Wpis z mikrobloga

Od zawsze jestem przegrywem. W tern piątek robiliśmy czteroosobowy melanż jak się później okazało wybraliśmy złe miejsce gdyż gdy wszystko zaczęło się fajnie rozkręcać z daleka już było widać jak jedzie się do nas przyłączyć straż miejska ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zabraliśmy wszystko co najważniejsze. Ja piwniczyłem przez lata i sprawność fizyczna nie jest moim atutem.
Obraliśmy najlepszą drogę. Przez dwumetrowy płot. Adrenalinka się włączyła a myślenie się wyłączyło i nerdianek skacze z dwóch metrów... na nogi xDD (ʘʘ)
Po chwili się jakoś okazuje, że coś jest nie tak z lewą nogą, jakieś dziwne uczucie w kostce, która zdążyła dość mocno spuchnąć. Jeszcze mleko zaczęło się lać z plecaka. Już było po zachodzie słońca i w momencie którym wypieprzyłem mleko przypomniało mi się, że podczas skoku zleciały mi z kichawy okulary dzięki którym nie byłem ślepy. Owe okulary były nowiutkie bo miały dopiero z trzy tygodnie. No nic, trzeba spieprzać, ale jeszcze się pośmiejemy co się właśnie odje* wszyscy cali tylko ja jak zawsze muszę coś odpierdzielić. Okularów się jutro poszuka. Łał, jeszcze nigdy tak szybko nie wytrzeźwiałem.
Kolega ma niedaleko hawirę więc wpadliśmy. Mocno kuśtykałem, noga napieprzała i była ciężka jak z kamieni. Jeszcze zanim weszliśmy przekazałem pieniądze dziewczynom, żeby skoczyły do apteki kupić maść i bandaż.
Postanowiłem, że zrobię to u siebie w domu oddalonym o 4km od miejsca zamieszkania kolegi. Jakoś doszedłem na autobus o własnych siłach, ale na wszelki wypadek asekurowali mnie znajomi.
Mój przystanek, ludzie się patrzyli jak na dziwaka bo skakałem na jednej noce, gdyż ból w kostce się spotęgował i strach mnie obszedł, że jakoś uszkodzę ją, bo prawdopodobnie jest złamana noga albo kostka. Doczołgałem się do mieszkania na czwartym piętrze, przewinąłem się szybko do pokoju, boleśnie noc zleciała, a rano wyznałem mojemu opiekunowi prawnemu, że mam prawdopodobnie złamaną nogę. (Nie pojechałem do szpitala z miejsca zamieszkania kolegi gdyż byłem jeszcze trochę pijany) Wybraliśmy się do szpitala.

Służba Zdrowia to jest masakra, personel szpitala (który nie jest kompetentny) sobie heheszkuje, robi często przerwy, mają wy
*. A szpital naprawdę był dość pusty. Trochę zajęło czekanie na rentgen, później godzina czekania, lekarz stwierdził, że złamana kostka.
Założyli mi gips, ale jeszcze stwierdzili, że wyślą mnie i mojego opiekuna do szpitala we #wroclaw . No i poczekaliśmy z 2 godziny na karetkę, która przyjechała gdy zaczął nas z niecierpliwości trafiać szlag. Godzina jazdy do Wrocławia.
I ciągle towarzyszyło nam oczekiwanie. Ciągłe czekanie. W końcu zawołali mnie i rozcięli gips, który założyli mi w szpitalu w moim mieście i usłyszałem od lekarza wrocławskiego szpitala, że tam założyli go na odpie*** się.
Niektórych w poczekalni trafiał szlag. Personel też, gdyż rodzice dzieciaków narzekali, że muszą niestety czekać.
Mnie nawet szybko wysłano na rentgen, położono na kojo i jakoś zleciało kilka godzin, aż wreszcie założyli mi gips.

Brat jak złamał rękę za pierwszym i drugim razem też go wysłali z tego samego miejsca do szpitala we Wrocławiu i trzymali go kilka dni zamiast wyjechał do domu, a ja wróciłem do domu karetką tego samego dnia (σ ͜ʖσ)
Jeszcze teraz przed publikacją okazało się, że znajomi znaleźli moje okulary XD

1. Jestem zagrożony, codziennie będę musiał wychodzić o 6 z domu, żeby zdążyć na lekcje i poprawiać oceny
2. Mieszkam na trzecim piętrze
3. Skokiem pogrzebałem swój plan zrzucenia oponki

Jedyny plus to że dostanę jakieś tam pieniądze z odszkodowania.
Mirasy szanujcie swoje kończyny i nie skaczcie na nogi z kilku metrów bo nie jesteście kotami.

#przegryw #wroclaw #swidnica #strazmiejska #sluzbazdrowia #konfidentki #moheroweberety
  • 8
@duncan58 I trochę adrenalina bo to pierwsza moja taka sytuacja, myśl, że każda sekunda się liczy, ale potem przeanalizowałem to co się odwaliło i naprawdę było trochę czasu, żeby jednak normalnie zejść na nogi, bo strażnicy miejscy dopiero wjeżdżali (byli od nas o wymiar orlika)