Wpis z mikrobloga

Tak sobie Panowie siedzę i heheszkuje z waszych historii z #tinder i trochę się tak zastanawiam o co chodzi? Sobie nawet konto na wykopie założyłam bo tu ewidentnie sytuacja z tinderem głównie z męskiej strony jest przedstawiana.

W związku z zaistniałą sytuacją poczułam się zmuszona dodać opis mojej z #tinder historii. Może zacznę od tego kim jestem. Otóż, 32 letnia kobieta po przejściach. Gdzieś tam w tle były mąż z którym się w wieku 25 lat rozwiodłam, bo wolał z mamusią czas spędzać niż z żoną, rozwód za porozumieniem stron w niecałe 15 min więc sprawa zamknięta. Dzieci brak. Kolejną sprawą jest fakt, że jestem po studiach więc jakieś wykształcenie mam, coś tam ogarnęłam. Następną sprawa, którą muszę tu napisać jest to, że nie jestem ani gruba, ani brzydka. Nigdy nie miałam problemu z tym, żeby znaleźć sobie chłopa na randkę. Problemem było bardziej to, że nie ma w czym wybierać bo jednorazowe akcje to nie mój świat i wydaje mi się, że to jest bardziej smutne niż fajne, ale co ja tam wiem. Panie po 30tce tak już mają. W każdym razie bolca mogę ogarnąć w 5min, a ze związkami jest nieco gorzej. Moja historia z tinderem trwała dokładnie 10 dni, a zakładając konto postanowiłam sobie, że góra 2tyg i do widzenia. Nie dałam rady.

Dlaczego tam założyłam konto? W sumie z dwóch powodów: po pierwsze moja przyjaciółka, która miała tam konto mi mówiła co za cyrk się tam odbywa, a po drugie zmieniłam miejsce zamieszkania i tak sobie wieczorami siedziałam sama w domu, bo moje życie towarzyskie zostało w innym mieście i zwyczajnie mi sie nudziło. Idąc za słowami przyjaciółki postanowiłam to tinderowe gówno sprawdzić osobiście. Konto założyłam, wyczerpałam cały opis jasno zaznaczając, że nie szukam ani bolca, ani sponsora. No to sobie zobaczyłam co tam się dzieje. W 90% przypadków każdy facet jest businessmanem, bossem, właścicielem, tfu, ownerem (#!$%@? wie czego) ma własną działalność i generalnie kręci gruby biznes. Ma kupe hajsu i wygrał życie. Zdjęcia też ma dobre. Zazwyczaj takie combo: zdjęcia z siłki, zdjęcia z drogiej restauracji, zdjęcie jak prowadzi drogą fure, zdjęcia w knajpie: pijemy na imprezie drogie alko plus bonusiki: zdjęcia z lotu na paralotni, albo z tego jak się wspina na pionowe skały z czekanem bez zabezpieczenia, i obowiązkowo winda, zdjęcia z windy królują, a zaraz za nimi foty z Dubaju i nurkowania na Malediwach. Dodam do tego fakt, że w zasadzie z każdym gościem którego dałam na prawo miałam match. Tam są cuda, każdy jest królem życia. Najgorsze jest to, że dawałam na prawo kolesi którzy mi się wydawali „normalni”, a rzeczywistość dała mi w pysk po krótkiej chwili. Dostawałam pytania: "ruchasz się?". W sumie to było ok bo można było gościa od razu zutylizować. Był nawet taki jeden co mi podsyłał linki do sklepów z ciuchami i pokazywał jak mam się ubierać jak z nim będę (że co?). Facet dodatkowo miał 2 dzieci i byłą żone, więc powinien się liczyć z tym, że nie każda na to pójdzie.

