Wpis z mikrobloga

POWIEM WAM TAK.

Ja tam z mojego wykształcenia jestem nawet zadowolony, z jednej strony potrafię robić rzeczy, które nie są przygnębiająco nudne, z drugiej - mam szansę na zarabianie przyzwoitej kasy.

Zgodnie z modą panującą na Wykopie, powinienem być pierwszą osobą, która w wątku o legendarnych absolwentach socjologii pracujących w Makdonaldzie wskakuje w kółeczko wzajemnego lizania się po fiutach i ciśnięcia po naiwnych humanistach.

Ale tego nie robię. Dlaczego?

Bo uważam, że ta cała pogarda jest skierowana w stronę niewłaściwych osób. Moim zdaniem za obecną sytuację przede wszystkim odpowiedzialni są ludzie, którzy spłodzili te dzieci w okolicach przełomu lat 80 i 90.

Moim zdaniem to całe pokolenie, które obecnie może podetrzeć sobie dupę dyplomami magisterskimi, zostało zwyczajnie oszukane. Mnie osobiście od absolutnie najmłodszych lat wmawiano, że najpewniejszym gwarantem znalezienia dobrze płatnej i stabilnej pracy, jest ukończenie studiów. Byle jakich, rób synek to co lubisz, byle studiów. Ucz się ładnie, miej piątki, ładnie zdaj egzamin na koniec podstawówki. Miej piątki, egzamin gimnazjalny zdaj ładnie, miej piątki, ładnie zdaj maturę, idź na studia, skończ. Wszystko dookoła to dodatki - jestem pod wrażeniem, że moi rodzice położyli przynajmniej szczególny nacisk na język angielski. Ale nigdy absolutnie nikt mi nawet nie zasugerował, że mogę zostać kucharzem, albo #!$%@? fryzjerem i na tym robić fajną karierę i potężne pieniądze (bo jak się jest dobrym, to można). Nie nie, trzeba się UCZYĆ, PODKREŚLAM UCZYĆ w szkole i w kolejnej szkole i w kolejnej i tak do magisterki i wtedy będzie kąpiel w cebulionach.

W takich Stanach dzieciakom mówi się przede wszystkim, żeby wyznaczyły sobie cel i do niego dążyły, a są w stanie być w czymś najlepsze na świecie. Fakt, wiele osób się wybitnie rozczarowuje, ale same jakieś ogólne mechanizmy kulturowe nie powodują rozróżnienia między dzieciakiem, który z ogromną determinacją dąży do zostania komikiem, a dzieciakiem, który z podobnym zaangażowaniem stara się zostać naukowcem. Masz być wpatrzony w najlepszych i zbierać wiedzę i doświadczenie.

A w Polsce? Są gorsi - bez wykształcenia i lepsi - z wykształceniem. Co z tego, że dziś już wiemy, że dla niektórych o wiele lepiej byłoby po liceum zająć się jakimś małym biznesem niż cisnąć dyplom z Turystyki i Rekreacji. Że ktoś radziłby sobie świetnie jako filmowiec, gdyby od wczesnej młodości zaglądał na jakieś plany zdjęciowe i podpatrywał, jak coś się robi w praktyce. Taka osoba skończyła polonistykę (bo mama zauważyła zdolności humanistyczne) i jak ma szczęście, będzie uczyć patologię w gimnazjum za grosze. Śmieszne jest to, że już mamy pierwsze pokolenia absolwentów, których los zdemaskował to oszustwo, ale cały czas gdzieś w tyle głowy społeczeństwa tkwi przekonanie, że jak nie pójdziesz na studia to jesteś takim patolem jakbyś co najmniej kiblował w pierwszej klasie podstawówki przez 10 lat.

Osoby o technicznym zacięciu, ci wszyscy młodzi programiści za 15k, moim zdaniem miały w dużej mierze szczęście. Bo tak jakby naturalnie się złożyło, że realizując zalecenia rodziców o "uczeniu się a wszystko będzie dobrze", uczyli się przynoszących profity rzeczy. Mieli pewnie dobrą nauczycielkę od matematyki w podstawówce, szło im nieźle i zostali wrzuceni do szufladki tych słynnych "ścisłowców". A teraz patrzą z góry na tych, których ten sam system ukształtował trochę inaczej.

