joł Miruny ( ͡°͜ʖ͡°) pamiętacie mnie jeszcze? Dawno w sumie nic nie naskrobałem, miałem jakiś czas temu przysiąść i coś wrzucić, ale wiecznie nie miałem czasu, a potem to mi się po prostu nie chciało ( ͡°ʖ̯͡°)
No to uwaga bo wracamy z Januszami i Grażynami ( ͡°( ͡°͜ʖ( ͡°͜ʖ͡°)ʖ͡°) ͡°)
Na początek trochę z archiwum - z okresu wakacyjnego.
W sumie panował spokój, ludzie na urlopach, pogoda piękna, zero burz w ostatnich dniach - laba w firmie, do momentu w którym koleżanka odebrała telefon. Po drugiej stronie Grażyna zgłasza, że od wczoraj nie mają internetu. Przyjęte, przekazane na serwis, chłopaki ucieszeni, że mogą wreszcie się wyrwać i coś porobić zamiast się nudzić. Zebrali się w miarę szybko, sprzęt do auta i w drogę. Na miejscu zaczęli wszystko sprawdzać - standardowa procedura. Lecimy - antena - zasilacz działający, logowanie ok, ale antena się nigdzie nie potrafi podpiąć do żadnego nadajnika, no to podmiana zasilacza bo czasami nawalają, ale niestety nie pomaga - wejście na dach i demontaż anteny, obudowa stopiona, dziurawa, w środku wszystko wyglądało jakby ktoś to wrzucił w ognisko - antena spalona doszczętnie, zalecana wymiana anteny na nową - po zgodzie - została wymieniona i skonfigurowana i zostało sprawdzanie dalszej części sprzętu - router - diody świecą, po podłączeniu kabla do kompa i routera, dioda portu się zapala, lecz widać komunikat 'Kabel sieciowy odłączony' czyli magia, dobra, udało się wbić na router po wifce, pokazuje odłączony kabel WAN, soft z jakimiś dziwnymi ustawieniami, część pasująca, część wzięta z kosmosu - ponowna konfiguracja routera nie pomaga w niczym, zalecana routera - po zgodzie - został wymieniony, skonfigurowany i sprawdzony - na telefonach, lapkach jest internet i wszystko działa - została karta sieciowa w stacjonarce - oczywiście martwa, na szczęście była zewnętrzna to nie zabrała nic ze sobą - po przełączeniu do gniazda w płycie głównej dalej 'Kabel sieciowy odłączony', ktoś już kiedyś tak coś ratował - zalecenie wymiany karty na nową - po zgodzie - montaż nowej karty i o dziwo wszystko działa
Chłopaki zadowoleni, że w sumie poszło bezboleśnie, więc gadają, że nietypowa sprawa, że sprzęt spalony jak nic się nie działo wczoraj. Usłyszeli satysfakcjonującą odpowiedź - 'wczoraj wróciliśmy z wakacji'. Po drążeniu tematu Grażyna przyznała się, że oni nigdy nie odłączają anteny z prądu na wyjazd czy nawet w trakcie burzy bo przecież nic im się nie stanie, bo ona wie, że to my tak specjalnie mówimy wszystkim, żeby zaoszczędzić na internecie, a ona płaci więc będzie miała włączony cały czas.
Zanim przyszło co do czego to zdążył wrócić Janusz z pracy i chłopaki akurat wypisywali protokół wraz z rachunkiem (paragon imienny/faktura zawsze później wysyłana jest pocztą) i oburzenie było podobno prześwietne. Cennik: - antena + zasilacz - 250 zł - router - 150 zł - karta sieciowa - 30 zł - robocizna - symboliczne 20 zł całość - 450 zł
Januszowi piana z pyska się podobno puściła prawie. On nie będzie za nic płacić bo ich zasranym obowiązkiem jest to naprawić i on nie da się okraść. Kazał im grzecznie w---------ć. Powiedzieli, że nie ma problemu, niech odda sprzęt, zapłaci albo podpisze protokół z opcją płatności przelewem, inaczej wzywają policję. Trochę zmiękł i powiedział, że podpisze, ale on ten stary sprzęt chce bo on to odda to rzeczoznawcy i im udowodni i sprawa skończy się w sądzie i on zaraz będzie dzwonić do swojego prawnika ( xD )
Wrócili do biura, papiery oddali, przekazali exszefowi, że mogą być problemy, opowiedzieli historię i żeby przypilnować terminowej płatności za sprzęt i w razie czego blokować za nieuregulowanie.
