Wpis z mikrobloga

Przed 9 marca 1939 roku w Brodnicy pogoda była bardzo nieprzyjemna; zimno, wiał wściekły wiatr, kręcąc śnieżno-deszczowymi biczami, rozwalając ostatnie połacie zalegającego brudnego śniegu. Drwęca już wcześniej wystąpiła z koryta zalewając łąki przy elektrowni, dworcu PKP i dawne śmieciowisko przy ul. Sienkiewicza. Drogi rozmiękły, a najgorsze, że zabrakło w knajpach... śledzi! Najwięksi restauratorzy Zwirner, Bielicki, Wrześiński, pani P. prowadząca wesoły przybytek „Concordia” i paru innych spotkali się u Wrzesińskiego po czym postanowili, że trzeba wynająć ciężarówkę, która przywiezie z Torunia te wredne śledzie o które klienci stale się pytają. Ponieważ „stały szofer” Zieliński miał pilny, wcześniej zamówiony kurs do Działdowa, to grzecznie odmówił polecając jednocześnie Joska Moritza z ul. Mazurskiej. Josek chętnie się zgodził na przywiezienie dla restauratorów 14 beczek śledzi. Dostał pieniądze wskoczył w swoją ciężarówkę i wtedy przyszło mu do głowy, że mógłby zarobić więcej, niż jedynie umówioną stawkę za fracht! Miał przecież w Rypinie krewnego, który handlował rybami na dużą skalę - Jehudę Blumencwajga (skład przy wylocie na Włocławek). Ten Blumencwajg – o - to był wielki pan! Jemu nawet sam rypiński rabin Nuta Nutkowicz pierwszy się kłaniał! Co prawda chrześcijańscy restauratorzy nie chcieli z nim oficjalnie handlować – to jednak głupie, bo Jehuda zawsze miał elastyczne ceny… Tedy raz dwa skoczył Josek do Rypina- samochodu nie zdarł śledzie przywiózł, sam uhandlował rabat i się nim poczęstował. Restauratorzy byli zadowoleni i aj waj wszystko by było git, gdyby nie konkurencja. Ktoś przyuważył jak Josek wjeżdżał ze śledziami do miasta od strony Rypina. No stamtąd mógł je wieźć tylko od Blumencwajga, bo wszyscy żydowscy restauratorzy stamtąd wozili! Eno gdzie on je zładował?! W polskich restauracjach?! … Wybuchła awantura – „Chrześcijańscy kupcy kupili towar od Żyda!” Tak też gruchnęła gazeta jedna i druga. Tylko Zwirner miał to gdzieś, bo jako Niemiec i mason nie widział potrzeby przejmowania się opiniami rządzących Brodnicą narodowców, natomiast cała reszta gęsto się tłumaczyła przed opinią. Wystraszony Moritz dał dyla z miasta „aż się uspokoi”, burmistrz Blokus przez tydzień omijał ulubioną knajpkę Wrzesińskiego…. A pozostali klienci brodnickich restauracji? Ano zjedli śledzie bez wstrętu, bo to jednak były śledzie z morza ….


Piotr Grążawski
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=2927511857474572&set=a.1433161820242924&type=3

#brodnica #rypin #zydzi #ciekawostkihistoryczne #piotrgrazawski
kossakov - >Przed 9 marca 1939 roku w Brodnicy pogoda była bardzo nieprzyjemna; zimno...

źródło: comment_VwP3WyyTihyXoOqW8PEHhHBgsJppjDXY.jpg

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz