#anonimowemirkowyznania Ja nie mogę. Jestem z człowiekiem ponad 3 lata i nie poznaję siebie. Ja taką otwarta zawsze na ludzi, mocno zaangażowana uczuciowo w związek, dająca siebie. Wiecie, i staram się wyglądać, i najgłupsze stworzenie też ze mnie nie jest, ugotuję coś, pracować pracuję. Nie mieszkamy razem z niebieskim. Jako że uważałam, że gdy jest się ze sobą, nie warto nic ukrywać, a zawsze rozmawiać, zaczęłam temat dotyczący tego, jakie oboje mamy zapatrywania na związek. Nie ukrywałam nigdy, że o swoim niebieskim myślałam poważnie, że gdy skończy się studia, to chciałabym razem iść przez życie, ale nie od razu ślub, tylko się wypróbować. Ja wiedziałam, że chcę z nim razem być po kres moich dni, ale znając dystans mojego niebieskiego do takich deklaracji, myślałam o możliwości przeprowadzki w rodzinne strony niebieskiego. Odpowiedź zbiła mnie z tropu, że samodzielnie chce żyć, że to nie moja wina, że dobrze jest jak jest. Czyli jak? Związek na odległość, bo dwa inne miasta, spotkania w weekendy i nie wszystkie, bo każde też ma własnych znajomych czy czas na pasje. To nie jest tak, że pierwszy raz zaczynam temat przyszłości. Zawsze wiedział, że mocno go kocham, że widzę w nim solidnego kandydata na towarzysza życia, przymykałam oko na spory, trudny charakter, bo sama święta nie jestem i jesteśmy tylko ludźmi. Ale coś zaczęło się ze mną dziać niedobrego. Nie rozumiem siebie. Mój entuzjazm do tego związku zmalał. Co trzymało mnie przy trwaniu w związku bądź co bądź na odległym, to wizja przeprowadzki i jakiejś wspólnej koegzystencji. Wróciłam do tematu, bo od ponad roku mamy pokończone studia, ustabilizowaną sytuację w pracy. Kocham go. Ale tak jakoś zaczęłam się trochę odsuwać. Zauważam, że często zwraca mi uwagę, że teraz nie ma czasu. Że mu przeszkadzam, gdy o czymś piszę. Tak odczuwam. Że mój zapał zmalał. Nie chcę tego, ale spłoszyłam się. Jak mi pisze, że tęskni, to ja nie wiem, boję się. Myślałam, że nic nie jest w stanie zachwiać mi obrazu tego związku. A jednak. Nie wracam do tematu. Boję się. Zaczęłam się bać, gdy odpisze mi jakiś zły, gdy wcześniej wiedziałam, że to coś innego spowodowało. Czuję, że to moja wina. Może za bardzo naskakuję, może jestem zbyt bluszczowata, ale on dementuje to. Nie wiem. Ale się coraz bardziej odsuwam od niego, chociaż nie chcę. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Smutno mi. Nie mam gdzie tego wyrzucić. Porąbane, wiem, tym bardziej się niebieskiemu nie przyznam, bo pomyśli, że go nie kocham już, a to nieprawda. Ale na kij moje wnętrze od niego zaczyna uciekać? #zwiazki #logikarozowychpaskow #rozowepaski #gownowpis #zalesie #boldupy
Jak facet chce być z kobietą to przeprowadza się do jej miasta lub proponuje jej przeprowadzkę do siebie, ogarnia tam wspólne życie, potem kupuje mieszkanie czy jak jesteście w tym samym wieku kupujecie wspólnie i oświadcza się.
Twój facet ile ma lat? 18? Jak więcej niż 18 to powiedz mu, że ty oczekujesz wspólnego mieszkania i poważniejszych deklaracji. To żaden wstyd w Twojej sytuacji.