Podsumowując: zapłacił grzecznie za cały sprzęt bez najmniejszej dyskusji czy chociaż jednego pisma z jego strony. Koleżanka była w temacie i jak syn przyszedł zapłacić (chłopak ok. 16 lat) podpytała go jak skończyła się sprawa z tym spalonym sprzętem. Podobno młody z bananem opowiadał, że ojciec wywalił ponad 500 zł za rzeczoznawcę (podobno szukał kilku, każdy mu po zobaczeniu sprzętu mówił, że to widać z daleka, że piorun walnął i spalił wszystko), który mu obiecał, że udowodni, że firma go okrada - napisał mu na opinii, że sprzęt uszkodzony w wyniku podania zbyt wysokiego napięcia oraz biorąc pod uwagę aktualne warunki i porę roku bardzo prawdopodobnym jest, że sprzęt został uszkodzony w trakcie wyładowań atmosferycznych. (✌゚∀゚)☞
@DemptD ja byłbym zdziwiony, myślałem ze antena to własność isp. Też miałem kiedyś radiówkę i po burzy wymienili mi antenę na nową bez obowiązku zapłaty. Poza tym router za 150 to też polecieli, tplink kosztuje 70 zł
@nieteczasy2: no bo to własność, z tym, że podpisując umowę jest punkt, że w przypadku burzy należy odłączyć antenę od prądu, a podpisując protokół zaświadczasz, że sprzęt zwrócisz w stanie nienaruszonym. Routery to zazwyczaj były oferowane 3 rodzaje, w 3 przedziałach cenowych, 50-100-150 w zależności od jego mocy. Nie ma sensu brać routera za 150 na mieszkanie 32m, ale na dwupiętrowy dom to raczej wypada coś mocniejszego - w sumie
dziwnie robicie, u mnie jak coś padnie podczas burzy to ISP wymienia wszystko, nigdy nic za takie usługi nie musiałem dopłacać
@support: Prawdopodobnie w cenie abonamentu masz dzierżawę urządzenia. Płacisz kilka PLN więcej co miesiąc ale nie martwisz się o ewentualne uszkodzenia.
@DemptD: dla mnie to jest trochę dziwna sytuacja. Mnie się wydaje, że gdy zasilacz anteny (powiedzmy ubnt nanostation) się odłączy od zasilacza ftp poe (i zarazem od uziemienia), to dopiero można ją narazić na uszkodzenie od wyładowania atmosferycznego.
@DemptD: Naprawdę dziwna polityka tego ISP. Sądzę że takie bezpośrednie trafienie nie uratowałoby sprzętu nawet gdyby był odłączony od prądu. Gdyby babka nie walnęła, że nie odłączyła zasilania to pewnie poszło by na darmową wymianę a tak zostałą wykorzystana sytuacja. Koleś też nie do końca kumaty bo powinien szukać rzeczoznawcy, który mu zrobi opinie z instalacji a nie z samego sprzętu. Wtedy wyszłoby czy ISP nie popełnił błędu w montażu
@DemptD: Dlatego nie mam już internetu radiowego bo to była mordęga, co to za internet z którego nie mogę korzystać w trakcie burzy(alarm + sterowniki do tego podpięte) i jak mi uszkodzi antenę to kilka stów muszę płacić za antene wartą ~100 zł albo kupić sobie samemu Ubi za ~180 który bedzie kilkanaście razy lepszy. Tak samo nie mogę sam sobie założyć takiej anteny bo cieć z ISP musi przyjechać
@DemptD Wymiana instalacji antenowej rozumiem, że za darmo po spaleniu w przypadku burzy i to by było jak najbardziej OK. Natomiast za sprzęt typu router to jak najbardziej odpłatność. Zgadzam się z powyższymi, że dziwna polityka ISP, myślę, że na drodze sądowej można by coś ugrać dla klienta.
@DemptD: Ja, gdy pracowałem u ISP to bez gadania wymieniałem spalone urządzenia, bo to była wlasnosc operatora, który na czas umowy je dzierżawił. A router za 100 i 150 zł ma takie samo wifi
joł Miruny ( ͡° ͜ʖ ͡°)
pamiętacie mnie jeszcze? Dawno w sumie nic nie naskrobałem, miałem jakiś czas temu przysiąść i coś wrzucić, ale wiecznie nie miałem czasu, a potem to mi się po prostu nie chciało ( ͡° ʖ̯ ͡°)
No to uwaga bo wracamy z Januszami i Grażynami ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)
Na początek trochę z archiwum - z okresu wakacyjnego.
W sumie panował spokój, ludzie na urlopach, pogoda piękna, zero burz w ostatnich dniach - laba w firmie, do momentu w którym koleżanka odebrała telefon. Po drugiej stronie Grażyna zgłasza, że od wczoraj nie mają internetu. Przyjęte, przekazane na serwis, chłopaki ucieszeni, że mogą wreszcie się wyrwać i coś porobić zamiast się nudzić.
Zebrali się w miarę szybko, sprzęt do auta i w drogę.
Na miejscu zaczęli wszystko sprawdzać - standardowa procedura.