#mowiejakjest #niepopularnaopinia #studia #studbaza #pracbaza #oswiadczenie
  • 39
Bo kiedys tak bylo, ale czasy sie zmieniaja. Miales tytul miales - to lepsze stanowisko, a teraz wiele osob jest w stanie zarabiac bez mgr lub prof z przodu. Bo mozg to mozg, literki tego nie zmienia.
I jest problem - bo oni sie smieja ze szkol - bo im nie potrzebne.
A prawda jest taka ze to kwestia osobnicza, jeden umie drugi nie.
Mgr tego nie zmieni.
A zwlaszcza tytul z
@introligat0r: podpisuje każdym członkiem. Tylko dalej to myślenie jest ładowane w wiele dzieciaków (sam mam jednego takiego w rodzinie, jego matka się już zdążyła na mnie obrazić za burzenie jej wizji świata), dodatkowo masz mnóstwo magistrów którym nigdy przez gardło nie przejdzie stwierdzenie, że popełnili błąd, a ich piękne studia są gówno warte wobec wymagań rynku pracy i dalej utwierdzają kolejne pokolenie w ww. błędnym przekonaniu.
W takich Stanach dzieciakom mówi się przede wszystkim, żeby wyznaczyły sobie cel i do niego dążyły, a są w stanie być w czymś najlepsze na świecie.


@introligat0r: inna kultura, inne doświadczenia. Masz rację w tym co piszesz, tylko wyobraź sobie że jesteś takim Januszem który całe życie przeżył w PRLu, jeszcze nie do końca wie co te 'przemiany' oznaczają (bo dla niego tylko tyle, że może stracił pracę w kombinacie, skończyły
@introligat0r: najlepiej obwiniać bezimienną masę prostych ludzi, którzy chcieli lepszego życia dla swoich dzieci. Ludzie, którzy wychowywali dzieci w latach 90. żyli w rzeczywistości, gdzie jakikolwiek dyplom stwarzał możliwości znalezienia niezłej pracy w warunkach, kiedy ludzie musieli zapieprzać za marne grosze o ile oczywiście mieli jakąkolwiek pracę (już chyba mało kto pamięta, że nie tak dawno bez pracy był co czwarty Polak).
Mało się myśli o przyczynach systemowych, o ministrach nauki
@tahini: A właśnie. Tu jest widoczny sens istnienia systemu bolońskiego. Masz licencjat z socjologii? Masz drugą szansę ma magistrze. A najlepiej, to połącz socjologię z czymś przydatnym lub w ogóle dwoma fakultetami i prawdopodobnie będzie Ci trochę łatwiej. Dzięki @tahini za ten post, bo po systemie 3+2 jedzie się jak po łysej kobyle, a ja za swoją jednolitą "pięciolatką" mogę sobie co najwyżej na erasmusa, czy most pojechać.
@Defecator: tyle że to wymaga jakiegoś wkładu własnego, to trochę jak z tymi od 'Gates rzucił studia i został miliarderem!' więc rzucają studia i czekają na te miliardy nie zauważając że to nie wszystko.
@Defecator: ja "gównokierunków" nie neguję, sam mam kobietę po "gównokierunkach" a "karierę" robi, bo ma pomysł na siebie, cel, nie siedziała na dupie przez 5 lat studiów i jej CVka w wieku 24 lat pękała przez ilość staży, projektów itp. itd. Da się? Da się, ale wykopki i tak psy wieszają na humanistach i studia na polibudzie traktują jak wygraną na loterii i wyznacznik nadczłowieczeństwa. Studia (prawie) nic nie znaczą co
@introligat0r: A najlepsze ze w rodzinie mam teraz takiego co obecnie jest w technikum - i oczywiście już wie że musi iść na studia, tatuś jeszcze opowiada jak to po studiach to będą grube kokosy (profil technik logistyk i takie same studia, które do pracy w spedycji nie są potrzebne).
@introligat0r: Oj z tym ostatnim akapitem pozwolę się nie zgodzić. Sam nawet nie zdawałem matmy na maturze (uważałem się za debila matematycznego), poszedłem na gównokierunek i dopiero po 2 pierwszych latach studiów dotarło do mnie, że jeżeli czegoś nie zmienię to będę klepał biedę do końca życia. Zacząłem drugie studia, techniczne (nie wymagali matmy żeby się dostać, wystarczyła geografia na jednej z topowych polskich uczelni!), nauczyłem się porządnie (sam bo nie
@introligat0r: moim zdaniem jest to wynik głównie dwóch rzeczy - finansowania uczelni od studenta i mentalności ludzi. O ile ciężko winić typowego zwykłego człowieka wychowanego w przekonaniu, że kto ma studia ten ma w życiu z górki, za to, że wysyłali swoje dzieci na studia, to już systemu szkolnictwa już nie. Jak grzyby po deszczy wyrosły gówno-kierunki na państwowych uczelniach cieszących się dobrą opinią.
Pamiętam też jeszcze jakie opinie panowały gdy
@introligat0r: Jestem taką osobą, która po nie do końca ukończonym technikum (świadectwo dostałem, matury i zawodowego nie zdawałem) poszła do pracy. Dziś zarabiam 3-4k miesięcznie, pozamykałem niedokończone sprawy i wyprowadzam się aby pracować za granicą za jeszcze większe pieniądze. Uważam że po prostu ludzie dostają to, na co zasługują. Większość tych idących na studia to ludzie, którzy chcą sobie zwyczajnie przedłużyć dzieciństwo albo #!$%@?ć się tyle lat ile wlezie. Prowadzi to
@introligat0r: Trochę się nie zgadzam