Było też mnóstwo profili gdzie goście podawali tylko info ile mają wzrostu, nic więcej. Się zastanawiam o co chodzi z tym wzrostem. Serio to takie ważne? No jednak troche ważne jest, bo mój pierwszy poznany na żywo tinderowicz był pół głowy niższy ode mnie (mam 167cm) i sięgał mi mniej więcej do nosa. Jak się z tym gościem umawiałam to pomyślałam: no te foty na tinderze są ok, no normalny koleś, ale na żywo wyglądał zupełnie inaczej niż na zdjęciach, no na ulicy bym go ze zdjęć nie poznała, ale to nieważne. Pomińmy ten szczegół. Myslę sobie hmmm może będzie fajny, oczaruje mnie osobowością, przynajmniej miło czas spędzę pośmieje się czy jak, bo ja z tych lasek co są całkiem ładne i nie są do tego głupie (no co?). To tak ludzi nie skreślam od razu. I proszę państwa okazało się, że mój randkowicz serio jest pilotem z zawodu jak to było na tinderze (sprawdziłam go) no to szacun bo to odpowiedzialny zawód, a ja wzięłam to za fejk. No i nawijał o tej pracy takie rzeczy co to laik by nie wiedział. Gadka szmatka na tej randce. I nagle gość zaczyna mi opowiadać, że on to żony szuka chce się ustatkować, kupił działkę i dom chce budować itd. i tak się na mnie wymownie patrzy. No dobra, fajnie, życie se gość układa. No ale na koniec było najlepsze. Babka przychodzi z rachunkiem (ja wzięłam tylko wode żeby nie było że gościa na koszty narażam, a w końcu on mnie do knajpy zaprosił) na rachunku było 18zł. Patrze koleś daje babce 20zł (młoda laska pewnie sobie do studiów w knajpie dorabia) dał jej te dwie dychy no to mówie do niego: to co zwijamy się? A on do mnie: na reszte czekam. Na 2zł? Wielki pilot z działką pod budowe domu, czeka na pierwszej randce z dziewczyną na 2zł reszty. Już sobie wyobrażam życie z takim kolesiem. Trzeba wiać nie ma co. Materialistką nie jestem, ale życie ze sknerą raczej łatwe nie będzie. Gość sam mówił, że jak zaprasa to płaci. Wydał na mnie gdzieś 4zł. Na końcu randki zaczął walić podtekstami seksualnymi i to był #przegryw ostateczny. Pisał jeszcze potem czy na drugie spotkanie się piszę, ale mu kulturalnie podziękowałam za znajomość. Nie oczarował mnie, przykro mi.

Z kolejnym tinder gościem, który z początku wydawał się ok też lekko nie miałam. Miał taki motyw że lubił sobie wypić i potem wydzwaniał do mnie o 3 w nocy. Na początku było spoko, ale potem się rozkręcił i całe szambo wyszło na jaw. Opowiadał, że ma jakieś zwidy w sumie fajnie się słuchało tych opowieści grozy. Zawsze jakaś nowość. Gość generalnie łaził z głową w chmurach, a ja kobita po 30 (on zresztą też) to ja wole stać na ziemi. Raz się z nim spotkałam to był bardzo zawiedziony, że z nim nie chce łoić browarów. Na koniec tej znajomości zrobiło się krzywo bo mi koleś miłość wyznał ehhh co zrobić. Nie odwzajemniłam tego uczucia, ale i tak dzwonił jeszcze z 50 razy. Oczywiście po pijaku.

Jakby się komuś wydawało, że po 30-tce faceci są bardziej ogarnięci to jak widać coś poszło nie tak.

No ale mimo tego myślę sobie: skoro do trzech razy sztuka no to niech tak będzie. Zniesmaczona tymi dwoma wcześniejszymi spotkaniami, zapomniałam, że się z gościem number 3 umówiłam i się na randkę spóźniłam GODZINĘ! Troche krzywo, a on i tak poczekał na mnie(!). Jak go zobaczyłam to prawie buty zgubiłam bo nie wyglądał tak jak na fotach tylko jakieś milion razy lepiej. Nie jestem nieśmiała, wręcz przeciwnie, ale aż mi zatkało kakao. Przeleciało mi przez głowę, że skoro taki ładny to trzeba sie pilnować bo może ruchacz, albo coś z nim nie tego. A tu kuku. Ogarnięty koleś, też po przejściach. Pierwszej randki to ja nawet nie pamiętam bo byłam tak skupiona żeby jakiejś głupoty nie palnąć, albo z jakimś "ja #!$%@?" nie wyskoczyć, że mi się zakrzywiła czasoprzestrzeń. To się stało jakieś pół roku temu. Jesteśmy razem. Psa nawet sobie sprawiliśmy i się z nim użeramy wspólnie (ale kochamy tego głupola). Idzie to jakoś w dobrą strone. Randki zamieniliśmy na zakupy w biedrze albo tesco żeby mieć co jeść i od piątku do poniedziałku i wyłazić z domu tylko żeby psa wypróżnić.