Lecimy
- antena - zasilacz działający, logowanie ok, ale antena się nigdzie nie potrafi podpiąć do żadnego nadajnika, no to podmiana zasilacza bo czasami nawalają, ale niestety nie pomaga - wejście na dach i demontaż anteny, obudowa stopiona, dziurawa, w środku wszystko wyglądało jakby ktoś to wrzucił w ognisko - antena spalona doszczętnie, zalecana wymiana anteny na nową - po zgodzie - została wymieniona i skonfigurowana i zostało sprawdzanie dalszej części sprzętu
- router - diody świecą, po podłączeniu kabla do kompa i routera, dioda portu się zapala, lecz widać komunikat 'Kabel sieciowy odłączony' czyli magia, dobra, udało się wbić na router po wifce, pokazuje odłączony kabel WAN, soft z jakimiś dziwnymi ustawieniami, część pasująca, część wzięta z kosmosu - ponowna konfiguracja routera nie pomaga w niczym, zalecana routera - po zgodzie - został wymieniony, skonfigurowany i sprawdzony - na telefonach, lapkach jest internet i wszystko działa
- została karta sieciowa w stacjonarce - oczywiście martwa, na szczęście była zewnętrzna to nie zabrała nic ze sobą - po przełączeniu do gniazda w płycie głównej dalej 'Kabel sieciowy odłączony', ktoś już kiedyś tak coś ratował - zalecenie wymiany karty na nową - po zgodzie - montaż nowej karty i o dziwo wszystko działa
Chłopaki zadowoleni, że w sumie poszło bezboleśnie, więc gadają, że nietypowa sprawa, że sprzęt spalony jak nic się nie działo wczoraj. Usłyszeli satysfakcjonującą odpowiedź - 'wczoraj wróciliśmy z wakacji'. Po drążeniu tematu Grażyna przyznała się, że oni nigdy nie odłączają anteny z prądu na wyjazd czy nawet w trakcie burzy bo przecież nic im się nie stanie, bo ona wie, że to my tak specjalnie mówimy wszystkim, żeby zaoszczędzić na internecie, a ona płaci więc będzie miała włączony cały czas.
Zanim przyszło co do czego to zdążył wrócić Janusz z pracy i chłopaki akurat wypisywali protokół wraz z rachunkiem (paragon imienny/faktura zawsze później wysyłana jest pocztą) i oburzenie było podobno prześwietne.
Cennik:
- antena + zasilacz - 250 zł
- router - 150 zł
- karta sieciowa - 30 zł
- robocizna - symboliczne 20 zł
całość - 450 zł
Januszowi piana z pyska się podobno puściła prawie. On nie będzie za nic płacić bo ich zasranym obowiązkiem jest to naprawić i on nie da się okraść. Kazał im grzecznie w---------ć. Powiedzieli, że nie ma problemu, niech odda sprzęt, zapłaci albo podpisze protokół z opcją płatności przelewem, inaczej wzywają policję. Trochę zmiękł i powiedział, że podpisze, ale on ten stary sprzęt chce bo on to odda to rzeczoznawcy i im udowodni i sprawa skończy się w sądzie i on zaraz będzie dzwonić do swojego prawnika ( xD )
Wrócili do biura, papiery oddali, przekazali exszefowi, że mogą być problemy, opowiedzieli historię i żeby przypilnować terminowej płatności za sprzęt i w razie czego blokować za nieuregulowanie.
Podsumowując: zapłacił grzecznie za cały sprzęt bez najmniejszej dyskusji czy chociaż jednego pisma z jego strony. Koleżanka była w temacie i jak syn przyszedł zapłacić (chłopak ok. 16 lat) podpytała go jak skończyła się sprawa z tym spalonym sprzętem. Podobno młody z bananem opowiadał, że ojciec wywalił ponad 500 zł za rzeczoznawcę (podobno szukał kilku, każdy mu po zobaczeniu sprzętu mówił, że to widać z daleka, że piorun walnął i spalił wszystko), który mu obiecał, że udowodni, że firma go okrada - napisał mu na opinii, że sprzęt uszkodzony w wyniku podania zbyt wysokiego napięcia oraz biorąc pod uwagę aktualne warunki i porę roku bardzo prawdopodobnym jest, że sprzęt został uszkodzony w trakcie wyładowań atmosferycznych. (✌ ゚ ∀ ゚)☞
Czyli zamiast 450 zł zapłacił 950 zł ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#pracbaza #humorinformatykow #pracauisp - obserwuj po więcej
Poza tym router za 150 to też polecieli, tplink kosztuje 70 zł
@support: Prawdopodobnie w cenie abonamentu masz dzierżawę urządzenia. Płacisz kilka PLN więcej co miesiąc ale nie martwisz się o ewentualne uszkodzenia.
Wymiana instalacji antenowej rozumiem, że za darmo po spaleniu w przypadku burzy i to by było jak najbardziej OK. Natomiast za sprzęt typu router to jak najbardziej odpłatność. Zgadzam się z powyższymi, że dziwna polityka ISP, myślę, że na drodze sądowej można by coś ugrać dla klienta.
Tak jak wyżej koledzy napisali, zachowanie tych techników i polityka firmy typowo Januszowe.
Że co? To na czas wyjazdu nie można sobie w domu postawić serwera (żeby np. mieć zdalny dostęp do swojej sieci) i ogólnie
A router za 100 i 150 zł ma takie samo wifi