ŚwieckaStara: @kwasnydeszcz: Tak, na pewno jej facet nie ma co robić tylko nią manipulować. Co to ma być? Solidarność jajników? Zawsze wina faceta? Ogarnij się dziecko. Może OPka sobie coś ubzdurała, w końcu z bardzo nie widać dialogu w tym ich związku.
@AnonimoweMirkoWyznania nie rozmawiając z nim o tym do niczego nie dojdziesz, powiedz mu o co cię martwisz i zażądaj wyjaśnień czemu nie chce zamieszkać razem. Może mu się psuje w pracy choc o tym nie wiesz i się boi o pieniądze, może jakiś inny powód. A może związek na odległość mu pasował a teraz się boi jak by to miało wyglądać.
@AnonimoweMirkoWyznania: Tak prawdę mówiąc dla mnie żaden związek, który jest na początkowym etapie nie ma zbyt wielu szans na przetrwanie jeśli osoby żyją niejako osobno. Nie wiem, może pod tym względem jestem jakiś inny, ale dla mnie tak naprawdę tą drugą stronę związku można do końca poznać jak się z nią/nim pomieszka, będzie się przebywało dłużej niż raz na jakiś czas. Bo wtedy faktycznie dowiemy się jaka ta druga osoba jest
@AnonimoweMirkoWyznania piszesz jak gimbusiara, czyta sie to ciezko. Co do goscia to widze, ze chcial panienke na weekendy i taka mial, a z Twoimi uczuciami sie nie liczyl, olej go.
@AnonimoweMirkoWyznania: W sumie czytam Twoje przesiąknięte poezją wysrywy i widzę obraz Alutki z "Rodziny zastępczej". Taka kobieta jest w stanie zmęczyć każdego.
@AnonimoweMirkoWyznania: Związek na odległość ma sens tylko w przypadku perspektywy sprowadzenia się w jedno miejsce po jakimś czasie (gdy już sytuacja na to pozwoli, ale im szybciej tym lepiej). Skoro dobrze jest mu tak jak jest, to znaczy że nie ma planów na pogłębienie tej relacji. Jeśli rzeczywiście nie zamierza żyć z Tobą w jednym miejscu to raczej marnujesz swój czas, bo prędzej czy później to się rozwali.
@AnonimoweMirkoWyznania: Dziewczyno, z tego co piszesz to twój chłopak ma chyba cizie na boku i nie ma czasu na Ciebie w środku tygodnia. Jak pojedziesz do niego w weekend to będzie błogo ale w poniedziałek znowu wróci temat stałego związku a on tego nie chce. Tracisz swój cenny czas na bezwartościowego typa.
Wielu Mirków chciałoby mieć taką troskliwą dziewczyne co Ty także jak coś to PW możesz napisać (╭☞
@PanSpustoszenie: Facet najwyraźniej chce czegoś innego od życia, niż OPka, a Ty od razu nazywasz go bezwartościowym typem? Bo? Bo nie zgrywa się z partnerką? Gdyby ten facet opisał tu sytuację ze swojej strony, też powiedziałbyś mu, że traci czas na bezwartościową typiarę? Jeez, jak ludziom łatwo przychodzi takie bezpodstawne osądzanie na zasadzie "skoro mi się wydaje to tak jest". @AnonimoweMirkoWyznania Co do sytuacji, jasna, spokojna i konkretna rozmowa z partnerem,
Ja nie mogę. Jestem z człowiekiem ponad 3 lata i nie poznaję siebie. Ja taką otwarta zawsze na ludzi, mocno zaangażowana uczuciowo w związek, dająca siebie. Wiecie, i staram się wyglądać, i najgłupsze stworzenie też ze mnie nie jest, ugotuję coś, pracować pracuję. Nie mieszkamy razem z niebieskim.
