Wpis z mikrobloga

Jest jeden powód dla, którego cheat meale (a co dopiero cheat day) to totalny bezsens dla 95 % osób. Pamiętam jak kiedyś zapytałem z 2 lata temu swojego treneiro po 6 msc trzymania się na 100 % wszystkiego kiedy cheat meal - dostałem odpowiedź, że nigdy. Z perspektywy czasu to rozumiem, już tłumaczę dlaczego

Każdy amatorsko trenujący jest człowiekiem, cheat meale daye i tak się pojawią - jedziemy po kolei

- Urodziny własne
- Imieniny własne
- Urodziny kogoś bliskiego
- Imieniny kogoś bliskiego
- Wesele swoje lub kogoś bliskiego
[...]
- Walentynki
- Wielkanoc
- Tłusty czwartek
- Zakończenie roku/oblanie pracy naukowej
- Boże narodzenie
- Kilka innych

I zjedzenie w ważne okazje z bliskimi to ważny aspekt społeczny na poziomie amatorskim i raczej nie jestem, aby mamie na wigili wyjść z pojemniczkami.

Nie mówiąc o jednostkach, co nie potrafią sobie odmówić co weekend piwa z kolegą i chiperków, bo to już nie chcę nawet komentować, bo takie osoby potrafią później pytać, ze dieta/trening nie działa i trzeba obcinać ich 2400 kcal do 1400 (nic dziwnego jak co weekend ładują 2x6000 kcal) xD

I tak nagle się okazuje, że mamy 12-20 cheat mealów/dayów w ciągu roku. A jeśli ktoś jeszcze mnie prosi co drugi dzień o cheat meal/day, to nagle się okazuje, że będzie ich 36-40 w ciągu roku czyli właściwie co tydzień xD lub łącznie ponad 1 msc wpieprzania.

Wiec taka rada do osób, które mają naprawdę problemy z wagą - odpuście sobie te cheat meale/daye bo i tak będzie kilka okazji w roku, w których będzie okazja się nawpieprzać i to zrobicie.

Nie da się raz na tydzień robić cheat daya, a deloadu co 3 tygodnie, bo łapie Was przetrenowanie. Szczególnie na początku przygody, gdy checie schodzić z dużej wagi do normalnej

(wszystko w/w nie dotyczy osób, które nie mają problemu z sylwetką, są już w pełni świadome, ukształtowane treningowo i żywieniowo, mające dobre relacje z jedzeniem)

Taki post z d--y

#mikrokoksy #mirkokoksy #silownia #dieta #odchudzanie #fullborsukworkout
  • 70
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Kasahara: Bo trzeba myśleć co się robi. U mnie akurat od kiedy wróciłem z wakacji w połowie sierpnia tamtego roku "grubo" ponad moje zakładane na każdy okres kcal (= ~5000 masa do końca października i ~2200-3500 do końca stycznia) dosłownie poleciałem chyba trzy razy: raz wtedy, Święta dwa dni i na zakończenie teraz redu ( ʖ̯) Tak to zero odskoczni, chyba się robi powoli
  • Odpowiedz
@Poemat:

U mnie chyba na tej redukcji ładowanie będzie już tylko jako narzędzie i nie mam jakiegokolwiek parcia () pewnie nabije kartoflami dodatkowymi te Ww
  • Odpowiedz
@Kasahara: załóżmy, że w ciągu tygodnia powinienem mieć 14000 kalorii (dla łatwiejszego rachunku). Jeżeli w tygodniu nabiję 10000, to taki cheat day, w którym dobiję do 14000 chyba jest ok?
  • Odpowiedz
@Kasahara: pierwszego cheata zrobiłem po jakichś 6 miesiącach trzymania diety na 100%. Bez alko, oszukiwania i innych bzdetów. Dla mnie był jak zbawienie. Chociaż z drugiej strony nawet o czymś takim nie myślałem bo w sumie jadłem prawie wszystko tylko skrupulatnie liczyłem kalorie. Potem robiłem jednego w tygodniu i razem z żoną nawet kilka dni wcześniej planowaliśmy co będziemy jedli i cały czas gadaliśmy o tym :-P Teraz jak mam
  • Odpowiedz
@Kasahara p--o w sobotę ma u mnie ta zaletę że wstając np o 10 zamiast o 5 ucieka mi posiłek który jem o 6 :D akurat 2 piwka na wieczór. Nawet jak słaba silna wola w tygodniu zawodzi to tak ro ie żeby tygodniowy bilans był mniej więcej zawsze taki sam
  • Odpowiedz
@Kasahara te cheat days to wina gotowych menu copy-paste. Zamiast ułożyć ludziom i dietę opartą o to, co lubią i wyjaśnić jak wliczyć pizzę czy kebsa, to męczą biedaków 10 produktami na krzyż. Przychodzi potem weekend i gość zachowuję się jak zerwany z łańcucha, a nie wie że wystarczy obciąć trochę kcal dzień przed i dzień po, a i pizza wjedzie bez konsekwencji.
  • Odpowiedz
@Kasahara W sumie racja, ale z drugiej strony ja to sobie tak planuję, że jeśli jest w danym tygodniu / miesiącu jakieś święto / okazja to rozkładam to tak, żeby właśnie wtedy sobie zrobić cheat day. I tak to się jakoś kręci...
  • Odpowiedz
@Kasahara: Kur... zamiast robić cheatmeale, zamiast się katować, wywracać do góry nogami swoją psychikę, zamiast paczki pierników zjedz jednego w ciągu dnia i tyle..
dla mnie to się robi powoli chore. Zero słodyczy, zero napojów, zero niczego, liczenie każdej kalorii.
  • Odpowiedz
@Kasahara: Bo ludzie idą w skrajność. Pół roku niejedzenia słodyczy a potem jak wpadną w szał to zjadają 5 czekolad na raz. Dla mnie to jest wciskanie kitu.
Dieta powinna być oparta o produkty jakie się lubi, a słodycze i inne fast foody powinno jesc się wtedy kiedy ma się na to ochotę oczywiście nie przesądzając, a rozsądnie zmniejszając porcje.
  • Odpowiedz
@Kasahara: Mówimy tutaj o cheat mealach takich, że ktoś obala 2 razy większy obiad z niezdrowym żarciem czy np robisz sobie z kebaba substytut obiadu ale nie jest to więcej kalorii niż standardowy obiad?
  • Odpowiedz