Wpis z mikrobloga

Chciałem się pochwalić, choć to co napiszę może być użyte jako dowód przeciwko mnie w sądzie, ale mam to w dupie.

Jakiś czas temu pisałem, że rozstałem się z Partnerką. Byliśmy razem prawie 9 lat. 9 #!$%@? lat w nieświadomości, że byłem zdradzany. Za każdym razem gdy czytałem o podobnych historiach w internecie, traktowałem to jak historię, która przydarzy się każdemu, tylko nie mnie. Niestety los bywa okrutny i dowiedziałem się o wszystkim w bardzo nieciekawych okolicznościach. Gdy bankrutowała moja firma, wyjechałem do UK na spotkanie z człowiekiem, który mógł mi pomóc. Pomógł jak mógł, firma jednak się nie utrzymała, a ja robiłem wszystko, żeby nie zostawić rodziny z długiem na pół miliona złotych. A więc jednego dnia dowiedziałem się o tym, że nie mam już firmy, mam dług w US, ZUS i u byłych pracowników (co prawda na niewiele powyżej 100k złotych, a mogło być gorzej) i na dokładkę, że moja partnerka zdradza mnie regularnie podczas moich wyjazdów, takich jak ten. Posłuchałem najstarszej rady na świecie i odciąłem się od niej tak bardzo jak to było możliwe (mamy Córkę, więc nie mogłem na 100% się odciąć). Bardzo mnie to bolało, bo nadal ją kochałem. Uświadomiłem sobie coś, czego nie widziałem do tej pory: ona była zwykła karyną łasą na kasę. Bolało jeszcze bardziej gdy partnerka robiła mi trudności w spotykaniu się dzieckiem i przy każdej możliwej sytuacji wytykała jakim jestem nieudacznikiem. A ja ją olałem. Tylko skupiłem się na rozwoju. Po jakimś czasie znalazłem dobrą pracę, kilka razy awansowałem, znacznie podniósł się mój status, co oczywiście nie uciekło uwadze mojej ex. Postanowiła pozwać mnie o alimenty dla córki (a właściwie to o ich ustalenie, bo choć płaciłem regularnie około 1000zł to najwyraźniej było za mało). W sądzie dostała taki #!$%@? od sędziny, że jest niepoważna, że i tak za dużo płacę, że alimenty to nie jest na #!$%@? dla niej, tylko na utrzymanie dziecka i ona ma obowiązek ponosić drugie tyle kosztów ile ode mnie dostaje, a nawet części nie mogła udokumentować. Gdy zapytana przez sędzinę "dlaczego w ogóle zdecydowała się na powództwo" odpowiedziała "jak go stać to niech płaci", sędzina gdyby mogła napluła by jej w mordę. No plan ex spalił na panewce. Od tamtej pory minęło około 10 miesięcy. I teraz najlepsze. Wczoraj wieczorem dzwonek do drzwi. Grałem sobie akurat w league of legends, akurat miałem promo do silvera (tak, nie wstydzę się powiedzieć, że jestem w tą grę #!$%@?) i było mi nie na rękę odchodzić od kompa. A że nikogo się nie spodziewałem, pomyślałem, że to jehowi i nie otworzyłem drzwi nawet po tym jak kilka razy jeszcze rozległo się dzwonienie. Gdy już przegrałem, bo jakże by inaczej, znowu zadzwonił dzwonek. Wstałem więc i otworzyłem drzwi. Nawet się nie ubierałem (w domu mam ciepło, więc siedzę bez koszulki, a jak ktoś się nie umawia na spotkanie, to musi się liczyć, że otworzę półnagi). Otwieram, a tam moja EX. Szok. Co ona tu robi? Zanim odpowiedziałem sobie na to pytanie, zorientowałem się, że jest cholernie pijana. Zataczała się, sepleniła i czuć było od niej alkohol na odległość. Więc pytam jej:

JA: Co ty tu robisz?
EX: Czy możemy porozmawiać/
JA: Tak, możemy, mów od razu, nie przedłużajmy, właśnie gram w ważną grę.
EX: Musisz taki być? Nawet mnie nie zaprosisz do środka? Chciałam porozmawiać o (tu imię naszej córki).
JA: Dobrze wejdź, ale drzwi będą otwarte (nie chciałem wyjść na buca, ale nie wiedziełem o co jej chodzi i wolałem być ostrożny). Dodam, ze od rozstania minęło jakieś 5 lat, a ja przez ten czas się ustatkowałem, przeszedłem terapię po załamaniu nerwowym, znosiłem jej fochy i próby upokorzenia mnie.

Po chwili siedziała na mojej nowej kanapie i rozglądała się po mieszkaniu, a ja przygotowałem coś do picia. W końcu przeszliśmy do rozmowy. Powiedziała, że zrozumiała swoje zachowanie i wie dlaczego nie chcę z nią mieć kontaktu, ale że cierpi na tym nasza córka. Pozwalałem jej mówić, bo sądziłem, że zaproponuje, ze córka zamieszka na stałe ze mną, a nic nie uczyniło by mnie szczęśliwszym człowiekiem. Zaproponowałem piwo, licząc, że jak się schla bardziej, to może ją przekonam. I w końcu ja mówię do niej, że już kilka razy próbowałem, ale nie wiedziałem jak ją mam o to prosić, że nie było okazji, i że bym chciał mieszkać z córką, a ona się zgodziła. Moja radość nie trwała jednak długo, bo powiedziała, że ona sobie uświadomiła, że to mnie kocha najbardziej, i by chciała zamieszkać znowu ze mną i córką i żebyśmy znowu byli rodziną, ale ja mam nadal jej płacić zasądzone alimenty jako kieszonkowe. Uśmiechnłęm się a potem ona zaczęła się do mnie niebezpiecznie zbliżać twarzą, jak by liczyła że ją pocałuję. A ja wtedy jak jej nie #!$%@?ąłem z liścia, aż się wywaliła. Potem kazałem się jej wynosić. Ona wychodząc, trzymała się za policzek i mamrotała coś tam że pójdzie na policję. Wczoraj miałem w nią kompletnie #!$%@?, ale dziś się trochę opamiętałem, nie powiem cykam się co się teraz może zdarzyć, a z drugiej strony w ogóle nie żałuję. Po tym wszystkim co mi zrobiła, miała jeszcze śmiałość przychodzić do mnie do domu i takie propozycje mi składać. Szmata. No trochę mi teraz lżej. Jak sądzicie, jak bym powiedział na ewentualnym składaniu zeznań, że ta agresja to przez to że przegrałem promo do silvera już piąty raz, to mi pomoże czy nie? Bo to jedyne co mogę udokumentować.

#gownowpis #zwiazki
  • 12
  • Odpowiedz