testować można. Przykład opisuje Thagard w tym artykule:
Wobec tego wszystkiego stajemy przed wyborem:
(O1) Możemy utrzymać falsyfikacjonistyczne kryterium demarkacji i uznać, że te teorie są w istocie naukowe, nawet jeśli fałszywe.
(O2) Możemy utrzymać falsyfikacjonistyczne kryterium demarkacji oraz pseudonaukowy status tych teorii. Wymaga to uznania falsyfikowalności za warunek konieczny, acz niewystarczający, i zaproponowania dodatkowych obostrzeń.
(O3) Możemy odrzucić falsyfikacjonizm i utrzymać pseudonaukowy status tych teorii. Wymaga to zaproponowania jakiegoś kryterium w zamian.
(O4) Możemy uznać, że granica w istocie jest płynna, zaś kategorie nauki i pseudonauki zależne są od uwarunkowań historycznych, społecznych etc.
Każda z tych opcji ma swoje wady. Wadą (O1) będzie dla niektórych brak wygodnego narzędzia do dyskredytowania nieodpowiadających im poglądów. (O2) wymaga sporej pracy, która, jeśli wierzyć Kuhnowi i Feyerabendowi, nie przyniesie spodziewanych owoców. Zarówno (O1) i (O2) zmuszałyby do uznania hipotezy o rozpadzie protonu za pseudonaukową, co stałoby w sprzeczności z rzeczywistym postrzeganiem jej przez fizyków, bowiem dopóki istnieje wszechświat, żaden stan rzeczy nie będzie przeczył tej hipotezie. (O3) ma tę samą wadę co (O2), natomiast (O4) grozi popadnięciem w relatywizm (choć nie pociąga go za sobą w sposób konieczny).
Wybór pozostawiam innym. Za ewentualne literówki w słowach zawierających człon falsy- przepraszam, ale już nie mogę na nie patrzeć.
Spamlista, jeśli ktoś chętny: KLIK
#nowyonanizm #filozofia #nauka
Mechanika newtonowska to nie tylko aparat matematyczny, który daje zadowalające wyniki w określonych warunkach. To też postulat absolutności czasu i przestrzeni oraz istnienia sił, za których sprawą podobno ciała miałyby się poruszać. Te postulaty są wprost sprzeczne z teorią względności, niezależnie od użyteczności mechaniki Newtona.
Newtonowska siła też nigdy nie była obserwowana. Jasne, obserwowano fenomeny, które brano jako pośrednie świadectwo istnienia
@Turysta_Onanista: nie znamy żadnego punktu, w którym proton powinien się rozpaść. FTFY.
Co oznacza dokładnie tyle, że jest to hipoteza, która w
Komentarz usunięty przez autora
To twierdzenie jest tak pozbawione konkretów, że nie warte uwagi. Jak oceniane jest to prawdopodobieństwo?
Ale z kim ty dyskutujesz? Wprost napisałem, że jest naukowa.
Przecież nie jest. Ta hipoteza nie daje na tyle konkretnych predykcji, aby
@Profesor_Milczarek:
1. poprosiłeś o wymienienie przykładowych warunków w których mechanika klasyczna spełnia warunek zgodności z obserwacją
2. tak też zrobiłem: jest uznawana za dokładną (=zgodną z obserwacjami) dla dość dużych ciał oraz dość niskich prędkości, a przy bardzo małych ciałach i bardzo dużych prędkościach przestaje być dokładna.
Innymi słowy: mechanika klasyczna spełnia
Nie, nie opisałeś. Sam postulat rozpadu protonu jest po prostu niefalsyfikowalny. Niektóre modele podają różne szacunki na temat czasu rozpadu, i przez to są teoretycznie falsyfikowalne, ale hipoteza jako taka nie jest. A mimo nawet pozbawiona takich szacunków jest interesująca i płodna naukowo.
Nie, to ty zwyczajnie je odrzucasz,
@Turysta_Onanista: prawdziwe: nie rozumiesz pojęć i mechanik, o których się rozpisujesz. Ot, choćby przyznanie, że nie wiesz gdzie przebiega granica między hipotezą, a teorią - czyli bodaj najbardziej podstawowymi pojęciami nauki w ogóle - albo wskazanie wprost, że aspekty metody naukowej będziesz rozpatrywał osobno, gdzie ma to tyle samo sensu co wspomniane wyżej "obalanie" definicji słonia. Sorry.
Koniec z nami.
Protip: nie ma nic bardziej naukowego od oddzielenia swoich opinii od swojej tożsamości. Pax :)
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
@oenir: Przecież nie napisałeś nic o zasadzie nieoznaczności o którą bezpośrednio pytałem.
Komentarz usunięty przez autora
@Profesor_Milczarek: co według Ciebie jest w niej "nienaukowego"? Umożliwia predykcje, jest falsfyfikowalna, została zweryfikowana w niezliczonej liczbie powtarzalnych i publikowanych eksperymentów, jest spójna z innymi modelami itd. Co się nie zgadza?
Nie bardzo rozumiem o co pytasz. Jeśli obserwacja oddaje dokładnie to
Komentarz usunięty przez autora
Ani elektron, ani historia Urana i Neptuna, ani hipoteza rozpadu protonu nie są żadnymi "przykładami granicznymi", w których "metoda naukowa sobie nie radzi". Jeśli autorowi w obu wpisach nie o chodziło
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora