Wpis z mikrobloga

[...]Spytałem ją skąd powstała koncepcja wschodniej granicy Polski znanej jako linia Curzona.

- Ach 'Curzon line' - rzekła, śmiejąc się. - My ją nazywamy 'luncheon line'. Byłam wtedy z Carrem, gdy zebrała się rada, aby wykreślić Polsce wschodnią granicę. Nikt nie wiedział, co to jest ta polska wschodnia granica, gdzie zaczyna się Rosja, a gdzie kończy się Polska. debaty przeciągały się bez końca, nadchodziła pora lunchu, wszyscy byli głodni i, jak to mówią, 'annoyed'. Ty wiesz co oznacza dla Anglika lunch. Tymczasem sprawa nie posuwała się ani na cal. Wreszcie lord Curzone przypomniał sobie, że ma jakieś stare mapy dotyczące 'the second partition of Poland'. Zniknął na chwilę w swoim gabinecie, po czym wrócił tryumfująco z mapą w reku, gdzie czerwoną linią była oznaczona granica. Wszyscy odetchnęli z ulgą, bez zastanowienia przyjęto ją jako wschodnią granicę Polski i całe towarzystwo gratulując Curzonowi, pospieszyło na spóźniony obiad. Jeden z dygnitarzy winszując Curzonowi rozcięcia tego węzła gordyjskiego, powiedział" 'Polacy to troublemakers, nawet nie dadzą spokojnie zjeść lunchu'. Stąd przezwaliśmy tę linię 'luncheon line' . Widzisz Mac, tak się u nas załatwia sprawy międzynarodowe.

Ręka w której trzymałem butelkę smirnofki, zawisła.

- Wiesz Lucy, to opóźnienie waszego lunchu o pół godziny, czy nawet godzinę oddało bolszewikom połowę naszego historycznego terytorium - powiedziałem z nieukrywaną nienawiścią. - Ilu ludziom połamało się życie. My tę linię nazywamy inaczej.

- Jak? - spytała zmieszana, sięgając po papierosa.

- 'Cursed line' , przeklęta linia.[...]

Mieczysław Jałowiecki "Na skraju Imperium i inne wspomnienia"

#historia #ciekawostki #ksiazki
  • 18
"Dyplomacja brytyjska w nocie z 11 lipca 1920 roku, w trakcie konferencji w Spa, zaproponowała linię demarkacyjną wojsk polskich i bolszewickich w toczącej się wówczas wojnie polsko-bolszewickiej. Linia wzięła swoją nazwę od nazwiska George Curzona – szefa brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych (ang. Foreign Office). W rzeczywistości lord G. Curzon nie był ani autorem tej koncepcji, ani jej zwolennikiem[2]. Koncepcję linii podchwycił bowiem i zarekomendował Philip Kerr, osobisty sekretarz Davida Lloyd George'a, ówczesnego
@Shisan Za każdym razem jak patrzę na mapę Polski, to szkoda mi Kresów Wschodnich: Lwów, Wilno, Brześć, Grodno... To wszystko nasze, mam nadzieję, że te ziemie kiedyś wrócą w jakiś sposób do macierzy. Najbardziej realne na tę chwilę wydarzenia to unia polsko-białoruska, czyli stara Rzeczpospolita Obojga Narodów.