Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

''Hasło czerwonych było takie: nie przejdą. A my przeszliśmy i mówię wam... i mówię wam, że przejdziemy!''

Takie słowa wypowiedział Mussolini z balkonu na Palazzo Venezia na wieść o zdobyciu Barcelony. Na zdjęciu: mieszkanki tego miasta świętują zwycięstwo armii narodowej z marokańskimi regulares, 27 stycznia 1939 r. Dzisiaj powinien być wpis o zakończeniu wojny (bo dziś mamy 80. rocznicę), ale postanowiłem podzielić go na dwie części, bo mocno zaniedbałem wojnę domową. Będzie nieco dłużej

Po katastrofie nad Ebro armia republikańskiej Hiszpanii była w rozsypce. A już nawet nie armia, tylko cała Republika. Jasnym było, że batalia nad Ebro była ostatnim nabojem rządu Juana Negrina i postawieniem wszystkiego na jedną kartę. Terytorium umierającej Republiki stopniało do 1/3 powierzchni kontynentalnej Hiszpanii.

Armia rozpadała się w oczach. Zdemoralizowani żołnierze republikańscy bez żadnej krępacji spotykali się z żołnierzami armii narodowej i wymieniali się zaopatrzeniem: tytoń za bibułki, żyletki za mydło, skarpetki za jedzenie itd. Armia generała Franco była dużo lepiej wyposażona i zaopatrzona, a Republika po prostu przymierała głodem - dobowy posiłek jednej osoby to 2 uncje grochu. Para używanych butów kosztowała 1600 peset - półroczną pensję! Pieniądze straciły wartość - płacono papierosami, jedzeniem, odzieżą. W grudniu 1938 r. doszło do masowych strajków wygłodzonej ludności w Barcelonie i Madrycie. Rząd republikański udawał, że nie widzi problemu, a nawet dopuszczał się dalszych defraudacji rezerw złota (dochodziło do tego, że wysłannicy rządu kradli pieniądze i wyjeżdżali do państw neutralnych). Komisarze w jednostkach donosili: ''w brygadzie 98. jeden z żołnierzy podszedł do stanowisk faszystowskich, a faszysta poczęstował go papierosem. (...) żołnierze ze 150. brygady wielokrotnie spotykali się z faszystami, aby wspólnie śpiewać flamenco i dowcipkować.'' Przerażeni widmem klęski rojos przeprosili się nawet z Kościołem - w listopadzie 1938 r. w Barcelonie pozwolono odprawić mszę w intencji poległych żołnierzy komunisty... republikańskich - w mieście, gdzie zniszczono wszystkie kościoły i gromko krzyczano: ''śmierć księżom''.

Jednostki topniały w oczach, żołnierze dezerterowali, albo przyłączali się do ''faszystów''. Mimo, że armia czerwonych liczyła w teorii jeszcze 300 tys. ludzi, to nie była w stanie powstrzymać armii narodowej. W szeregach brakowało już tzw. brygad międzynarodowych - komunistycznych jednostek, tworzonych pod okiem Kominternu. Wycofano ich jeszcze w trakcie bitwy nad Ebro, chociaż w miażdżącej większości składały się one z rodowitych Hiszpanów. Nieliczni pozostali cudzoziemcy, oszalali ze strachu dezerterowali, nie bacząc na tropiącą ich bezpiekę SIM, i błagali w placówkach dyplomatycznych swoich państw o ratunek.

23 grudnia 1938 r. armia narodowa przeszła do ofensywy. Na niebie dominowały włoskie i niemieckie samoloty - powstańcy mieli dziesięć razy więcej samolotów. Republikanie bronili się tydzień, a potem ich armia rozpadła się jak domek z kart. Trzy linie obronne nacjonaliści zdmuchnęli niemal z marszu. 15 stycznia powstańcy zajęli Tarragonę. Do Barcelony było już blisko. Samo miasto było przemarznięte i głodne, mieszkańcy palili książki i meble, by się ogrzać. Śmierdziało zgniłymi rybami i zjełczałą oliwą z oliwek. Ranni milicjanci i żołnierze na piechtę próbowali uciekać, bojąc się zemsty nadchodzących falangistów i karlistów. Umierali z zimna i ran, brocząc krwią. Dokonywano napadów i rabunków, nocami słychać było strzały i krzyki ludzi wyszarpujących sobie jedzenie. Niektórzy popełniali samobójstwa. W takim chaosie z miasta uciekł rząd Negrina 25 stycznia.

Następnego dnia do Barcelony wkroczyły oddziały nawarskie, witane owacyjnie przez ukrywających się dotąd katolików. Na ulicach wyprawiono wielki, czterodniowy festyn z okazji uczczenia zwycięstwa, a do Franco telegram z gratulacjami wysłał m.in. były król, Alfons XIII.

Ale cios ostateczny jeszcze nie nadszedł...

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze 

''Hasło czerwonych było takie: nie przejdą. A ...

źródło: comment_AAwEBncWqRIo5JKH0WczERd5ySMlPjZW.jpg

Pobierz
  • 15
  • Odpowiedz
  • 19
Zwycięstwo sił narodowych w Hiszpanii to jedno z najwspanialszych wydarzeń w historii. Szkoda tylko, że rak bolszewizmu nie został tam wycięty w całości.
  • Odpowiedz
@Mleko_O Wieczna beka z No pasaran XD Jak okazało się, że komuniści jednak zaczęli przegrywać, kobieta, która wymyśliła to hasło czym prędzej uciekała do Związku Radzieckiego. Jednak okazało się, że lepiej żyć na klęczkach, niż umrzeć stojąc XD
  • Odpowiedz
@Mleko_O: Jak republikanie mieli wygrać, skoro woleli (na szczęście) wycinać wyimaginowanych wrogów ludu we własnych szeregach ( ͡° ͜ʖ ͡°) Chociażby walki komunistów z anarchistami w Barcelonie w maju 1937 roku.
  • Odpowiedz
@BigGuy: tak wygrali że dzisiaj Hiszpania jest jednym z bardziej lewicowych krajów w Europie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

a faszysta Franco jest tam gdzie jego miejsce, na śmietniku historii
  • Odpowiedz