Wpis z mikrobloga

Koontynujaca wpisu:
https://www.wykop.pl/wpis/24129217/mialam-isc-spac-ale-ze-z-#!$%@?-nie-usne-podzi/

Ciotka zjawiła się punktualnie o 12:00. Dla niedowiarków niewierzących w cuda jak objawienie fatimskie, przepowiednie Nostradamusa albo dostanie się Korwina do Sejmu: zapukała.
Od wejścia powiało chłodem jak z lodowca. Skojarzenie trafne bo mniej więcej takich rozmiarów jest ciotka.
[C]: Mogę wejść Lesławo?
Tak do mnie mówi tylko kiedy chce, żebym natychmiast odczuła poczucie winy albo respekt.
[J]: Zapraszam.
Poszłyśmy do kuchni, której nawet nie ogarniałam bo zwyczajnie mi się nie chciało. Widziałam tą walkę wewnętrzną, tą demony walczące w jej głowie. Ale nic, pełna kultura.
[C]: Ryszard nie wie, że tutaj jestem Lesławo.
Oczywiście, że wujek nic nie wie. Inaczej pewnie zamknąłby ją w piwnicy albo wysłał na wakacje z Ospenem.
[C]: I wolałabym, żeby tak pozostało. Chcę to omówić między nami, kobietami.
Proszę proszę nagle jestem kobietą, całkiem niedawno gówniarą/starą panną (wybierz co ci bardziej pasuje w tym momencie) skazująca Hanie i owoc jej miłości na śmierć i nędze. Albo przynajmniej na wynajem mieszkania.
[J]: Słucham, ciociu.
[C]: Jak wiesz Hanusia jest spodziewa się dzieciaczka. Ja wiem, że ty tego Lesławo nie rozumiesz boo..
Wyraźna rozterka. Taka okazja, żeby wyrazić swoje zdanie na temat mojej niechęci do dzieci. Prawie jak nie napisać zielonce, żeby usuneła konto.
[C]: . W każdym razie sama rozumiesz, że dziecko musi mieć dom.
[J]: Zanim ciocia będzie mówić dalej. Hania wie o tym pomyśle z mieszkaniem?
[C]: Hania jak to Hania. Zawsze wie najlepiej. Wracać nie chce, ale kto to widział na obczyźnie z moim wnukiem siedzieć.
Sytuacja zaczyna się krystalizować. Czyli nawet biedna Hania nie wie, że ma wracać do Polski. W duchu cieszę się, że ciotka nie ma już możliwości wydać Hanie za mąż wbrew jej woli. Albo przehandlować za kozy. Jestem pewna, że by to zrobiła. Dziecko można mieć nowe w każdej chwili, kozy od tak nie załatwisz.
[J]: Przykro mi ciociu ale nie oddam mieszkania Hani a tą "propozycję" a raczej nakaz uważam, za lekko ubliżający mi.
[C]: Co ty mi tu mówisz, gdzież ja bym cie wyzywała! Rodzina jesteśmy Lesławo, musimy sobie pomagać. Dziecko musi mieć dom, stabliziację I TAK DALEJ.
W głowie zobaczyłam ciotkę za kierownicą tira rzucającą świezymi bułeczkami w każdego kto nie chce pomóc Hani. Parsknełam śmiechem.
[C]: Wy się co chwile przeprowadzaliście i widzisz jak na tym wyszliście.
[J]: To jest absurd co ciocia mówi.
[C]: Na nic nie wydajesz, mogłabyś pomóc, masz pieniądze.
Hehe a całkiem niedawno nie stać mnie było na cole.
[J]: Sama ciocia ostatnio zauważyła, że mam uważać na finanse.
Zmiana tematu, ten już niewygodny.
[C]: Pamiętasz tą Nowakową co mieszkała na osiedlu obok nas?
[J]: Nie.
[C]: Tą co jej mąż papierosy woził z Ukrainy
[J]: Niestety.
[C]: Co w takim blaszaku obok rynaczku sprzedawała.
Dobra #!$%@? pamiętam Nowakową. Zaraz poznam jej cały życiorys dalej nie wiedząc kim ona jest.
[J]: Aaa tą Nowakową. I co z nią?
[C]: Spotkałam ją dzisiaj.
Aha. Ok.
[C]: Wracając do sprawy: My ci zapłacimy za to, że udostępnisz mieszkanie Hani. Rodzinie trochę obniżysz koszta bo wiesz jak to wygląda ona to przewalutuje niekorzystnie.
XD co?
[J]: Ale po pierwsze ciociu ja jej nie udostępnie. Po drugie ona nawet tego nie chce.
Cisza. Szok.
[C]: Ona jest w ciąży.
Mina w stylu: łazienka jest zamknięta, jakto zamknięta?
[J]: Wiem i życzę jej wszystkiego co najlepsze ale to nie zmienia mojej decyzji. Jeżeli ciocia ma tutaj przychodzić i nagabywać mnie o takie rzeczy to niech ciocia nie przychodzi.
Zaczynamy przedstawie. Ręka na sercu. Ciężki oddech. Przecieranie czoła gazą opatrunkową. Warto dodać, że tą gazę zawsze ma przy sobie. Jedną do twarzy i po jednej pod każdą pachą. Absolutnie obrzydliwe.
And the Oskar goes to...
[C]: Wy mnie do grobu wpędzicie,czy wy chcecie mnie oglądąć martwą. Ja się po nocach budzę, nie śpię, ciśnienie mam.
Też mam. Każdy ma.
[J]: Ciociu ja chcę iść spać, nie spałam od dawna i jestem zmęczona. Mam też coś do napisania #pdk
Spojrzenie pogardy.
[C]: Zdania nie zmienisz?!
To już krzyk.
[J]: Nie. Jeżeli ciocia nie wyjdzię zadzwonię do wujka.
Zasys powietrza tak duży, że najlepsze odkurzacze się chowają.
[C]. Jesteś taka sama jak twój ojciec. Geny, wszystko geny!
Ojciec odmówił jej kiedyś znacznej pożyczki z obawy, że nigdy tego nie odzyska.
Wyszła.

Nie pytałam o tatusia dziecka Hani bo to zwyczajnie nie moja sprawa.
  • 279
  • Odpowiedz