Jako że uważałam, że gdy jest się ze sobą, nie warto nic ukrywać, a zawsze rozmawiać, zaczęłam temat dotyczący tego, jakie oboje mamy zapatrywania na związek. Nie ukrywałam nigdy, że o swoim niebieskim myślałam poważnie, że gdy skończy się studia, to chciałabym razem iść przez życie, ale nie od razu ślub, tylko się wypróbować. Ja wiedziałam, że chcę z nim razem być po kres moich dni, ale znając dystans mojego niebieskiego do takich deklaracji, myślałam o możliwości przeprowadzki w rodzinne strony niebieskiego. Odpowiedź zbiła mnie z tropu, że samodzielnie chce żyć, że to nie moja wina, że dobrze jest jak jest. Czyli jak? Związek na odległość, bo dwa inne miasta, spotkania w weekendy i nie wszystkie, bo każde też ma własnych znajomych czy czas na pasje. To nie jest tak, że pierwszy raz zaczynam temat przyszłości. Zawsze wiedział, że mocno go kocham, że widzę w nim solidnego kandydata na towarzysza życia, przymykałam oko na spory, trudny charakter, bo sama święta nie jestem i jesteśmy tylko ludźmi.
Ale coś zaczęło się ze mną dziać niedobrego. Nie rozumiem siebie. Mój entuzjazm do tego związku zmalał. Co trzymało mnie przy trwaniu w związku bądź co bądź na odległym, to wizja przeprowadzki i jakiejś wspólnej koegzystencji. Wróciłam do tematu, bo od ponad roku mamy pokończone studia, ustabilizowaną sytuację w pracy. Kocham go. Ale tak jakoś zaczęłam się trochę odsuwać. Zauważam, że często zwraca mi uwagę, że teraz nie ma czasu. Że mu przeszkadzam, gdy o czymś piszę. Tak odczuwam. Że mój zapał zmalał. Nie chcę tego, ale spłoszyłam się. Jak mi pisze, że tęskni, to ja nie wiem, boję się. Myślałam, że nic nie jest w stanie zachwiać mi obrazu tego związku. A jednak. Nie wracam do tematu. Boję się. Zaczęłam się bać, gdy odpisze mi jakiś zły, gdy wcześniej wiedziałam, że to coś innego spowodowało. Czuję, że to moja wina. Może za bardzo naskakuję, może jestem zbyt bluszczowata, ale on dementuje to. Nie wiem. Ale się coraz bardziej odsuwam od niego, chociaż nie chcę. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Smutno mi. Nie mam gdzie tego wyrzucić. Porąbane, wiem, tym bardziej się niebieskiemu nie przyznam, bo pomyśli, że go nie kocham już, a to nieprawda. Ale na kij moje wnętrze od niego zaczyna uciekać?
#zwiazki #logikarozowychpaskow #rozowepaski #gownowpis #zalesie #boldupy
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
Co to znaczy ?
Jak facet chce być z kobietą to przeprowadza się do jej miasta lub proponuje jej przeprowadzkę do siebie, ogarnia tam wspólne życie, potem kupuje mieszkanie czy jak jesteście w tym samym wieku kupujecie wspólnie i oświadcza się.
Twój facet ile ma lat? 18?
Jak więcej niż 18 to powiedz mu, że ty oczekujesz wspólnego mieszkania i poważniejszych deklaracji. To żaden wstyd w Twojej sytuacji.
Jestem też po 3 latach związku (mam
Zaakceptował: Zkropkao_Na}
Tak. Bo każdego stać na kupno mieszkania. Boże, jakie masz roszczeniowe podejście.
Zaakceptował: Zkropkao_Na}
Zamień kupno na wspólny wynajem w takim razie czy nie wiem zamieszkanie w rodzinnym domu jednej z osób, whatever
Chodzi o realne dążenie do wspólnego mieszkania
A wiadomo, że najlepiej kupić czy wykorzystać co się ma niż nabijać portfel obcym ludziom
Wielu Mirków chciałoby mieć taką troskliwą dziewczyne co Ty także jak coś to PW możesz napisać (╭☞
Komentarz usunięty przez autora
@vinath: jedyny normalny komentarz tutaj
Zaakceptował: marcel_pijak}