Ogólnie wniosek jest taki, że na tinderze jest krzywo. Nie zaprzeczę, a ja po prostu miałam szczęście w nieszczęściu i tyle. Chcecie tam normalną laskę znaleźć to nie róbcie z siebie kozaków, ownerów, królów życia, bogaczy z windy. Fajne dziewczyny fejk wyczają, a polecą na was dzbany. Proste.

Jeszcze mi się jeden gość przypomniał któremu kulturalnie napisałam, że się z nim nie spotkam, bo kogoś poznałam, a na dwa fronty nie lece bo uczciwa dziewczyna jestem. To mnie wyzwał od dyskotekowych blondynek i w ogóle wiadro pomyj na mnie wylał. W sumie to sie nawet ucieszyłam bo na dysko to z 6 lat nie byłam, fajnie, tak się młodo poczułam i dalej mam widocznie ten klubowy magic charm. Nawet screeny zrobiłam z tej rozmowy i wysyłałam do przyjaciółki, a niech się też pośmieje z typa.

I jeszcze jedno, bo jak widzę to tu się głównie narzeka na kobiety, ale w nigdy bym nie policzyła na ilu randkach byłam i co faceci potrafią wygadywać i wyczyniać. Wielu z nich udowadnia swoim zachowaniem, że człowiek wywodzi się od małpy. Wielu robi normalnym facetom czarny PR. Potem się dziwicie czemu te karyny są takie głupiutkie. Pewnie się nawet nie miały okazji przekonać co to znaczy szacunek do kobiety.

#tinder #wygryw #zwiazki
  • 22
@anulka-kulka: bo napisałaś że heheszkujesz z naszych historii i opisałaś jak znalezienie kogoś na tinderze wyglądało u ciebie. Narzekasz na tryhardów i słusznie ale nie widzisz drugiej strony barykady. U nas jest wręcz na odwrót, laski na tinderze wykazują zerowe zainteresowanie no chyba że sponsora szukają. Zdażają się normalne, ale nie tak jak u ciebie że już trzeci był „tym jedynym”.
@anulka-kulka: ja to widze tak. Nie ma obowiązku typ zostawiać napiwku. Tu mu wytknęłaś ze jest sknerą ale jak dla mnie dosc ogarniety ma dzialke itp pewnie sam zbieral n8kt mu na nic nie dał. Ja bym brała. Ostatni przypadek. Co wiemy o tym gosciu ze wyglada zajebiscie ze przystojny i to wszystko. Pomimo to ogarniętego goscia olałaś a jesteś z gosciem ktory po prostu okazał się ładny. Jestes dość powierzchowna
W związku z zaistniałą sytuacją poczułam się zmuszona dodać opis mojej z #tinder historii. Może zacznę od tego kim jestem. Otóż, 32 letnia kobieta po przejściach. Gdzieś tam w tle były mąż z którym się w wieku 25 lat rozwiodłam, bo wolał z mamusią czas spędzać niż z żoną, rozwód za porozumieniem stron w niecałe 15 min więc sprawa zamknięta. Dzieci brak.


tyle dobrego, że brak gówniaków i nie szukasz "PRAWDZIWEGO MĘŻCZYZNY"
@anulka-kulka: @Arachnofob pięknie cię podsumował. Kolesia #!$%@?łaś bo nie dał napiwku 2zł, co za sknera, jak z takim żyć? Może gdybyś się kiedyś skalała ciężką pracą i inwestowaniem w przyszłość, wiedziałabyś ile jest warty każdy grosz. Sknerstwo to akurat cecha ludzi przedsiębiorczych i majętnych. Ale skąd ty to masz wiedzieć, przecież - ofc - nie jesteś materialistką. Ten pilot na pewno miał więcej powodów żeby cię olać niż ty jego. A
Też bym usunął konto jak OP, gdybym zrobił z siebie takiego debila jak ona. Po czym zobaczyła, że zamiast grona spermiarzy co jej przyklaskuje to każdy wypunktował jej niedorzeczność i jakąś żenującą chęć bycia "wyższym moralnie" (co nie wyszło, przez te niespójności).

Takie historie tylko na vipoku xd