Wpis z mikrobloga

Na maturze matematyka jest obowiązkowa. Dla dzieciaków z dyskalkulią również. Zastanawiam się, jaki jest tego sens. To jak wprowadzić obowiązkowe rzuty do kosza dla niewidomych, wiadomo że polegną, chyba że ktoś im pomoże. Jeśli taka osoba jest uzdolniona humanistycznie, to tu następuje koniec. Bez matury nie ma studiów, bez studiów trudno o pracę. Taki gość wyląduje na socjalu - ani on nie osiągnie niczego wielkiego, ani społeczeństwo nie skorzysta.
#zalesie #dyskalkulia #edukacja #ekonomia
  • 301
Czyli których? Musiało mnie ominąć.


@Gorejacy_krzak_agrestu: Wklejam drugi raz, ale chyba jesteś trollem bo nie wierze że jesteś aż tak głupi:

No to o tym piszę właśnie.


@Gorejacy_krzak_agrestu: Nie, nie pisałeś o tym, tylko o:

Zresztą można już teraz wprowadzić zapis, że z papierami na dys nie można ubiegać się o możliwość studiowania na kierunku, który danej umiejętności wymaga. I nikt by nie tracił.
@hehenuanek: Moim zdaniem, dyskalkulik nie powinien pisać z matematyki. Czy powinien pisać z innego przedmiotu w zamian, czy po prostu miałby jeden egzamin mniej - nie ma dla mnie znaczenia.

Niektórzy obawiają się apokalipsy w postaci tysięcy maturzystów, którzy nagle odkryją w sobie tę niepełnosprawność. Tu mówię: skoro uczelnia ma prawo zdefiniowania warunków przyjęć (np. wymagany jest wynik z maturalnej matematyki na 75%) to może w ten sposób wykluczyć także tych
@hehenuanek: Zakazać czego? Zdawania dyskalkulików na np. inżynierię lądową? Jak pisałem wyżej - nie ma to dla mnie znaczenia, czy zakażesz, czy nie, i tak żaden świadom swojej choroby dyskalkulik się tam nie będzie pchał, a nawet gdyby, odpadnie po pierwszej sesji.

Na Twoje pytanie odpowiedziałem gdzieś już w tym wątku. Po pierwsze - każdy przypadek dyskalkulii jest trochę inny, zwłaszcza że ta dysfunkcja ma bodajże 4-5 różnych odmian, które mogą
Jak pisałem wyżej - nie ma to dla mnie znaczenia, czy zakażesz, czy nie, i tak żaden świadom swojej choroby dyskalkulik się tam nie będzie pchał, a nawet gdyby, odpadnie po pierwszej sesji.


@Gorejacy_krzak_agrestu: Parę postów wyżej jednakże proponowałes zakaz...
Taki stan wiedzy-niewiedzy jest poza szkolną skalą ocen


@Gorejacy_krzak_agrestu: Nie wiem, nie wiem, w moich szkołch albo sie umaiło, albo lacz i repeta.

Próbowaliśmy robić zadania z wcześniejszych egzaminów i wyszła z tego lipa, bo tak jak umiał większość wyliczyć, tak nie potrafił sam rozpocząć żadnego zadania, pomijając te, składające się z "oblicz:" i czystych działań.


@Gorejacy_krzak_agrestu: A to ciekawe, bo praktycznie wszystkie zadania zamknięte to proste "oblicz".
@hehenuanek: Jezu, uczepiłeś się. Napisałem, że MOŻNA zakazać, czy żeby koniecznie zakazać i podnieśmy F-16, bo armia dyskalkulików biegnie na polibudę po indeksy? Dla mnie dyskusja o wyższości jednego rozwiązania nad drugim jest bezprzedmiotowa, tak jak ślepy nie pójdzie do armii na snajpera, tak dysortograf nie pójdzie na korektora do wydawnictwa, a dyskalkulik na politechnikę.
@hehenuanek: To jest problem filozoficzny w sumie. Szkoła "uczy" wiedzy, czy umiejętności? Co weryfikuje egzamin?
Przenieś to na inny obszar. Załóżmy, że na historii gość zapytany o daty panowania władców z np. dynastii Jagiellonów podaje je w 100% dokładnie, nie myli się nawet o rok. Czyli wie. Każesz mu uporządkować ich personalia chronologicznie i gość się zacina, czyli nie umie. Zaczynasz dopytywać i gość Ci odpowiada bezbłędnie -ten przed tym, ale
@KaloryfeR: Pytasz mnie o coś, czego nie napisałem. Mówimy tylko o chorobie, a nie lenistwie - to raz. Dwa, nie mówimy o wpisywaniu komuś piątki za egzamin, którego nie napisał. Trzy, mówimy o egzaminie, którego wynik, ze względu na niepełnosprawność piszącego, nie jest obiektywną oceną jego umiejętności. Cztery, mówimy o zwolnieniu z tego egzaminu.