Aktywne Wpisy
Niedługo mija 25 lat jak z kumplami na naszej miejscówce w lesie zakopaliśmy stalową skrzynkę zawierającą:
- notes z naszymi wpisami
- butelkę słynnej nalewki marki #keleris
- butelkę wina szlachetnej marki Jabłuszko Sandomierskie
- paczkę fajek marki Sobieskie
Skarb został zakopany przez grupę 4 przyjaciół celem ponownego odkopania go i konsumpcji 25 lat później jako swoisty test długowieczności naszej przyjaźni. Mieliśmy po 17 - 18 lat, dziś jesteśmy po czterdziestce. Niestety
- notes z naszymi wpisami
- butelkę słynnej nalewki marki #keleris
- butelkę wina szlachetnej marki Jabłuszko Sandomierskie
- paczkę fajek marki Sobieskie
Skarb został zakopany przez grupę 4 przyjaciół celem ponownego odkopania go i konsumpcji 25 lat później jako swoisty test długowieczności naszej przyjaźni. Mieliśmy po 17 - 18 lat, dziś jesteśmy po czterdziestce. Niestety
Aokx +1
Proszę o podanie mi nicku Tomasza Bezrąka. #famemma
Zainspirowany tym wpisem, postanowiłem się podzielić historią, która wydarzyła się na moim oddziale chirurgii urazowej.
Ponad rok temu trafiła do nas pacjentka po wypadku samochodowym, spędziła u nas 2 miesiące, przez ten czas nikt jej nie odwiedził, nikt nie przyniósł ciepłego rosołku, pomarańczy lub czekolady.
Dziewczyna pochodziła z domu dziecka, bidul opuściła kilka lat wcześniej, nie miała rodzeństwa, przyjaciół, dosłownie nikogo.
Pracowała jako sprzątaczka, w pobliskim biurowcu, w czasie pobytu w szpitalu dowiedziała się również, iż umowa śmieciowa zostanie z nią rozwiązana, po powrocie z urlopu chorobowego.
Żyć, nie umierać, prawda ?!
Często z nią rozmawiałem, próbowałem jakoś pocieszyć, często sam nie wierzyłem, iż jej życie może się zmienić na lepsze, przewrotny los chciał jednak, by to właśnie jej pobyt w szpitalu, odwrócił jej kartę szczęścia.
Nie muszę Wam mówić, jakie racje żywnościowe są serwowane w polskich szpitalach...
No więc nasza bidulka wpadła na pomysł, zwykły i prosty...
Gdy już mogła stanąć na nogi, zaczęła pukać do każdych drzwi, pytając nawet na najwyższych szczeblach, gdyby tak mogła zacząć sprzedawać kanapki w szpitalu...
I wiecie co, każdy chciał jej pomóc, bo potrafiła prosić, szpital użyczył jej pomieszczenie kuchenne, pracownicy zrzucili się po parę złotych, na pierwsze produkty, dobry piekarz stwierdził iż będzie jej dostarczał świeże pieczywo, za które może mu zapłacić, dopiero, gdy jej się powiedzie w życiu... I tak to się zaczęło.
Po okresie kilku miesięcy, dziewczyna zaczęła również sprzedawać kanapki i sałatki w pobliskim biurowcu, a po kolejnych kilku miesiącach, obniżyła ceny, ponieważ zaczęło jej się powodzić w życiu.
I tak już ponad rok, nasza pacjentka serwuje nam świeże kanapki i sałatki.
A ja właśnie zaczynam dyżur, na zdjęciu zestaw za 6zł.
#truestory
Komentarz usunięty przez autora
Ale historia mega pozytywna
Ale jest około 20 różnych do wyboru