Wpis z mikrobloga

Jadę sobie dzisiaj w nocy, widzę typ przede mną zwalnia. I to zwalnia przy wyjeździe z zabudowy. Myślę sobie - zwykle jak ktoś tak robi, to zaraz włączy migacza i skręci. Tak czy inaczej, miałem bardzo króciutki odcineczek na wyprzedzenie to wyprzedziłem. Może troszkę blisko przejechałem obok niego, ale trochę miałem cykora co jak mi zza górki ktoś wyskoczy, wtedy będzie się trzeba szybciutko chować. No i chcę sobie dalej jechać spokojnie, nie, żebym chciał przekraczać. Dozwolone 90. Nie chciałem za typem jechać 60 i jeszcze musieć się zatrzymać jak będzie chciał gdzieś zjechać. No ale typ mi podjeżdża pod zderzak. Aha, może mu się nagle zaczęło śpieszyć. No to daję te 120, szybciej mi się nie chce piłować bo za blisko do domu, musiałbym heblować zaraz. A typ przyklejony do zderzaka. Zjeżdżam w swój zjazd, typ za mną. I stoi, bo musi stać, ja sobie tyłem wjeżdżam w bramę zawsze. Wjechałem w bramę, patrzę, a jakiś dziwny gość z miejsca pasażera gapi się na mnie, jakby chciał sobie zapamiętać mój dom celem spalenia ;) Dziwni ludzie. Swoją drogą, miał jakiś problem, mógł wysiąść i powiedzieć o co mu chodzi, a nie się gapi. Czasem wbrew pozorom można się dogadać, nawet jak ktoś komuś w szkodę wejdzie, bo raz mi się zdarzyło, że mnie gostek autentycznie gonił, a ja myślałem, że on się chce ścigać. No ale weszedłem w szkodę jednak, jak się okazało, dogadaliśmy się jakoś i luz.
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach