Wpis z mikrobloga

No siema. Dzięki za tak liczne "obserwowanie" mojego tagu i profilu. Napiszę Wam jak to wszystko się zaczęło.

Pewnego razu, gdy siedziałem w salonie z rodziną, leciał w TV jakiś program o pszczołach. Była tam mowa o matkach pszczelich i paru innych sprawach. Kilka faktów, a tak mnie to zaciekawiło, że wypożyczyłem z biblioteki dwie książki, a potem jeszcze trzecią i przeczytałem w parę dni. Temat tak mnie zainteresował, że sam zacząłem opowiadać wszystkim o pszczołach. Postanowiłem, że postawię pierwszy ul, jednak jak policzyłem koszty to stwierdziłem, że nie na moją kieszeń, sam rój kosztował ok. 200 zł, a przecież drugie tyle ul, do tego dodatkowo ubrania, sprzęt do pasieki i do miodobrania itp.

Jednak sprawdziło się powiedzenie, że to nie człowiek postanawia zostać pszczelarzem, tylko to pszczoły wybierają jego. Nie przyleciały bezpośrednio do mnie, ale do jednego z kolegów, któremu opowiadałem o pszczołach. On nie miał pojęcia co z nimi zrobić, ale wiedząc, że ja mam pewną wiedzę zadzwonił do mnie. (Patrząc z dzisiejszej perspektywy w sumie za dużo wtedy nie wiedziałem).

Natychmiast udałem się na miejsce, rój siedział na metrowym drzewku, które przechyliło się na ziemię taki ten rój był ciężki. Nie miałem żadnego sprzętu, ale uznałem, że skoro pszczoły są za darmo, to wchodzę w to i jakoś pomału wszystko dokupię. Udało mi się ustalić, że dawnej koleżanki chłop robi ule. Zadzwoniłem, obiecali, że na jutro będzie dla mnie nowiutki drewniany ul do odbioru. No to w takim razie pozostało złapać pszczoły... tylko jak... koleżanka od ula jak się okazało sama hoduje pszczoły i trochę mi podpowiedziała. Kolega u którego cała akcja się wydarzyła pożyczył mi plastikową skrzynkę, do tego kawałek płyty pilśniowej którą nawierciliśmy wielokrotnie, aby pszczoły miały jak oddychać, sekator, rękawiczki i kominiarkę. Zleciało się ludzi co nie miara, jedni mi odradzali, jedni stali bardzo daleko bojąc się ukąszeń, było ciekawie.

Mając te narzędzia obciąłem drzewko i gałąź z pszczołami dałem do skrzyni, którą przykryłem płytą. Była to najzwyklejsza w świecie rójka czyli część rodziny, która uległa wyrojeniu (z powodu zbyt dużej liczebności ula lub po prostu predyspozycji zapisanych w genach).

Według instrukcji koleżanki (fachowej, tak sądzę nawet do tej pory) pszczoły dałem do chłodnej piwnicy, siedziały tam 2 dni. W tym czasie przywiozłem, pomalowałem i ustawiłem ul, odwiedziłem sklep pszczelarski i kupiłem ramki, węzę i kapelusz. Pszczoły zdążyły przejeść większość zapasów, które zabrały z ula jak się roiły, co powodowało, że na pewno pozostaną w nowym ulu (za szybko wpuszczone mogłoby polecieć dalej jakby im się nie spodobało). Na trzeci dzień rano do ula podałem nowe ramki z węzą (są to arkusze grubości 1 mm wykonane z czystego wosku pszczelego, mające strukturę plastra miodu, dzięki nim plastry są równe i szybko budowane), oprócz ramek dałem podkarmiaczkę z syropem z wody i cukru. Pszczoły w skrzyni zabrałem z piwnicy i niosłem do ustawionego w ogrodzie ula, bass wydający się ze skrzyni był mega, a moje podjaranie sięgało zenitu. Według instrukcji od koleżanki pszczoły wsypałem na nowe ramki, a ul zamknąłem. Pszczoły szybko zobaczyły gdzie ul ma wylot i jeszcze tego samego dnia zaczęły nosić pyłek kwiatowy i za pewne nektar.

Pomimo tego, że był już czerwiec zdążyły się odbudować na tyle, aby przetrwać zimę. Na wiosnę zacząłem je rozmnażać i zrobiłem z nich dwie kolejne rodziny, parę dokupiłem i do zimy kolejnej poszło już 16.

W sumie mój dziadek i pradziadek mieli pszczoły, jednak nie przekazali mi tej pasji bezpośrednio - jednak pomimo tego gdzieś to w genach musiało drzemać.

Tak o to właśnie stałem się pszczelarzem.

PS. Podczas akcji łapania roju oraz osiedlania w ulu nie użądliła mnie ani jedna pszczoła!

Zdjęcie z akcji jest jak najbardziej prawdziwe, trochę #pokazmorde

#mirkopszczelarz #coolstory #pszczoly #pszczelarstwo
pszczelarz - No siema. Dzięki za tak liczne "obserwowanie" mojego tagu i profilu. Nap...

źródło: comment_HiBPzIujHo78UpgIvAkNuueEpT8HoQ25.jpg

Pobierz
  • 62
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@HorribileDictu: to normalne, że miód najwyższej jakości (nie chrzczony) krystalizuje się, miody wiosenne krystalizują się bardzo szybko, te późniejsze potrzebują trochę więcej czasu, w mojej ocenie dodanie syropu cukrowego czy też karmy nie wpłynie na przyspieszenie krystalizacji, wręcz może ją opóźnić lub nastąpi tylko częściowa krystalizacja.
  • Odpowiedz