Wpis z mikrobloga

Z rozmów #korposzczury jakim na moje nieszczęście jest mój #rozowypasek :>

- Aga, nie baluj za mocno w łikend bo się spóźnisz jutro na brfing a wiesz że boss nie lubi dileja na mitingu.
- A właśnie, wiesz - ten asajment co mi boss zadał na ej es ej pi, normalnie zgubiłam się w tych ki pojntach
- Kiedyś zapomniałam badża i mnie sekurity nie wpuścił do offisu
- Rano jest telekonfrens z egzekiutiwem
- Bartek skanselował mi ten miting z klientem
- Czekam na fidbek od menedżera

#heheszki #truestory
  • 151
@Bozyszcze: To są takie same przypadki, tylko działy się 800 czy 100 lat temu. Między językami stosuje się zapożyczenia i one wypierają nieraz ojczyste słowa. Jeszcze śmieszniej jest, gdy polski język przyjmuje coś z czeskiego, natomiast na to samo słowo czeski przyjmuje niemieckie określenie, a za parę wieków Czesi ściągają to określenie, które delikatnie zmieniło znaczenie, z powrotem do siebie z Polski. I w Polsce to jest czechizm, a w Czechach
@MarianoaItaliano: nie pracuję w korpo, ale wykorzystujemy sporo tego słownictwa. nie jest jednak aż tak, jak w powyższym dialogu. czasami może się przesadza, bo są polskie słowa, którymi można zastąpić te angielskie. ale w kilku przypadkach nowomowa może ułatwić dyskusję. przykładowo:

brief - zadanie od klienta, zbiór wytycznych do stworzenia projektu.
brainstorm - spotkanie mające na celu podzielenie się pomysłami i ustalenie wspólnej linii.
feedback - odpowiedź od klienta z jego
@MarianoaItaliano: no więc właśnie. jest to przesadzone, bo tak naturalnie nawet w korpo się nie gada. nie słyszałem nigdy, żebyś ktoś mówił: "boss nie lubi dileja na mitingu". prędzej ktoś by powiedział: "szef nie lubi jak się spóźniam na mitingi" albo "szef nie lubi dilejów na spotkaniach". raczej nie łączy się aż tak mocno tych wszystkich korpo-słówek. większość ludzi używa tego raczej z umiarem. i ułatwia to komunikację w firmie, bo
Soczysty ból dupy podludzi, którzy tłukliby innych po ryju za używane słownictwo. Nieźle, nieźle.

Może w tym przypadku tego nie widać, ale jak poznałem dany zwrot po angielsku, używam go ciągle w rozmowach po angielsku, piszę dokumentacje, publikacje, sprawozdania po angielsku, to mam się męczyć i szukać polskiego odpowiednika, który czasem nie oddaje sensu, a winnych przypadkach w ogóle nie istnieje, tylko po to, żeby jeden z drugim debilem w piwnicy mi
@Emdeka: to już nie są dzieci. O ile będąc dziećmi spędzały z nami wiele czasu i mieliśmy wpływ na to jak mówią to teraz jest to w zasadzie nie wykonalne. Jak same nie zechcą dbać o rodzimy język to my już z tym nic nie zrobimy. Możemy jedynie zachęcać i poprawiać w locie.

Z nami spędzają godzinę czy dwie dziennie. Albo są w szkole ,albo ze znajomymi gdzieś.
Dzieci mówią prostym