Bo uważam, że ta cała pogarda jest skierowana w stronę niewłaściwych osób. Moim zdaniem za obecną sytuację przede wszystkim odpowiedzialni są ludzie, którzy spłodzili te dzieci w okolicach przełomu lat 80 i 90.


Człowiek idący na studia ma już 20 lat. Ktoś w takim wieku powinien już się mniej, ale chyba więcej orientować, że coś tu jest nie tak, jeśli chodzi o edukacje formalną i idąc
@introligat0r: Może i tak się mówi dzieciom w Stanach, ale tam też nie jest kolorowo. Z tamtejszymi uczelniami jest również inaczej, aniżeli myślimy. Ktoś kto skończy MIT, Yale czy Harvard, owszem poradzi sobie na rynku, ale sporo młodych osób również idą na jakieś gównokierunki do kilkuletnich collegów, skąd wychodzą z tytułem Bachelor of Arts i 150k $ długu. Z takim czymś większość może nalewać kawę w Starbucks'ie za minimalną krajową. Takie
@introligat0r: Za 3 tygodnie mam maturę i należę go grona ameb, które uświadomiły sobie, że w szkole niczego konkretnego się nie nauczą dopiero teraz. Nie mam żadnej konkretnej pasji, którą mógłbym rozwijać aby dobrze i godnie żyć. Całe życie żyłem w przeświadczeniu, że trzeba się uczyć, to będzie się milionerem. Eh, biada mi.. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Czytając Wasze posty zastanawiam się, czy jest sens iść na
Ale nigdy absolutnie nikt mi nawet nie zasugerował, że mogę zostać kucharzem, albo #!$%@? fryzjerem i na tym robić fajną karierę i potężne pieniądze (bo jak się jest dobrym, to można).


@introligat0r: Ha, żeby tylko, ja chodziłam do liceum, w którym "uczcie się, bo skończycie w zawodówce!" to była obelga, bo wiadomo, że jak ktoś nie ma matury, to jest debilem i będzie rowy kopał, ulice sprzątał, kible szorował. I nikomu
@Trzyzet: Jeśli nie zdawałeś zawodowego, to nie jesteś technik elektronik. Dlaczego się tak tytułujesz?
no i to jak mówisz o tej kwocie 3-4. Tak jakbyś wygrał życie. Nie to żebym wyśmiewał, bo pieniądz wystarczający, ale za wygrywa życiowego to się nie uważaj:)
@introligat0r: Przecież kurna od 2009 roku w internecie pojawiają się artykuły o tym, że sam dyplom nie wystarcza, niektóre kierunki są przeładowane ludźmi itp. Studia to fajny okres, bo ma się dużo czasu (na dziennych) i dlatego warto WŁAŚNIE WTEDY nauczyć się języka, angażować się w projekty/staże etc. Tak ciśniecie z tych Januszy i Grażyn, że dla nich komputer to czarna magia, ale dla Was najwyraźniej wyszukiwanie informacji w internecie to